środa, 28 kwietnia 2021

Rosja w Toruniu (2208)

Bez naukowego zadęcia na systematyczność, gradację tematów  czy ich wyczerpujące przedstawienie dziś udowadnia się tezę, że ROSJA (tu i teraz) JEST W TORUNIU.

Na początek cmentarz wojenny mieszczący się tuż za rogatkami Miasta, w gminie Wielka Nieszawka. 

Teren nekropolii jest z grubsza zadbany, trawa przystrzyżona, chociaż nieco odświeżenia by się przydało... . 

Dla osób nieznających: czerwona gwiazda czy też sierp i młot jako symbole komunistyczne nie są w Polsce zakazane

Niemniej jednak gdyby je umieścić w kontekście propagującym ustój totalitarny to byłoby to nie tylko naganne, ale i karalne.

Obecność pięcioramiennych gwiazd w tym miejscu nikogo więc nie boli, świadcząc o historii, która wieloma ofiarami przetoczyła się w huku dział, wybuchach bomb (na szczęście) z dala od Torunia.

Liczba poległych w okolicach samego miasta robi wrażenie i trzeba o tym pamiętać, że to z woli polityków zwykli ludzie życiem płacą za zbrodnicze ambicje... . 

Niemniej jednak należy pamiętać, że ktoś tych polityków wybierał tak w Niemczech jak i w Rosji. 
- Tyle o dalszej historii.

Najbardziej widocznym współcześnie symbolem związanym z Rosją (dokładnie to z ZSRR) jest ulica Jurija Gagarina.

Wbrew goebelsowskim twierdzeniom propagandonów rosyjskich zaprzecza to głównej ich tezie (w odniesieniu do Polski), że wszystko co rosyjskie jest z niej rugowane.

Uniwersytet ma się dobrze przy tej ulicy, a sama ulica jest dowartościowana jego obecnością :-)

Przyglądając się uważnie adresowi na Rektoracie UMK czujnie i z nostalgią zauważamy to czego nie zniszczyła tretyńska "reforma" jajecznego obecnie ologowania Uniwersytetu.

Nadal lubimy ten stary znak zachowując jego obecność we wdzięcznej pamięci już by chociaż z uwagi na dwa lata nauki tu spędzone.

Przechodząc do trzeciego tematu jakim są szachy w kontekście rosyjskim odwołuję się do... niczego!

Przecież w Toruniu nie mamy rosyjskich zawodników, tak w mieście jak i w uczelnianym klubie szachowym. 

To zdjęcie pojawiło się pewnie dlatego, że UMK-owskie szachy mają obecnie mocną pozycję w Polsce.

Przywołujemy tylko tą dyscyplinę sportu jako niezwyciężoną w szachach (swego czasu Radziecką Rosję) na arenach międzynarodowych. Co już dawno minęło.

O tym, że Jurij Gagarin jest obecny w życiu nie tylko Uczelni ale i miasta świadczą także oficjalne murale.


Emisja koszulek z muralowymi motywami podkreśla, że są amatorzy i na ten rodzaj twórczości i na tą tematykę.
  
W kontekście rosyjskim o klubie żużlowym "Apator" nie ma co wspominać, chociaż należy go zauważyć. W końcu miasto wydało na ten stadion niewyobrażalną masę pieniędzy, która na dodatek nigdy (ale to przenigdy) nie zwróci się nawet w odniesieniu do kosztów jego użytkowania.

W tym klubie zawodnicy z Rosji rodem jeżdżą od zawsze oraz stale. No, nie ma sezonu aby się bez nich obył.

W sprawie konkretnych przedziałów czasowych dotyczących konkretnych nazwisk niech się wypowie ktoś inny lepiej. Ze mną to można o szachach lub o snookerze porozmawiać.

O tym, że Toruń od zawsze był wielokulturowy świadczy i świątynia Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce. 

Do niedawna parafia liczyła około 50 rodzin, ale teraz w związku z masowym napływem imigrantów ze Wschodu pewnie liczy ich zdecydowanie więcej.

Ciekawe jak to wygląda w toruńskich choćby statystykach, ale za każdym razem (sic!) gdy wychodzę z domu to słyszę język rosyjski. Sąsiedzi z osiedla, pani w mięsnym czy studenci na przystanku są tego żywym dowodem.

Następnym przykładem rosyjskiej obecności w Toruniu jest zabytkowa mina. Nie znam dokładnie jej typu, ale niewątpliwie ma proweniencję rosyjską, bo niby jaką mieć miałaby (jak donoszą internety)  skoro pochodzi z 1945 roku... . 

To tylko taki domyślny chichot historii w mieście, które z centralnego miejsca usunęło (i słusznie!) symbol dominacji i panowania mocarstwowej Rosji jakim był obelisk z pobliża Urzędu Miasta i Marszałkowskiego. 

Oj sporo rabanu było po rosyjskiej stronie gdy całość zniesiono a jego szczyt spoczął tam gdzie jest jego miejsce czyli na cmentarzu przy ulicy Grudziądzkiej. (...).

Herb miasta Królewiec z czasów Unii Hanzeatyckiej można znaleźć wśród kilkudziesięciu innych herbów na reprezentacyjnej ulicy naszego miasta: Szerokiej.

Natomiast dzisiejszy Kaliningrad (przed chwilą przywołany jako Królewiec) widnieje na honorowym miejscu ściany Urzędu Miasta. 

O ile wszyscy słyszeli o współpracy Torunia z Getyngą o tyle Kaliningrad w kontekście miast bliźniaczych funkcjonuje tylko jako miejsce gdzie kiedyś urzędnicy tam byli i coś tam podpisali. 

Reprezentacyjne miejsce jakie zajmuje Towarzystwo Współpracy z Miastami Bliźniaczymi nijak ma się do rezultatów jego aktywności.

Jakoś nic nie słyszano o jakiejś tam codziennej współpracy między obydwoma miastami. Jedynym i odosobnionym tego przykładem jest "Rowerowy Toruń" który po cichu się tam w 2019 roku wybrał.

Zdjęcie z napisem МИН НЕТ! proszę od razu uznać za fake newsa! Budynek to powojenny a stojąc bezwstydnie w centrum miasta fatalnie świadczy o wielkim jego Gospodarzu.

Natomiast znajdujący się tuż obok obiekt ma autentyczny (częściowo zachowany) rosyjski napis z okresu zakończenia II wojny światowej.

Czego on dotyczy; co było dolepione do istniejącego tekstu (НАШЕЙ КРАСНОЙ АРМИИ / Naszej Czerwonej Armii) to wie tylko red. Szymon Spandowski z toruńskich "Nowości" oraz LITEROŁAP

A co w notce o wpływach rosyjskich w Toruniu robi (samostijna teraz przecież!) Ukraina.
- Ano ona  (poprzez swoją rosyjskojęzyczność) jest tu!

...i tylko dlatego. Wszak wiadomo powszechnie, że obydwa te kraje obecnie w stanie wojny są.

Nie inaczej jest też z mówiącą także po rosyjsku Gruzją. Było się kiedyś w gruzińskiej restauracji "Za Wisłą" (Kaszczorek) to się wie.

Wspominając dwoma zdjęciami restaurację "List z Kaukazu" już bez żadnych takich tam zachęcam to miejsce do odwiedzenia. 

Sam tam jeszcze nie jadłem, ale warto tam zajrzeć już chociażby ze względu na watykańskie sufity tam się znajdujące!

Wisienką na torcie dzisiejszej notki jest klub o niepowtarzalnej nazwie "Moskwa".  Urokliwe sąsiedztwo "Ministerstwa" dodaje smaczku temu przybytku... . 

Pewnie by się można doszukać jeszcze większej liczby obecności rosyjskiej w Toruniu, ale to jest już temat na prawdziwą dysertację naukową a nie na notkę w skromnym miejscu internetowym.

PS. Nie widzę przeszkód aby wytknąć notce poważne uchybienia, niewspomnienie o czymś ważnym i "takdalej".

piątek, 16 kwietnia 2021

Francja w Toruniu (2207)

Włócząc sią po okolicach Torunia wreszcie trafiliśmy do Miasta dręczeni (nie wiadomo z jakiego powodu, ni w pięć ni w 9-ć) tytułowym pytaniem: ile jest Francji w Toruniu?! ...bo przecież!

Toruń dla turystów to przede wszystkim miasto gotyckie. Kościół Jakubowy i Mariacki, Katedra, Ratusz wraz z zabudową Starego i Nowego Miasta  (wraz z okalającymi je murami) tworzą atmosferę do odbioru miasta przepełnionego przepysznym gotykiem. I tylko nim.

Niemniej jednak warto wiedzieć, że nie tylko ten dominujący styl w sztuce ma u nas znaczenie! Można się pokusić o wskazanie konkretnych przykładów baroku kamienicznego, renesansu rzeźbiarskiego i malarskiego, można nawet dopatrzeć się śladów romańszczyzny :-) Na temat Art Deco nawet się nie wypowiadam mając w oczach pełno po toruńsku wspaniałych przykładów o których zamilczę. Na razie.

Jakby się wpatrzeć w niektóre obrazy wiszące w naszych muzeach to między innym i temata francuskie na nich występują też. Ponieważ nie chciało nam się w tym celu zachodzić do wspomnianych miejsc muzealnych musi nam wystarczyć pewien obraz wspomniany przy okazji innej, ważnej dla Torunia sprawy.

Dzisiaj kieruję uwagę P.T. OZ (Osób Zebranych) na inne ślady francuskie w Toruniu. Co prawda 20 marca czyli Dzień Frankofonii mamy już za sobą, ale wiemy, że... . Francja do Torunia już dawno dawno przybyła!

Wszyscy pamiętają jak Napoleonowi zachciało się bratać z ludem czego się doczekał. Z karczmy na Nowym Mieście musiano na sznurach go wyciągać, bo po drabinie z tej piwnicznej mordowni braci murarskiej nie dał rady po hucznej imprezie samodzielnie wspiąć się...  . Piwa tam opił się ten cesarz. 

A z tego też okresu napoleońskiego zostało nam bolesne wspomnienie lazaretu urządzonego w naszym Kościele Mariackim. Doskonałe fotografie pana Andrzeja Skowrońskiego pokazują te poobcinane nosy w stallach tamże. Żołdacy francuscy zabawiali się tnąc szablami po rzeźbach... . 

Potem w różnych okresach zaczęto stosować (tak jak i tu jest widoczne) dachy francuskie czyli mansardowe. Jak się rozejrzeć to mamy ich pełno w każdym zakątku Torunia. Przykładów nie ma potrzeby mnożyć gdyż tak  popularne one są, że na każdym kroku je widać.

A co ze współczesną Francją w Toruniu?! Pozazdrościli oni Anglikom co to mają swój Instytut Brytyjski blisko UMK i w samym centrum pomieścili Stowarzyszenie Alliance Française Toruń. 

W naszym przypadku tegorazowe zderzenie z Francją zaczęło się od pierogów! No, jeść nam się zachciało.
- Nie tylko zresztą nam. 

Głodni byliśmy jak lwy i krążąc po mieście szukano czegoś na pochłonięcie od zaraz i najlepiej na miejscu. Z tego ostatniego nic nie wyszło, ale rozległo się wielkie TA-DAM gdy zobaczyliśmy ten lokal sygnowany tym co widać.

Do bólu znany, wielokrotnie widziany i w dobrych czasach nawet tam kilka razy zachodziliśmy w poszukiwaniu szybkiego jedzenia. 

Teraz zgodnie z przepisami zostaliśmy obsłużeni szczegółowo, szybko i na zewnątrz. Po prostu: pokazano palcem - podgrzano - zapakowano.

I tyle było naszej Francji na teraz - zaraz - w Toruniu.

A pierogi były zwyczajne, najzupełniej smaczne po polsku. 





P.S. Parę dni później (z niejakim zdumieniem, o zgrozo!) odkryliśmy, że ta Pierogarnia ma jeszcze jeden lokal, w samym centrum miasta.

...co z kronikarskiego obowiązku zostało dostrzeżone i udokumentowane.




Podziel się