niedziela, 22 listopada 2015

Ludożerca na wernisażu 2/2 (1569)
















Proszę Pana! ...no przecież nie Główna Postać była moim celem!
NIM niech zajmą się zawodowcy. Za to im płacą, gdy przepychając
się zajmują najlepsze miejsca twardo broniąc je przed innymi... .



Mnie - Szanowny Panie - interesowali Ludzie, którzy z Nim czy obok
byli. O mediantów i widzów mi chodziło, organizatorzy mnie interesowali,
personel pomocniczy budził moje zainteresowanie. LUDZIE.
- Oczywiście także ci sfotografowani przez Niego.






















Ognisko buzowało wesoło a siwy od stóp do głów krajowiec
- potrząsając dzidą ozdobioną wyleniałymi piórkami - barwnie
opisywał swoje przeżycia z ostatniej wyprawy.
















Plemienna młodzież z nabożeństwem wpatrywała się w Mistrza.
Stare ciotki z przejęciem oglądały pokazywane na ekranie rozmazane
obrazki... .- Pokaz trwał i trwał.






















Kiedy pan Adams pokazał się w otoczeniu chroniącej go świty
zrozumiałem za co się płaci towarzyszącym Mu barczystym panom... .
Ten niemrawo dotychczas stojący tłumek twardo zagradzający miejsce
przy ściance (Tylko 2 minuty fotografowania! Tylko 2 minuty!) naraz
runął w kierunku celebryty. Zaszczękał migawkami i zaatakował fleszami.

Twarda i bezwzględna jak żelazobeton ściana światła runęła w kierunku
Najważniejszej Postaci.... .
















- Jestem dzikim, ale nie aż tak bardzo aby brać udział w tym napadzie!

Rozumiem, że każdy z dziennikarzy powinien przynieść do redakcji
conajmniej nogę mamuta aby zostać docenionym, ale.. . Nie, droga
młodzieży! Nie brałem w tym udziału, chociaż w samej konferencji
prasowej to i owszem.
















- Prosimy o pytania tylko w sprawie fotografii.

- Użycia aparatu lub kamery będzie natychmiastowym sygnałem
   do zakończenia konferencji
.






















Standardowe pytania padły i Artysta na nie odpowiedział.






















Czy Wasz Reprezentant zadał jakieś pytanie?
- Tak, wyraził się, ale w obcym języku - stąd nie wiadomo o co mu chodziło.






















*   *   *






















Potem całe to kilkudziesięcioosobowe gremium zostało sprowadzone
zakamarami do parteru, bo właśnie tam zaczynał się szeroko zapowiadany
wernisaż dla szerokiej publiczności. Było jak zwykle parę przemówień.






















Kiedy prezydent naszej wioski wręczył Artyście pierniki (Łomatko!!!)
uznałem, że już najwyższy czas spływać... .






















Dłubanka drgnęła i wolno (wolniutko!) włączyła się w nurt jadących
bok w bok samochodów. Stary krajowiec, oblizując się, syty wrażeń
leniwie kręcił kółkiem... .
















- Ciekawe czy jeszcze kiedyś się znowu nadarzy taka-a-aka okazja?














sobota, 21 listopada 2015

Ludożerca na wernisażu 1/2 (1568)

Barbarzyńca poprawił pióropusz na głowie przeglądając się w kryształowym lustrze o barokowych ramach... . Jeszcze tylko parę maźnięć glinką po torsie (o malowidła wojenne zawsze trzeba dbać!) i wyruszył.

Miał świadomość tego, że na polowanie co prawda szedł (na polowanie!) a nie na wojnę, no nie mniej jednak między Ludzi udawał się. A właściwie to do nich, a jeszcze precyzyjniej to PO nich szedł. ...albowiem - jak to miał w genach - łowy na Ludzi (i dzisiaj!) były jego przeznaczeniem.

Mimo otrzymanego zaproszenia dostać się na konferencję prasową wcale nie było prosto! Na początku - tuż przed szlabanem - stała jak skała Stanowcza Pani. Krótkie i barwne opisanie celu wizyty wystarczyło i można było wjechać do podziemnego parkingu.

A dalej to już były prawdziwe schody, firewalle i zapory. I to po kilkoro ochroniarzy na raz przy każdych drzwiach. A między każdym piętrem czy wejściem całe szpalery czujnie przyglądającego się (czasami urodziwego co trzeba przyznać!) personelu camerimidżowego... .

Całe wydarzenie się nieco opóźniło, aleć nic to! Dzięki temu spokojnie wysapano przyspieszone tętno, dzięki temu można było uważniej spojrzeć na kłębiącą się masę medialną. Kamery mikrofony i słuchawki, aparaty, lampy i tajemnicze cosie dźwigane przez mediantów budziły umiarkowaną ciekawość i podziw... . Nie to było celem myśliwego, nie to!

I wreszcie pierwsze info: ON już jedzie! - Jest blisko nas. 
- Mamy wiadomość, że znajduje się w budynku.
I - wreszcie - WITAMY!

Pojawił się w licznej obstawie: szczupły, cichy i skromny.
Ubrany na szaro, jakiś taki liryczny prawie... .
"Everything I do - I do it for you" - przemknęło papuasowi
przez kruczoczarną, wełniastą głowę... .

Rozpoczęła się konferencja prasowa z udziałem fotografika Bryana Adamsa. (oklaski)


Dzikus krył się krzakach i wcale nie zamierzał konkurować z innymi. Doskonale wiedział,. że swoje dostanie, wypatrzy dopadnie i zgarnie na matrycę. A ciemnowato tam było.

- No i dobrze! - pomyślał. - Najważniejsze, że obrazy dobrze oświetlone są... . Ale ciężko będzie Ludzi na matrycę wpychać.... . nic to! Teraz już mi nie uciekną.

Niczym znany mu tygrys przeciągnął językiem po spierzchniętych
wargach niemal czując zapach świeżego mięsa... .
- Polowanie trwało w najlepsze.




















Podziel się