środa, 28 sierpnia 2019

JASNA GÓRA: Uniejów - Kuźnica 2/5 (2095)

Ten dzień zapamiętałem głównie poprzez wydarzenia związane z odpoczynkiem. Ten w Widawie był pierwszym wyróżniającym się.

MK GASTRO - tu zjadłem najsmaczniejszego hamburgera w życiu! Pochłaniałem go z tym większym zadowoleniem, że towarzyszyła temu niespieszna rozmowa z Panią Sprzedającą. Ujmująca, sympatyczna, miła pogawędka z właściwą osobą we właściwym miejscu... . To był prawdziwy odpoczynek.

PRACODAWCO!
Doceniaj ludzi których zatrudniasz!

Przez Zduńską Wolę przejechałem sam nie wiedząc kiedy! Narastający upał zabijał zainteresowanie otoczeniem. Wolno (oj wolno!) kilometry nawijały się na koła a ciężar przebywanej drogi narastał i narastał!

Niemniej jednak starczało sił, żeby się rozglądać widząc, że niektóre miejsca aż prosiły się aby zatrzymać je w ruchomych obrazkach!

Niestety nawet gdybym miał jakieś GoPro to na przeszkodzie w publikacji stałaby obróbka. Zajrzałem kiedyś do jednego z drugim poradnika na temat przygotowania filmiku do publikacji (A choćby i nagrywanego telefonem!) ale uciekłem czym prędzej. Brak podstawowych podstaw uniemożliwia skorzystanie z porad.

Przyjaciel który by doszkolił potrzebny od zaraz!

Późnym popołudniem zaczęło się dopytywanie o nocleg i mimo rozżarzonego powietrza powiało mrozem! Chociaż znajdowałem się w odczuwalnej bliskości Częstochowy zaplecze spaniowe okazało się żadne!

Żadnej agroturystyki, zajazdu, czy noclegowni dla pielgrzymów / podróżników! A na dodatek ogromny pagór który pojawił się na horyzoncie podkopał nieco moją wiarę w siebie.

Wtedy też uświadomiłem sobie rzecz oczywistą: Polska to nie Hiszpania, gdzie na Drodze Jakubowej co 30 km jest jakaś alberga: parafialna, gminna czy prywatna... .

Niemniej jednak wraz z upływem czasu - i rosnącym niepokojem - coraz częściej nawiązywałem rozmowę noclegową. I tak dowiedziałem się, że te paręnaście km dalej jest tam taka parafia gdzie zawsze pielgrzymów przyjmują, a ksiądz dobrodziej nadzwyczaj życzliwy pątnikom jest.

Do wioseczki trafiłem tuż po mszy na osiemnastą. Ksiądz Proboszcz (jak i jego wikary) okazali się osobami przemiłymi i pełnymi chęci aby podróżnikowi pomóc, ale... .

Wystarczyło rozejrzeć się aby zrozumieć grozę sytuacji: morze namiotów na całej powierzchni przykościelnej!

Okazało się, że zeszły się na nocleg dwie pielgrzymki... . Powiało grozą po raz drugi! ...ale proszę się nie martwić w Dużej Sali chyba jest jedno wolne miejsce. Tylko z paniami się trzeba dogadać, bo tam mieszkają same panie!

Dogadałem się błyskawicznie: zapraszamy, zapraszamy! Tam za tym drewnianym parawanem jest wolne miejsce. Przyzwoitość zostanie zachowana a i pan będzie miał miejsce prywatne, tylko dla siebie na stojącym tam podwyższeniu.

Dumny, że spędzę noc jak prawdziwy pieszy pielgrzym dopytałem o dostęp do wody i gniazdka. Nie, nie przeraził mnie fakt, że - z drugiej strony kościoła, na cmentarzu - była tylko zimna woda.
- Zmartwił mnie utrudniony dostęp do prądu.

...bo widzi pan tu jest tylko jedno gniazdko a każdy by chciał sobie podładować telefon! ...ale Ksiądz Proboszcz powiedział, że urządzenie alarmowe można na teraz odłączyć.

Wiedząc już, że nie mogę bez prądu nocować (potrzeba mi gniazdka na 8 godzin aby załadować akumulator rowerowy do pełna)  tylko dla formalności dopytałem: a co to za urządzenie?


A to jest alarm, bo jakby się jaki nieboszczyk obudził to może o tym fakcie kogo trzeba powiadomić dzwonkiem!

Jak pan widzi przecież (ileś karimat już było rozłożonych na podłodze) dzisiaj nocujemy w kostnicy, a to podwyższenie zarezerwowane dla pana to jest katafalk!

(...)

Na to memento podróżny ani pisnął, wsiadł na swój rower i pedały (bez wspomagania!) nacisnął.

Jeszcze tylko na odchodnym od Księdza Proboszcza usłyszałem.

- W niedalekiej Kuźnicy jest całkiem duża stanica harcerska, tam na pewno znajdzie pan nocleg!


Dotarłem na miejsce gdy było już ciemno. Z przyjemnym zdziwieniem przekonałem się o tym, że faktycznie: stanica harcerska tam jest i że można w niej za ucho od śledzia zanocować.

Gospodarz ośrodka wczuł się w moją sytuację i zapewnił mi lokum w namiocie samego komendanta!

Oznaczało to dla mnie: luksusowe spanie w 6-osobowym namiocie, w którym jest dostęp do prądu, światła plus nieskrępowany i na wyłączność dostęp do  łazienki dla niepełnosprawnych.

Zakończenie nocy przespanej kamiennym snem zakończyło się równie efektownie co jej rozpoczęcie.

O trzeciej jakaś wiewióra zaszalała dziko skacząc po dachu namiotu. Jako, że przydzieliłem sobie miejsce na górnym pietrze dałem boksa w dach namiotu i zabiegła onaż z miejsca swych niestosownych wybryków.

O czwartej (czułem się wypoczęty i wyspany!) obudziły mnie ujadające falami psy. Potem - o piątej - na pobliskich szosach zaryczały wysokotonowe ciężarówki dalekobiezne.

O godzinie szóstej łagodne pieśni mobilizujące do rozpoczęcia dnia nocujących w ośrodku pielgrzymów dopełniły całości.
- Można było we właściwym nastroju wyruszyć do miejsca które było moim Celem.

Statystyki:
Data: 23.08.2019r.
Trasa: Uniejów - Kuźnica
Odległość: 136 km
Czas trasy ogółem: 12 h
Czas trasy w ruchu: 8,5 h
Średnia prędkość w ruchu: 16,3
Min / maksymalna wysokość: 107 - 237 m.


Podziel się