poniedziałek, 12 listopada 2012

VI FESTIWAL PERFORMANCE "KOŁO CZASU" - 3/6 (1062)


Drugi dzień "Festiwalu" na dobre zanurzył uczestników w widoczne efekty rozmyślań Performerów.
- A hipnotyzujący duch Herzoga złowrogo nas nie opuszczał!













































Zaczęło się jak u Hitchcocka Alfreda czyli od Postaci leżącej na katafalku, a dokładniej w niecce basenu.
Ku wielkiej uldze zebranych Artysta zmartwychwstał i postanowił nas zadziwić za wszelką cenę.
- I udało Mu się to po raz drugi, gdy dosłownie stanął na głowie.
Ten karkołomny autoironiczny wyczyn naprawdę mi zaimponował!

Dalej już niestety było gorzej. Pan zrezygnował z szokowania, bo zaczął opowiadać o swoim życiu.
Dokumenty różne przy tym pokazywał zaświadczające, że i owszem coś Mu się napisało, powiedziało,
zrobiło... . Z uwagi na solidarność wiekową (sam jestem siwowłosym starcem) powinienem w tym
miejscu przydać wagi działaniom Pana Artysty, ale takież słowa nie mogą przejść mi przez klawiaturę... . 

Starannie przygotowany w eksponaty performance okazał się być spektaklem mało interesującym, słusznie
pretendującym do najnudniejszego z pokazów. Przez szacunek dla osób starszych nie będę rozwijał tego
co uratować nie było i nie jest możebnym.
















































Drugiego pokazu także starannie nie doceniam, ponieważ "Pan Poduszeczka" na widok publiczności wziął
się i zasnął. Dosłownie. A przecież wcale nie brał dosłownego przykładu z poprzednika, gdyż było to
całkiem inne zaśnięcie.

ON Po prostu położył głowę na stosie (poduszeczek!) i wyłączył się z rzeczywistości. W moim prostackim
rozumowaniu odbieram to jako brak akceptacji tegoż Artysty dla otaczających Go ludzi. Onże dał nam
znać, że: "nie jesteście na tyle ciekawi abym miał wam poświecić choć odrobinę swojej uwagi... ".
- Odwagą Artysta wykazał się i za to Mu szacun.

A tu jeszcze spotkało Go towarzystwo podobnie jako i on myślących! ...bo naraz dwie czy trzy osoby
dołączyły do tego sennego protestu.
UWAGA. Wobec działania Artysty oraz aktu solidarności z Nim zgłaszam swoje zdanie odrębne!

Niech mój zachwycony obiektyw,  niech On o tym zaświadczy! Niech przemówi na moją obronę pięknie
opowiadając o ludziach fascynujących, których ja namolny łapacz obrazów na "Festiwalu" spotykałem.
- Oddzielonemu od nich wiekiem wszak pozwalali zbliżyć się na fotograficzną odległość!

I nawet osoby nie entuzjazmujące się mymi przekazami muszą przyznać, że starałem się IM odwdzięczyć
jak można najlepiej! Wszak nawet Niezbyt Uważny Obserwator, ma szansę zauważyć, iż ciągle i w kółko
prawdziwy hymn pochwalny ("Oda do Publiczności") śpiewam (i śpiewać jeszcze będę!) a capella a solo
z towarzyszeniem obrazów.



























Póki co jednak niechaj konkluzja końcowa dla tej noty zabrzmi!
Zamykając cicho drzwi po tej części działań z żalem donoszę, że choćbym na niewiadomo jakie
wyżyny się wzniósł nie mogę pozbyć się wrażenia, że, że, że... .
Że szczegółowo CO?!

Podam, (chyba) podam wszystko, ale... w mowie końcowej.
- Wszystko tam będzie dokładnie, dokładnie tak jak w tym telegramie.

Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że czasami ma bolesna szczerość (którą naiwnie oferuję)
rani rozmówców (za zrozumienie czego dziękuję!). Niemniej jednak kuku nie ustąpię! 
- I już.
Ponieważ.


Podziel się