sobota, 22 czerwca 2013

Skarby Pana Olgierda 2/3 (1267)

Kontynuując opowieść zaczynamy od pysznego obrazu "Marszałek Polski Józef Piłsudski". Ciekawe,
że ten konterfekt - który w tamtych czasach kultu Wodza był niewątpliwie wyprodukowany w sporym
nakładzie - jakoś nie ostał się w domach naszych. - Wojna.

Postać przy licznych orderach silnie kontrastuje ze skromnym urzędnikiem wojskowym (co to za 
stopień?!). Z widocznych akcesoriów biurowych sugerujących funkcję wygląda na  to, że chodzi
o rachmistrza. Wyraźnie na to wskazują wielkie liczydło biurowe z lewej i pod prawą ręką "kręciołek".
Ten ostatni przyrząd to mechaniczna maszynka do liczenia używana jeszcze powszechnie w biurach
do lat 70 -tych. Znikły dopiero wraz z erą kalkulatorów.
- Korzystałem z takiej to wiem.



Każdy widzi, że ten zespół obiektów znajduje się w okolicach Dworca Głównego. Można by kiedyś
pokusić się, o zrobienie zdjęcia i temu miejscu. Jak na razie moje możliwości na to nie pozwalają, ale
może pokusi się o to ktoś inny? Publikacja gwarantowana.



Te zbiorowe zdjęcie swoją statycznością nie zachwyca, ale pokazuje hierarchię. W środku postać
najważniejsza, ci co stoją tłem są dla rządzących. Ułożenie nóg i rąk pokazuje standard dla podobnych
sytuacji oficjalnych wykorzystywany o zgrozo do dziś. Kiedyś powołam się na to zdjęcie.
- W tak sportretowanych sytuacjach zastanawiam się kto im przynosił / odnosił te krzesła.



Jakiś magazyn. W tle ławy, materace i (chyba) poskładane żelazne łóżka. Cokolwiek tam wtedy nie
przechowywano najbardziej intrygują mnie ludzie. Każdy - niczym dawny święty - z właściwym dla
siebie atrybutem.

Jak zauważono w komentarzu do wczorajszego posta być może te zdjęcia powstały z zamiarem
umieszczenia ich w jakiejś publikacji. Upamiętniano w ten sposób jakieś znaczące wydarzenia.
...ale co to konkretnie było za Wydarzenie?! Być może nie dowiemy się nigdy.

A musiało chodzić o rzecz niebagatelną. Wskazuje na to staranne zaprojektowanie każdego kadru.
Tu nie było robienia zdjęcia na łapu-capu, a i sam Pan Fotograf nie był pierwszym z brzegu... .  Widać
w tych obrazach staranność i przemyślenie. Te fotografie się po prostu dobrze ogląda!



Mechanik precyzyjny przy pracy w fartuchu, ale pod krawatką. Pan rzemieślnik czyli szlachta 
proletariacka tamtego czasu. Dwie skomplikowane maszyny mechaniczne z przodu służyły do pisania.
Pisały tylko w dwóch kolorach w zależności od podłożonej kalki: na czarno lub niebiesko. Można
też było założyć taśmę w kolorze czerwonym.
- Sam pisałem na takiej mechanicznej to wiem.

Znajdująca się w tle maszyna to prawdopodobnie urządzenie do szycia skór.



Pomieszczenie wygląda na szwalnię. Wielkie płachty wskazują na to, że (chyba) szyto tu namioty.
Zimą tym pracującym przy oknie to raczej chłodno musiało być... .



Ostatnie zdjęcie w temacie zamykają kanceliści. I znowu kontrast! Gość z lewej na mocno zdołowanego
średnim swym wiekiem (albo i czym innym!) jest! Pan Fotograf kazał mu pieczęć przybijać, aby oprócz
liczydła mógł zaznaczyć kancelaryjną pozycję swą.

Tryskający młodością młodzieniec o nieznanym mi stopniu wojskowym śmiało patrzy w przyszłość.
- Ciekawe, czy spełniły się jego plany i marzenia? ...że przeszedł do historii to pewne.



Wczoraj wieczorem - na podsumowanie dnia - sigisfoto w telegraficznym skrócie napisał był mi tak:

Historyczny materiał dobry na święto Miasta. Gratuluję.
Aby przekaz był rzetelny zobacz temat "Stopnie wojskowe w II RP"

np w Wikipedii, *** to kapitan, ** to porucznik, dawno temu
stanowisko wojskowego kancelisty nazywało się "pisarz", zobacz

historię tego określenia.

No to co robimy?
- Do Wikipedii odmaszerować!

Podziel się