piątek, 24 marca 2017

Z wizytą u niej (1776)

Tak tylko na chwilę wpadłem do niej. Zachciało mi się rozejrzeć, rozpatrzyć w sytuacji zamarzyło mi się.


Nie, to jeszcze nie ten moment gdy płynę... . Na razie z brzegów na przeszpiegi się wybrano. W poszukiwaniu wymarzonych zimorodków także. Jakoś ich tutaj osobiście mi obiecanych - Panie Marcinie - wcale nie dojrzałem! Jakby tak miało po wyprawie być - trudno się mówi: kobyłka stanie u płota!


Mimo iż to górski jej odcinek teraz płynie wolno, po błoniach rozlewa się. Kapryśnie ona się rozpływa zatapiając, podtapiając i zalewając.


I tak ma być, bo takie jej prawo: Drwęca to rezerwat przyrody.



Zachodzi tylko pytanie: a po co nam na niej zbudowane w przeszłym roku stanice wodne?!


Nam tu cywilizacyji nie trzeba!
- Dziko ma być.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ależ Drwęca wystąpiła z brzegów!
Co do zimorodka, mała dygresja. Parę lat temu także niejaki Marcin, chciał zobaczyć swojego pierwszego zimorodka. A że była to zima, zabrałem ów Marcina w "pewne" miejsce. Jak się jednak okazało, żadnego gatunku nie da się obiecać, danego dnia zimorodka nie było. Nie było także podczas kilku(nastu) następnych kontroli nad Wisłą i w innych miejscach.
Minęło trochę czasu, pierwszego zimorodka Marcinowi pokazałem bodajże ponad pół roku później, latem. Od tego czasu widzieliśmy go dziesiątki razy w najróżniejszych i najmniej spodziewanych miejscach.
Wspomnienie myślę warte komentarza pod tym postem. Zimek to ptak (nie)przewidywalny.
Pozdrawiam :)

Obserwator Toruński pisze...

W tym roku postanowiono: do zimorodka przyłożę się solennie!
- A jak będzie?
Kto to wie... .

Dzięki za odezwanie się z daleka :-)

Podziel się