piątek, 19 czerwca 2015

Wszystkie twarze Kopernika (1551)






















Też mi coś! Wszystkie twarze ?! Parę zaledwie.
I to nie zawsze mojego utrwalania. Uwaga! Autorów fotosów
błaga się o miłosierdzie za niepodanie ich danych.
Wytłumaczenie jest proste: tych danych mi brak.
...ale jakby któryś Autor się zgłosił to podam: solennie.






















A wszystko to przez marzenia, a konkretnie przez jedno z nich.
Miało się kiedyś tą zachciankę, aby każdorazowe przebieranie
naszego miejskiego świętego starannie dokumentować.
No a choćby po to by potomni w jednym miejscu mogli zobaczyć
jak różnorodny on dla nas ten nasz patron jest.






















No, o poszerzenie widzenia jego wielopłaszczyznowości renesansowej
się rozchodzi. Każdy przedszkolak przecież wie, że M.K. wielkim
astronomem był. Nieco starsi wiedzą coś o jego praktykach medycznych,
poniektórzy nawet o jego prawie dotyczącym monet... .






















Jednakże nie każdemu przypada zaszczyt mieszkania w naszym
świetnym grodzie, będąc w ten sposób narażonym na niewiedzę
co do współczesnego odczytywania Jego dorobku.






















Uzupełniając tą katastrofalną niewiedzę jeszcze raz na kolanach
(cóś ostatnio zdołowany jestem!) błagam o wybaczenie, za wysługiwanie
się cudzymi zdjęciami. Ostatniemi miesięcy rzeczywistość przyspieszyła tak
bardzo, że czasu i sił na myślenie, na zdjęć robienie dramatycznie i boleśnie
zabrakło.






















Użalając się nad sobą mimo wszystko nadziei na lepsze jutro nie tracę czego
i Wam - o Wy nieliczni którzy te słowa czytacie - uprzejmie życzę!
















piątek, 12 czerwca 2015

Ukochany kraj - umiłowany kraj! (1550)
















Ostatnio na fali rozbujanych nastrojów media serwują nam różne ekstremalne
przeżycia. Nie wiem czy był to pojedynczy utwór czy cały przegląd pieśni
okresu socrealizmu dość powiedzieć, że dało się słyszeć właśnie ten radosny,
tytułowy utwór.



Puszczony na cały regulator głośnik charczał jak za dawnych lat.
Sławił swój czas informując wszem i wobec jak dobrze, jak wspaniale i jak
patriotycznie jest. Znaczy się jak było.

Lata siedemdziesiąte. Siedziałem na pace "Żuka" przewożącego jakieś zwały
dokumentów do archiwum. Droga była przez całe miasto więc trochę z ciekawości
a trochę z nudów zerknąłem na papiery z rozerwanej teczki. To były jakieś akta
personalne. Pożółkły wyblakły papier, fioletowa odbitka z kalki maszynowej, słabo
widoczne czerwone pieczątki u góry i u dołu.

To był wniosek Podstawowej Organizacji Partyjnej o zwolnienie dyscyplinarne
jakiegoś Malinowskiego czy Nowaka. "...za plunięcie towarzyszowi partyjnemu
w twarz".
Nie chciało mi się więcej czytać, swoje problemy miałem, młody byłem:
wolałem oglądać piękną panoramę naszego miasta... .
















 

Pewien znający życie rosyjski pisarz powiedział:
"Coś ostatnio dużo o patriotyzmie mówią: pewnie znowu coś ukradli"
.
 

Przypomniało mi się to powiedzenie, gdy stojąc w długiej kolejce za lekami
(najtańsza apteka w mieście!) usłyszałem jak zgryźliwy staruszek, wcale nie
wyglądający na złomiarza piekli się na rzeczywistość do stojącego obok
równie nobliwego kolegi.

- Co nie ukradli, co nie ukradli! ...a miliardy z OFE to nic?! ...a trzy
lata do emerytury więcej za nic to się nie liczy?! Panie ja to się już
nie liczę - stary jestem - ale młodzi, dlaczego ich całe trzy miliony
musiało wyjechać w poszukiwaniu pracy?! Im panie życie ukradli!
...i nikogo tam na górze nie bolą pracujący biedni i prekariusze!

Po tej całej tyradzie zakończonej tajemniczym słowem ludzie stojący
w długiej kolejce spuścili głowy.

- W złodziejskim systemie przyszło nam żyć!
- gorzko zakończył swoją
przemowę Starszy Pan.
















Parę dni temu korzystając z błysku słońca poszedłem nad "Nasze Stawy"
inną niż zwykle drogą. Chodzi o tą wzdłuż "Suchego Stawu", (Przejście
wzdłuż wału), no tą co idzie obok płotu jakiejś firmy transportowej.

Kiedy dochodzi się już do garaży teren jest tam rozgrzebany tak jak tylko
to potrafi być na budowach, na ich zapleczu. Oficjalnie to pewnie nie jest
to już teren budowy średnicówki, ale gdzieś muszą trzymać jakieś nadmiarowe
zwały piachu i pozostałe im wielkie betonowe kręgi czekające na wywiezienie.
No i w jednym z tych kręgów... . Habitat.

- Każdy czas ma swoje smutki.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Ciemna strona lasu (1549)

- Proszę pana! - Sympatyczny Pan Leśniczy szybko wypowiadał - pewnie wielokrotnie już wyrażaną - kwestię. - Lasy Państwowe to jest proszę pana przedsiębiorstwo. P-rz-e-d-s-i-ę-b-i-o-r-s-t-w-o! - Powtórzył z naciskiem.

- Jesteśmy od tego, żeby produkować drewno. I robi się to planowo. Z wyprzedzeniem na 10 lat! Operatyw jest i się go realizuje.

- A gdyby tak pomyśleć o zwiększeniu Lasu Piwnickiego do naturalnych rozmiarów, wykorzystując ograniczoną ale całą dostępną mu naturalnie przestrzeń? Dla gospodarki leśnej pewnie nie byłby to ubytek wielki, ale dla Przyrody i dla nas zwykłych obywateli... .

- Proszę pana, a po co? Przecież Las Piwnicki był zasadzony osobiście ręką człowieka! A że teraz to jest zakątek do którego pilarze nie zaglądają ...?
No cóż... .


W tym momencie do kancelarii pana Leśniczego weszło troje ludzi - domyśliłem się, że pracowników przedsiębiorstwa "Lasy Państwowe". Nie chcąc przeszkadzać w naradzie produkcyjnej zadałem jeszcze ostatnie pytanie:
- A czy mógłbym dostać od pana jakieś materiały informacyjne na temat najbliższych okolic?
- A proszę bardzo!

Spotkanie się skończyło, a ja miałem wrażenie niedosytu. Chciałbym czegoś więcej dowiedzieć się o skarbach którymi zarządza Pan Dyrektor (przepraszam Leśniczy), ale pokonany zostałem własną nieśmiałością. Wszak w rozmowie wcześniej padło, że lepiej o pewnych leśnych bogactwach nie mówić! Ludzie tylko na ten przykład żurawie straszą albo przesadzają cenne rośliny do swoich ogródków... . 
Schodząc po wysokich schodach starej leśniczówki (co za niezwykłe miejsce!) kiwałem z potwierdzeniem głową.
- No to idę na poszukiwanie skarbów.
Sam je sobie znajdę!


















Podziel się