piątek, 24 listopada 2017

Za siedmioma górami (1923)

Jeszcze jest jesień, jeszcze długa zima przede mną... .

Wiem, że muszę być dobrze przygotowany do tego starcia.  Walka z wiatrakami to poważna sprawa.

Mając je teraz przed oczyma sił nabieram.

Pokonawszy je na pewno tam dotrę!

Wiem, że na mnie czekają.

TAK.

niedziela, 19 listopada 2017

Jak zostałem Batmanem (1922)

Czasami tak niewiele potrzeba aby odmienić komuś / czemuś świat!
I wtedy się zostaje Batmanem.

To był naprawdę niewielki wysiłek, a właściwie tylko estetyczny dyskomfort. Wystarczyła wiara, że powstanie, że odżyje i odrodzi się na nowo.
- I - jak widać - daje radę.

Zanim krzew ananasowy (ozdobiony okazałym owocem!) w domu wyrośnie pewnie jeszcze upłynie sporo czasu.

Poczekamy - zobaczymy!


wtorek, 14 listopada 2017

CAMERIMAGE 2017 w Toruniu 2/2 - Wystawy (1921)


Nieprawdą jest jakoby CAMERIMAGE w Toruniu składał się tylko z nieznanych mi filmów i Ludzi! Są tam dwie Wystawy, które można oglądać i oglądać.

Dla mnie było ważne, że spotykałem tam ozdobione aparatami fotograficznymi piękne panie oraz - chociaż bezaparatowe to jednak - wielotysięczne tłumy. Oni głównie przyszli na Te Wystawy!



Czy to jakoś tak mało wrażliwy jestem, czy też grano wizualne melodie nie z mojego repertuaru ("Polacy lubią tylko te rzeczy które znają!") dość powiedzieć, że całość po mnie spłynęła mimo dosyć głośnego cmokania publiczności z zachwytu na widok poszczególnych dzieł.

Wystawy niewątpliwie są ważnym wydarzeniem i mimo własnego zrzędzenia zachęcam do odwiedzenia tychże.

Proszę sobie samemu wyrobić depresyjną opinię, a nie obarczać biednego traktując mnie jak nie przymierzając (za przeproszeniem) jakiegoś krytyka sztuki współczesnej.

Od robienia zdjęć po swojemu jestem i z tego można mnie rozliczać.

Proszę jednak uważnie wpatrywać się w obrazki, aby nie powziąć mylnego wrażenia, które by mogło powstać z pierwszego wejrzenia!

Na względzie cza mieć także, że podczas kamienowania będę się zasłaniał drewnianym argumentem obitym skórą (ozdobiony żelaznymi ćwiekami!), że "perfekcja jest przereklamowana".

W ten sposób cienko usprawiedliwiony - ale jednak z podniesioną przyłbicą i odkrytym licem - stoję naprzeciw nadchodzącym wyzwaniom.





(...) Protestuję przeciwko nieuprawnionemu spostrzeżeniu jakobym miał zacząć interesować się fotografią w czerni - bieli!

Obok takich "dzieł" to przechodzę sobie swobodnie do porządku dziennego wypatrując  p o z a  nimi treści i form prawdziwych a prawdziwie piękniejszych przez swą barwność.

Swoim więc zwyczajem (biorąc wzór z lepszych ode mnie!) przemykałem niepostrzeżenie w tłumie czyhając i czatując na.

A medialne życie kłębiło się - niczym u Czesława N. - "obok nas (gdzie) życia sens - świateł blask".

Podsłuchane (tak na konferencji jak i tutaj) pytania i odpowiedzi tchły taką głębią, że niestety kudy mi... .

Pocieszałem się tylko faktem, że teraz, to już na wszystkim nie muszę się znać! Wystarczy mi sam fakt bycia między ludźmi, cieszenie się z ich pikselami utrwalanej obecności.

Mimo wszystkich przeszkód - razem z innymi - to chociaż bezskutecznie, ale jednak starałem się dociec sensów i treści.


Wychodziłem jako jeden z ostatnich, niespełniony.

Mimo usilnego wpatrywania się w perfekcyjnie wykonane prace (to niezbity fakt!) nie byłem w stanie - tak jak inni - wykrzesać z siebie dla nich entuzjazmu.
- Senility?!


poniedziałek, 13 listopada 2017

CAMERIMAGE 2017 w Toruniu 1/2 - Konferencja prasowa (1920)

Teraz kiedy szum medialny przycichł, gdy światła festiwalu filmowego CAMERIMAGE przygasły w końcu można zabrać głos, znaczy się zapiszczeć po swojemu.

Zacznijmy najpierw od spraw wstydliwych, którymi nie ma co się chwalić, ale które ujawnionymi być powinny. Film - znaczy się ruchome obrazki - raczej mnie nie interesują. Zbyt szybko te kadry migają i nic nie daje się w nich dobrze zobaczyć.

No chyba, że to jest film Akiro Kurosawy ("Sny"), Wajdy Adama ("Wesele") czy Lecha Majewskiego ("Młyn i krzyż").

Ostatecznie zainteresować  w filmie może mnie jeszcze (oprócz malarskości i światła)  romantyczna atmosfera ("O północy w Paryżu") czy vermeerowska ("Dziewczyna  z perłą") Scarlett Johansson.
- No i na tym koniec!

Przyjazd więc do naszego miasteczka pana Davida Lyncha miał dla mnie znaczenie równe przyjazdowi szacownego wujka z dużego miasta o którym wiem nic prócz tego iż on bardzo sławny światowo jest.

Atmosfera towarzysząca jego przyjazdowi - ten szczególny rodzaj podekscytowania - wytwarzany przez lokalne i krajowe media kazały mi skwapliwie skorzystać z zaproszenia na konferencję prasową.

Tym bardziej, ze znanemu reżyserowi towarzyszył bliżej mi dotąd nieznany fotografik, amerykański obywatel G.C.

A sama ona  K o n f e r e n c j a  (Ach to światowe życie!) polegała na czekaniu i wypatrywaniu co dla mnie samo w sobie było fascynujące!

Potem gdy trwała i trwała też potrafiło być nudno.

To niesprawiedliwe zdanie nie dotyczy ludzi na których tam czyhałem, których przyłapywałem usiłując mniej lub bardziej udatnie robić im portrety prawdziwe.

No i tym sposobem miałem (także) okazję fotografować Ludzi Pięknych.

Konterfekty te niniejszym upubliczniam cały wdzięczny tym którzy bądź to łaskawie zezwolili na utrwalenie swojej fizys bądź też nie zdołali uciec przede mną pogodzeni z Losem, który pozwala bezkarnie na takich imprezach zdjęcia robić.

PS. Trzeba przyznać, że pan Marek Ż. - zgrabnie siedzący na barykadzie dzielącej Toruń i Bydgoszcz - swoim festiwalem robi jak by to powiedział prof. Kotarbiński "dobrą robotę".












Podziel się