sobota, 17 grudnia 2011

Muzeum Fotografii w Bydgoszczy (764)

Tak, przyznaję się: ciężko zawiniłem.
Odwiedziłem "Muzeum Fotografii" w Bydgoszczy na zbyt krótko.
A było to tak.



Mimo iż niedomagam ostatnimi czasy nieco bardzo postanowiłem,
że je odwiedzę i już! W takim wypadku parkuje się na "Grottgera" sprawdzając
czy to aby nie jest w poniedziałek.
- Na szczęście był akurat czwartek.

Tuż przed wejściem głęboki wdech i... odważnie wszedłem do holu. Jedno
i drugie się przydało, bo akurat młodzież miała zajęcia z olśniewającą modelką.

Przemknąłem więc chyłkiem do sali głównej dwupoziomowej a tam... . Tam
znajdowało się wszystko! ...albo prawie wszystko. Projektory i powiększalniki,
zegary ciemniowe i amatorskie kamery, aparat sporoformatowe rożnych
konstrukcji. średnio i mało obrazkowe. W całości i w częściach.

Oprowadzający mnie życzliwie Pan Dyrektor zachęcał nawet mnie abym
porozkręcał sobie pewnego "Zenitha"... . No i oczywiście była rozmowa na
temat dopiero-co-otwartej wystawy Wacława Wantucha.



W końcu zrobiłem nawet parę zdjęć.
...a dlaczego tylko jeden obrazek pokazuję? Po pierwsze ciemnawo tam,
to i bez statywu ani rusz. No i szeregu teł oraz osobistego sprzętu oświetleniowego
akurat przy sobie nie miałem. A po trzecie to głownie słuchałem, bo pod koniec mojego
zwiedzania trafiło mi się jak na nieszczęście to co najlepsze: przyszła wycieczka
kolejnej młodzieży.

No i teraz Pan Dyrektor mógł jeszcze bardziej szczegółowo a od podstaw
dać solidny a świetnie przygotowany wykład. Przyjemnie się brało udział, ale
czas przeznaczony na pobyt minął i musiałem się nie bez żalu a w pośpiechu
ewakuować.

Przyjadę tam jeszcze następnym razem.
...bo warto!

Podziel się