sobota, 30 kwietnia 2016

RETROSPEKTYWA - 22/24 - Tryptyk miejski - Wąbrzeźno 2/3 (1606)

(...) Starszawy Pan podkręcił wąsa i kontynuował swoją opowieść. - Wierzcie mi lub nie wierzcie, ale Wąbrzeźno to magiczne miasto!

Dawno przeniosłem się do Torunia. ale jakoś nie mogłem się od Wąbrzeźna odczepić. Kawalerem się było, człek często głodny chodził (prawda!) to i do Mamy na obiad z T. do W. się jeździło.

Warto wiedzieć, że w owym czasie Anglicy budowali Azoty i do Włocławka w związku z  f a n t a s t y c z n y m  zaopatrzeniem w te chude socjalistyczne czasy się jeździło a to wyborny tytoń holenderski (sprasowany na tabliczki wielkości czekolady) lub "włocławki" kupując. Fajkę dla fasonu się paliło wtedy a "włocławki" dla dziewczyny były.


No tak było, że na luksusy starczało a na prozaiczne jedzenie stanowczo nie starczało kasy! O stosunku do jedzenia świadczyła zaś sentencja umieszczona nad półką z chlebem:
- Co masz zjeść dziś - zjedz jutro! - uzupełniona tekstem:
- Lepiej zjeść i odchorować niżby miało się zmarnować!
Tak więc na luksusy było, a na jedzenie to nie za bardzo :-)


Oj często, często się było nienajedzonym! Z tego też powodu nierzadko Dom Rodzinny się odwiedzało. Nawet po trzy razy w tygodniu. No i te dojazdy zaczęły bywać coraz bardziej rutynowe. Czasami jednak przydarzało się ciekawe towarzystwo w przedziale i wtedy... .


No, natchnienie mnie kiedyś niespodziewanie oświeciło, muza mnie dopadła i taką oto historyjkę tuż przed dojechaniem do W. zaserwowałem współtowarzyszom podróży.


Zaczęło się od tytułowego zdania rozpoczynającego ten tekst a wygłoszonego gładkim italikiem.
- Wierzcie mi lub nie wierzcie, ale Wąbrzeźno to magiczne miasto!



Zacny, Dobrze Ubrany Pan siedzący obok mnie nieznacznie poprawił się na siedzeniu i odrobinę się odsunął. Sąsiad z naprzeciwka jakby sprężył się w napięciu. Postawny młodzieniec nie mieszczący się w przedziale a stojący w drzwiach jakby wyprostował się i muskulaturę spiął prezentując bicepsy. Niezrażony gwałtownością zaobserwowanych reakcji ciągnąłem dalej:


- Każdy kto choć raz był w tym miasteczku co to za chwilę będzie
   przyzna mi rację, że wszystkiego jest tam po trzy:
  • trzy jeziora
  • trzy szkoły podstawowe
  • trzy szkoły średnie
  • trzy kina
  • trzy fontanny
  • trzy dworce


Co prawda, złośliwi powiadają, że tam są jeszcze trzy ulice na krzyż ale proszę tym paskudom nie wierzyć! Sprawdziłem kiedyś na mapie i wyszło mi, że miasteczko ma tych ulic siedemdziesiąt i siedem! - Słownie: 77.


Na zakończenie dykteryjki wszyscy odetchnęli z ulgą i ochoczo przytakując się rozluźnili i uśmiechnięci doczekali się kiedy przygodny towarzysz podróży wysiadł na małej stacyjce w W.


*      *     *


Historyjkę dawno zapomniałem i po wielu (naprawdę wielu!) latach zdarzyło mi się znowu jechać pociągiem do W. I wierzcie mi lub nie, ale stało się tak, że pewien nobliwy, starannie ubrany Starszy Pan zwrócił się do mnie w te oto słowa:

- A wie pan, że za chwilę dojedziemy do pewnego magicznego miasteczka...?!

 
Tak było.


Podziel się