czwartek, 28 listopada 2019

Spotkałem Charlie Chaplina (2116)

Kiedy przejeżdżamy przez Chełmżę to zawsze nam się spieszy! No, nie mamy czasu na nic, a już na pewno nie ma możliwości / potrzeby by się w tym miasteczku zatrzymywać.

Przejeżdżając samochodem jesteśmy przecież myślą już w punkcie docelowym a jadąc rowerem to słabo widzimy to co po bokach, bo - jadąc przez Chełmżę - tylko trasa się liczy... .

Tak było aż do pewnego czasu, gdy postanowiono, że teraz już na pewno - węsząc zakończenie sezonu rowerowego - odwiedzę Go. Mijałem ich obojętnie tyle razy, ale teraz - to nie, nie! - pojadę specjalnie na spotkanie z Nim.
- I tak się stało dnia pewnego!

Bocznymi dróżkami (i coraz dłuższymi odcinkami nowych dróg rowerowych) dojechano do samej Chełmży. A On (tuż obok hotelu "Imperium") siedział i cierpliwie czekał, czekał i czekał... .
- Ponuro zadumany, w towarzystwie Urwisa (The Kid) był.

Pogadaliśmy sobie chwilę, tak jak to tylko włóczykije potrafią. Co prawda On (razem z Małym) zdawali się w tym zadumaniu nikogo nie zauważać, ale wcale mi to nie przeszkadzało.

Ważne, że się dogadaliśmy. W końcu: prawdziwi przyjaciele rozumieją się bez słów!




Podziel się