czwartek, 6 sierpnia 2020

Południowa Droga Jakubowa - Dzień 02_STRZELNO - LEDNICA_82 km (2173)

Dzisiejsza trasa: Strzelno - Gębice - Mogilno - Trzmeszno - Gniezno - Pola Lednickie - Lednica

Jesteśmy po mszy Dzisiaj imieniny E. Uzgodniłem z nią, że uroczystość zostanie zorganizowana po moim powrocie w stosownej a odpowiednio rozbudowanej formie. Postanowienie przyjęto ze zrozumieniem. Nie można było odłożyć terminu naszego startu jeszcze o dwa dni! Już i tak z jednego dnia odpoczynku zrobiły się trzy... .

Za mną - z emocji - źle przespana noc. Budziłem się co dwie godziny i rano już o 5:30 byliśmy na nogach. Sprawne pakowanie i pożegnanie z księdzem proboszczem po uczestnictwie we mszy świętej.

Na zapytanie co się należy ksiądz uśmiechnął się wyrozumiale i rozstaliśmy się dziękując za okazaną nam pomoc. Mamy za co być wdzięczni! Wczoraj byliśmy w naprawdę wielkim kłopocie.

Rano bajecznie piękna pogoda, która po 9:00 zaczęła się już co nie co psuć. Stoimy teraz przed kościołem w Gębicach i czekamy na zakończenie mszy, po to żeby dostać pieczątkę. Na dzisiaj nie przewidujemy zbyt długiego jechania. Być może wystarczy nam dziś dotarcie do Pól Lednickich.

W Gębicach był jeszcze krótki postój przy wiejskim sklepiku. Czekając na Piotra gdy robił zakupy obserwowałem codzienną krzątaninę ludzi rozpoczynających kolejny dzień pracy... . Ten kupował chleb i masło, ona warzywa i proszek do prania a jeszcze tamten piwo. Właściwie to trzy piwa. Albo i pięć.

Pierwsza połowa dnia minęła nam na jechaniu wąskimi leśno - polnymi dróżkami. Mokre piachy zbite ulewą z poprzedniej nocy czasami dawały się lekko przyjechać. A czasami nie. Zdecydowanie.

Czasami jednak leśnie przejeżdżaliśmy przez wielkie - nie wiadomo dlaczego czarne - kałuże. Kiedy się przez takie małe jeziorko rozpostarte na całej szerokości drogi przyjeżdżało to wyobraźnia podpowiadała co by było gdyby tak pacnąć w nią. Na szczęście obyło się bez takich sensacji.
- Te kałuże robią tak wielkie wrażenie, że kiedyś je sfotografuję.

MOGILNO - Do Klasztoru zajechaliśmy tylko po pieczątki w "Paszportach". Nie mogąc się tam na dłużej zatrzymać (kilometry czekają!) odniosłem wrażenie, że coś ważnego nas ominęło... .

TRZEMESZNO - Bazylika swoimi rozmiarami, wystrojem i ogólnie powagą zostawiła w nas trwały ślad.




GNIEZNO - gdyby przejeżdżać przez nie turystycznie wymagałoby więcej uwagi i wyciszenia. A tak?  Był to jeszcze jeden - ważny, ale jeden z kilku - punkt przejazdowy... .


Jestem pielgrzymem a nie turystą! To zagadnienie co raz będzie się przewijało w naszych rozmowach z Piotrem. Pokusa zobaczenia po drodze tego i tamtego niekiedy była wielka, ale (prawie) zawsze odwoływano się do ustalenia jak wyżej.

W drugiej połowie dnia rozpogodziło się. Niebo już było jaśniejsze, ale wiał za to silny wiatr.  Na moich ostatnich watach i woltach dotarliśmy do wymarzonego miejsca jakim były wtedy dla nas Pola Lednickie.

Zrobiono sobie zdjęcia pod Bramą Rybą. I ruszyliśmy w kierunku sporych obiektów pielgrzymkowych.

Rozmowa w recepcji z sympatyczną panią dała nam nadzieję na nocleg: wiadomo wielkie centrum pielgrzymkowe, które potrafi zorganizować wydarzenie nawet na 60 tys. ludzi.

Na tych rozległych przestrzeniach Ośrodka kawałek podłogi do spania dla dwóch zdrożonych pielgrzymów rowerowych na pewno się znajdzie... .

Zresztą samo Centrum sprawiało wrażenie nowoczesnego, nieźle przygotowanego do ruchu pielgrzymkowego na masową skalę. Ponieważ odbywało się nabożeństwo trzeba było chwilkę odczekać. Spędziłem ten czas w salce obok kaplicy pośrednio biorąc udział w nabożeństwie. Nie chciałem swoją obecnością zakłócać modlitw zakonnikom.

Po zakończeniu mszy Ojciec Przełożony (dominikanin) na moje pytanie o nocleg przekazał podstemplowane paszporty wraz z informacją, że w Centrum przyjmowane są tylko zorganizowane grupy pielgrzymkowe, a i to po odpowiednio wczesnej rezerwacji... .
- Mam niejasne (zapewne błędne!) przeczucie, że wzięto nas za parę gejów :-)

Podziękowałem za tą informację, że nie przyjmuje się pielgrzymów indywidualnych  i nieco zmartwieni ruszyliśmy szukać gdzie indziej noclegu.

W międzyczasie Piotr porozmawiał z kimś i dostał broszurkę, dzięki której znaleźliśmy nocleg na pobliskim kempingu.

Samo pole namiotowe okazało się nieźle wyposażone. 6 stanowisk do kąpania się plus toaleta plus umywalki i to wszystko w jednym nowoczesnym baraku. W drugim obiekcie były same toalety. Do tego wiata na urządzanie biesiad. I jeszcze wielki drewniany wigwam na robienie grilla na wiele, wiele osób.

Najważniejsze dla nas było samo pole namiotowe, które wyposażono w stanowiska z możliwością podłączenia elektryki. Po opraniu się i rozwieszeniu do suszenia (było odpowiednie po temu miejsce) odbyła się uroczysta polowa kolacja.

Rozstawienie namiotów poszło nam nawet dosyć sprawnie! Spanie było niezłe i niczym nie zakłócone. Noc ciepła. Namiot Piotra stał w odpowiednio dużej odległości, tak że nikt nikomu snu nie zakłócał :-)


Brak komentarzy:

Podziel się