piątek, 1 czerwca 2012

Gała w Praniu (916)



Nie lubił firanek, zdarzało mu się za to od czasu do czasu tęgo popić, miał skłonności do
lunatykowania i przepadał za Janem Sebastianem. Ponoć zawsze gdy Go słuchał (co i przy
Szopenie mu się
zdarzało!) to zapalał świece... . - To wiemy.



Wszyscy do upadłego znamy kilka jego wierszy, ale już niektóre części "Zielonej Gęsi"
to niekoniecznie.



„Cyniczna uczta etnografów”

Osoby:

NIESTRAWNOŚĆ — postać alegoryczna
ETNOGRAF PIERWSZY
ETNOGRAF DRUGI
CHÓR ETNOGRAFÓW
i KURTYNA

S c e n a: Muzeum Etnograficzne w Gogolinie ze sławną, bezcenną kolekcją wielkanocnych
pisanek.
C z a s: Przedświąteczny, nad wieczorem.

NIESTRAWNOŚĆ:
Przepłynął już ludzki potok,
w muzeum cicho jak w grobie.
Lecz z kątów —wychodzą oto
cyniczni etnografowie.
Zerwawszy z mozolnym pionem,
łypią oczami jak mamki*
na słynne jaja zdobione,
czyli tak zwane pisanki.
Patrzcie! ach, patrzcie bacznie
na to, co zaraz się zacznie:

ETNOGRAF PIERWSZY:
(rozbija gablotkę z pisankami)

Hej, śmiejmy się w nos plotce,
vivat Piekło z Szatanem.
Hej, ty jajo w gablotce,
zaraz cię zjemy z chrzanem.

ETNOGRAF DRUGI:
(rozbija następną, gablotkę z pisankami)
A ja też w naszym kole
się zabawię niekiepsko,
tylko, co do mnie, wolę
pisanki z musztardą sarepską.
(pochłania większą, ilość pisanek, poprawiając je wspomnianą musztardą sarepską)

CHÓR ETNOGRAFÓW:
Śliczne są kobiet stopki,
lecz nie masz jak pisanki!
Hej, obłupujmy skorupki.
Hej, lejmy barszcz do szklanki.
(skonsumowują pozostałość bezcennych historycznych pisanek, przebierają się
w przedhistoryczne kapelusze i tańczą)

NIESTRAWNOŚĆ:
Wolnego, szaleńcy młodzi.
Zaraz was Parka podetnie.
Skręt kiszek już nadchodzi.
Te jaja były stuletnie.

WSZYSCY ETNOGRAFOWIE:
(Z oczami w siup wydają okrzyk „Ach!”, słaniają się na nogach i — przesławszy Publiczności
należny ukłon wraz z życzeniami „Wesołych Świąt” — w zrozumiałych męczarniach schodzą
ze sceny życia)

Galileusz, wchodząc na wieżę
chodnikiem z linoleum,
rzekł: — Jajka? Tylko świeże
i w domu, nie w muzeum.

K U R T Y N A
spada z fasonem
1949



Stojąc przed ołtarzykiem Jemu poświęconym, wpatrując się w magiczną latarnię (zaklinał się,
że to jest ta!)
próbowałem jakoś Go zobaczyć. Jak siedzi na tym krześle, jak pisze... .



Wychodząc prawie zobaczyłem jak się zjadliwie uśmiechał pisząc słowa te.



- Dobrze jest pobyć w cieniu poety!

Podziel się