piątek, 13 marca 2015

Spełnione marzenie (1525)
















Dawno, dawno temu czyli w czerwcu 2011 roku rozmarzyłem się na
temat wieży dla jerza. Chodziło o to by zmniejszyć populację meszek
i innych komarów w mieście. Dla dobra publicznego tak sobie marzyłem,
bo osobiście mi te jerze mało potrzebne są.

Osiedle na którym mieszkam szczyci się nie bez powodu nie tylko
bliskością miasta do którego na piechotę można chodzić. Mamy własne,
osobiste jerze (w tym roku jeszcze nie przyleciały) w ilości kilkunastu par,
które pod okapami bloków / kamienic pomieszkują.

Stało się to w dniach ostatnich, że z inicjatywy obywateli miasta naszego
na samych błoniach nadwiślańskich taka wieża dla niejednego jerza stanęła.
I mają postawionymi być jeszcze gdzieś i następne! A wszystko w ramach
budżetu partycypacyjnego, tfu! czyli obywatelskiego. 
- I to w dzień depresyjnie szary i pochmurny - cieszy.

Jakby co to mam jeszcze więcej publicznych marzeń, ale o tym już następną
razą - przy lepszej pogodzie - opowiem.

Podziel się