Tuż po północy prosto z dworca w Metz wyruszono. Wyjeżdżając z miasta pod wiaduktami i mostami widziałem śpiących na ziemi ludzi bezdomnych. Delikatne skrzypienie mojego wehikułu tylko niektórych pobudzało do nerwowego podrywania się. Moją odpowiedzią było mocniejsze naciśnięcie na pedały.
Po ulicach krążyły hordy ludzi z obcych kultur członkowie których głośno rozprawiając wymachiwali rękoma próbując bezskutecznie nawiązać kontakt ze (samotnym) rowerzystą.
Za miastem ziąb przeraźliwy ciągnął od Mozeli co trwało ładnych parę godzin. (...). Ranek rozgrzewał się powoli. Kościół w Marly zamknięty na głucho był. Cudowny zapach kawy i świeżo wypieczonych bułeczek niósł się po ulicy i zbijał z nóg. To niewiarygodne, ale naprawdę cieplej się robiło. Prześliczna dziewczyna na przystanku szeroko uśmiechnęła się do nieznajomego.
Opactwo de Augny niczym twierdza ciszy starannie odgrodzona była od wrzawy tego świata. Obchodziłem rozległe zabudowania a jedyne otwarte wejście ziało pustką niczym jaskinia smoka gdy ten ucztuje na drugim krańcu miasta... .
- Skąd takie niestosowne porównanie?!
Jedna z madame nawet odezwała się do mnie prosząc o wsparcie, którego akurat wtedy to ja zdaje się bardziej potrzebowałem chociaż w innej formie.
Jedna, druga i piąta próba choćby uzyskania pieczątki do Paszportu Pielgrzyma skończyła się wiadomo jak.
Po ulicach krążyły hordy ludzi z obcych kultur członkowie których głośno rozprawiając wymachiwali rękoma próbując bezskutecznie nawiązać kontakt ze (samotnym) rowerzystą.
Za miastem ziąb przeraźliwy ciągnął od Mozeli co trwało ładnych parę godzin. (...). Ranek rozgrzewał się powoli. Kościół w Marly zamknięty na głucho był. Cudowny zapach kawy i świeżo wypieczonych bułeczek niósł się po ulicy i zbijał z nóg. To niewiarygodne, ale naprawdę cieplej się robiło. Prześliczna dziewczyna na przystanku szeroko uśmiechnęła się do nieznajomego.
Opactwo de Augny niczym twierdza ciszy starannie odgrodzona była od wrzawy tego świata. Obchodziłem rozległe zabudowania a jedyne otwarte wejście ziało pustką niczym jaskinia smoka gdy ten ucztuje na drugim krańcu miasta... .
- Skąd takie niestosowne porównanie?!
Przyległe do pobliskiej biblioteki Stowarzyszenie św. Jakuba czyni swoją powinność raz w tygodniu, albo raz w miesiącu. Lub też kiedy indziej gdy nikt tego się nie spodziewa.. To zapewne w to tajemnicze wtedy czcigodni obywatele miasta zbierają się aby - opromienieni tysiącleciem istnienia Drogi Jakubowej - ze swadą rozprawiać o jej filozoficznym znaczeniu kiedyś, teraz i w odległej przyszłości. Zapewne przepyszne ciasteczka z musem jabłkowym czy też wytworne makaroniki wzbogacają to spotkanie.
Kościół św. Marcina w Pont-à-Mousson tajemnicą był i takim pozostał. Odwiedziłem jeszcze dwie inne świątynie z równym skutkiem. Ku memu najwyższemu zdumieniu jedna z tych świątyń była nawet otwarta. ...i byli w niej ludzie!
Kościół św. Marcina w Pont-à-Mousson tajemnicą był i takim pozostał. Odwiedziłem jeszcze dwie inne świątynie z równym skutkiem. Ku memu najwyższemu zdumieniu jedna z tych świątyń była nawet otwarta. ...i byli w niej ludzie!
Jedna z madame nawet odezwała się do mnie prosząc o wsparcie, którego akurat wtedy to ja zdaje się bardziej potrzebowałem chociaż w innej formie.
Jedna, druga i piąta próba choćby uzyskania pieczątki do Paszportu Pielgrzyma skończyła się wiadomo jak.
YES. Taki trzeba wybrać kod aby wrzucić klucze do czegoś w rodzaju skarbonki. Żegnaj Pont-à-Mousson!
- Czas było wracać.