niedziela, 13 sierpnia 2017

DŁUGI POWRÓT: Lubiewo 1/3 (1883)

Kurs się zakończył. Było wręczenie dyplomów, przemówienia oraz miłe zgromadzenie końcowe gdzie się jadło, piło i pieśni śpiewało.
- ...a tu 100 km do domu!

A tu zobowiązanie towarzyskie: "Pamiętaj abyś wracając do Torunia pojechał inaczej niż zwykle: promem po Zalewie Koronowskim popłyń se... ." 

Przypomnienie było na czasie, ale nietrafne w tym sensie, że rzadko kiedy wracałem zwykłą, prostą drogą do domu :-)

Łatwo mnie było nakusić, bo Kolegiatę w Kornowie (zgodnie z wcześniejszą obietnicą) i tak chciałem zobaczyć i przeżyć... .

I tym sposobem, po raz drugi mogłem odwiedzić neoromański kościół pw. św. Mikołaja w Lubiewie, który po drodze mi był.

Zatrzymałem się w tej świątyni tym chętniej, że deszcz okrutny padał i zmęczenie porządnie dawało się we znaki. W ten sposób miałem okazję zadumać się pod dwoma obrazami o nierozgryzionej przeze mnie symbolice.

Na pierwszym z nich patron kościoła chmurnie marszczy brew. On który zawsze taki łagodny i podarki rozdający... . DLACZEGO?!

Na drugim zaś bliżej mi nieznany kapłan w jednym ręku trzyma palmę męczeństwa a w drugim ręku trzyma "coś".

Bezradnie rozglądając się za radą - w dotychczasowej ciszy wielkiej -  wołam wielkim głosem: pomoże ktoś mi objaśnić, przybliżyć, pomóc zrozumieć?!


PS. Na tą okoliczność Osobie Zainteresowanej podesłać mogę zdjęcia w większej rozdzielczość.






Podziel się