niedziela, 5 września 2010

Powtórka z nowości (332)

Dożarł mi tegoroczny SkyWay", aż tak mocno, że do dziś nie mogę się po nim pozbierać.

To co poniżej to i mój wkład w ogólnotoruńską dyskusję na łamach lokalnego dziennika
"Nowości".

* * *

> niech ten co napisał że na Rubinkowo nie dojechał niech się cieszy
Jakiem Obserwator Toruński powiadam Wam: jestem tym który nie dojechał na Rubinkowo!
...i wcale mi z tym nie do śmiechu.

Jako szczery patriota lokalny rad bym Toruń zobaczyć w pełnym świetle, glorii i chwale! A łzy
ronię i przekleństwa miotam na rozbudzone nadzieje, niespełnione oczekiwania, na stracone
szanse... .

Jest jeszcze jeden aspekt sprawy na który nikt dotąd nie raczył był zwrócić uwagi. W tym miejscu
jako lobbysta fotograficzny mam swoją skrzywioną perspektywę i właśnie ją prezentuję.

A co by było, gdyby tak w pewnym zakresie, pewne pokazy (a dlaczego nie wszystkie?!) przez
Szanownych Artystów byłyby przygotowywane z uwzględnieniem zjawiska Fotografii.

Tylko tyle naszego co nam w ulotnej pamięci zostanie?

A ja mówię: tyle naszego co zamienimy na piksle!

A co by było, gdyby pokazy zaczynały się te marne pół godziny wcześniej?! Wtedy gdy niebo
jeszcze świeci, ale już światła widać. Nie byłoby przepaleń i zamiast mazów przynajmniej Ci Ze
Statywami mieliby szansę na przyzwoite zdjęcia a może nawet i na fotografie... .

Idąc tym tokiem myślenia: a co by było gdyby na przykład wesołe ludki maszerujące po
"okrąglaku" co pewien czas zatrzymywały się dając szansę fotolubom na utrwalenie tej ulotnej
niezwykłości... . - No dobra, był w tym twórczy i sympatyczny zamysł godny odnotowania!.

Upieram się przy radykalnej tezie: każda większa impreza winna być personalnie (z imienia
i nazwiska) opiniowana przez Fotografa. Nie jakieś tam gremium (rozmywanie się
odpowiedzialności!) ale Autorytet, a choćby i lokalny.

Ten Ci specjalista (sowicie opłacony!) miałby każdy z przygotowanych projektów zobaczyć
i sfotografować najpierw. Żeby było widać, co to za dziwo i czy warte (możliwe) do utrwalenia na
matrycach i kliszach.
- I certyfikat fotografowalności musiałby poszczególnym projektom wystawić!

O Szanowni!

Pokażcie mi w dowolnym miejscu Internetu chociaż jedną fotografię lub chociażby jedno zdjęcie
z tegorocznej edycji festiwalku naprawdę godne uwagi... .

Nawet gdyby takie po długich i bolesnych poszukiwaniach się znalazło będzie to tysiąc sto
dwudziesty pierwszy dowód na to, że cokolwiek dla promocji miasta się robi musi być jeśli już
niefotogeniczne, to chociaż FOTOGRAFOWALNE.

Również i z tego niebanalnego powodu, że każdy projekt który prawdziwie zauważa istnienie
fotografii naraz zyskuje rażącą siłę rzędu co najmniej kilku tysięcy błysków fleszy i kilkudziesięciu
tysięcy trzasków migawek... .
A tego tylko kiep takiej promocji nie potrafi docenić!
c.b.d.u.

Z wyrazami szacunku

Obserwator Toruński
www.obserwatortorunski.blogspot.com

PS. A już innych niż rzutniki światła emiterów blasków różnych to nie ma?! A lasery i świeczki,
sztuczne ognie i lampki oliwne, monitory i pochodnie i co by tam jeszcze... . A HOLOGRAFIA TO
PIES?! Toć ja się na fizyce nie znam a coś przecież od ręki wyliczyłem.

- A co by było gdyby tak prawdziwy fachowiec się tym zajął? No tak, PRAWDZIWY
FACHOWIEC OD ŚWIATŁA PILNIE POTRZEBNY. OD ZARAZ. ...bo przecież taką imprezę
już teraz powinno się zacząć przygotowywać. Bez udziału amatorów.

* * *

Za karę nie miało być żadnego zdjęcia, ale... aż taki sknera to nie jestem.
W końcu coś Narodowi się ode mnie należy!

Podziel się