wtorek, 15 listopada 2011

Gęś w Przysieku (732)

W dniach: 11-13 listopada w miejscowości Przysiek k. Torunia odbyła się impreza:
"Gęsina - Najlepsza na św. Marcina!"
- Wydarzenie to (odnotowane wielokrotnie przez ogólnopolskie media)
jest jednym z wielu popularyzujących jedzenie gęsiny na Dzień Niepodległości,
czyli w dzień św. Marcina.

A chodzi o gęś nie byle jaką!
To o zbożową gęś z Kołudy Wielkiej, tak chętnie kupowaną przez Niemców,
a tak słabo (dotąd) jedzoną przez nasz naród ojczysty się rozchodzi.
- W wyniku promocji ona gęś ma zająć na naszych stołach i podniebieniach
należne jej, honorowe miejsce.


* * *

Przyjechałem więc do Przysieka i co na mnie tam czekało!?
To!




Ono jedno i drugie z góry patrzyło na mnie.
Tłumy były to i nie dziwota, że ludziska brali pociechy swe na ręce.
Coby zadeptanymi nie były.



Trzydniowy event został zorganizowany z iście marszałkowskim rozmachem!
Olbrzymi namiot jedzeniowo - muzyczny (gęsina, piwo, czernina, piwo, gęsina)
oraz kilkadziesiąt budek i straganów.
A do tego parę stoisk na otwartym powietrzu.



Handlowcy zachwalali się i pokazywali swoje osiągnięcia. I towary też.
Jajca też były.



Praktycznie biorąc (oprócz tuszek gęsich na dwóch stoiskach) było wszystko.
Wszystko było na sprzedaż!



W piknikowym nastroju można było: spożyć, kupić oraz zaopatrzyć się.



Nie brakło chleba naszego powszedniego.
Za a' siedem zeta.
Wypiekano nawet na miejscu chleb puchaty, naćpany chemią (i pewnie z mrożonego ciasta!).
Naród kupował jak szalony stojąc w długich kolejkach, "bo pachniało świeżo wypieczonym chlebem!).
I nie ważne z czego ta smakowitość powstawała... .



Były też rzeczy wykwintne, całkiem specjalne dla koneserów i te bardziej popularne też.
Jak to w Toruniu i jego okolicach.



W patriotycznym nastroju i jarmarcznej gorączce i ja dałem się skusić.
Nie tylko nabyłem nożyk do obierania i zdobienia warzyw,
ale i najprawdziwszą świeżo ubitą gęś.



Po przyjeździe do domu okazało się:

- nożyk a'20 zeta jest świetny (diablo ostry!), w Internecie do nabycia za 1 funt
- gęś reklamowana jako 6 kilowa po 25 zł za kilogram okazała się być gęsią o wadze
3 kg za 100 złotych... . Którą jeszcze trzeba było doskubywać (circa 30 minut).

W sklepie firmowym Instytutu w Kołudzie Wielkiej czyli tam gdzie ta gęś została
wynaleziona tuszka (z wszystkimi podrobami a nie tylko samym żołądkiem!)
jest po 18 zł. Z wszystkimi przynależnymi jej podrobami... .

Ech Handlowcy... . Chyba zostanę wegetarianinem!
Teraz już wiem dlaczego ta gęś nie może się przebić na polskie stoły.

* * *

Czego nauczyła mnie ta przygoda, a co chciałbym upowszechnić?

1. Należy bywać na kiermaszach, bo jest okazja do robienia interesujących zdjęć.
2. Oglądać należy wszystko, ale kupować nic!
3. ...a jak już kupiłeś sprawdzać w Necie, ile przepłaciłeś :-)

Podziel się