wtorek, 3 marca 2015

Złomiarz (1517)

Cóż za niestosowność i brak taktu, aby pokazywać t a k i e  zdjęcie! Fuj!

Marna jakość, ostrość żadna i wielkość podbita... . Co tu oglądać? I jeszcze przedmiot tego zdjęcia... . My wykąpani, gładko ogoleni i pachnący, prosto przed poranną kawą w pracy nie życzymy sobie takich paskudztw na monitorach naszych drogich komputerów!

Zdecydowanie wypraszamy sobie naruszanie nam błogiego spokoju używając do tego obrazów brutalnych i słów niestosownych. Nie po to dymamy do prestiżowych korpo w swych suwach i mercedesach, aby nam psuć dobre samopoczucie o poranku!

JEDNA FOTOGRAFIA
Lubię jeździć rowerem. Ten magiczny przedmiot pozwala zmieniać mi otaczającą własne oczy rzeczywistość, przybliża mnie do obszarów codziennie odległych i niekiedy nawet wymarzonych.
- Taka właśnie, taka była moja wymarzona wyprawa do Chełmży.

Możesz się dziwić przyjacielu, ale tak było: właśnie wizyta w tym zapyziałym i (wtedy) nieładnie pachnącym miasteczku b y ł a w tamtym czasie przedmiotem mojego marzenia. Czaiłem się na fotografowanie prowincjonalnych zaułków, podnosił mi ciśnienie potencjalny kot malowniczo przesiadujący na parapecie czy (może jeszcze bardziej) młoda fryzjerka żywo plotkująca na rogu ulicy ze swą koleżanką z mięsnego... .

No chciało mi się w tym miasteczku - chciało bardzo! - być, albowiem grzała mnie myśl, że wszystkie te sceny z życia wzięte toczyć się bezpośrednio będą przed mym obiektywem całkiem gotowe do zatrzymania w czasie. Nic więc dziwnego, że w ten dzień pogodny, ten czas pięknie słoneczny pedałowałem z zapałem do celu moich marzeń. A piękne lato było tamtego roku, 10 lat temu.

Jeszcze tylko zatrzymanie się przy wiejskim kościółku po drodze, jeszcze tylko sarenka daleko w polu i już... ostatnia prosta. Leciutko z górki, na luzie dojeżdżam do przejazdu. Jestem w m i e ś c i e .
- Cóż za szumne określenie!

Schodzę z roweru, rozglądam się po odrapanych murach. Krzywy bruk pamiętający czasy pruskie wykręca stopy, każe iść wolno tym bardziej, że robi się coraz ciekawiej. Rozglądam się, wpatruję się, gapię się uważnie.

Na widok obszernego podwórka miniętego przed chwilą po lewej i koślawego napisu "Skup złomu" pchnięty intuicją zawracam i stojąc w bramie już wyciągam aparat. Jeszcze tylko naciśnięcie suwaczka, przyciśnięcie paru guzików i... już mogę zacząć fotografować!


* * *

Chcesz w ryj! Czego ty tu z tym gównianym aparatem?!
- Facet nie żartował i był już coraz bliżej. Zaciśnięte pięści, zawzięta, czerwona ze złości twarz... . Zatrzymałem go jednym słowem:

STÓJ! No stój mówię, bo będziesz żałował! - Gość zawahał się.

A niby czego miałbym żałować? Po mordzie dostaniesz, bo ci się należy! Znalazł się redachtor z aparatem. Zdjęcia k... będzie mi robił! A ja się palancie nie zgadzam i co?! I kto mi zabroni palnąć cię w ten siwy ryj, aż się nogami nakryjesz?

Dobra! Zrobisz co zechcesz, ale najpierw mnie posłuchaj! Odsuń się ode mnie i posłuchaj. Jestem z Torunia. Jak widzisz przyjechałem na rowerze prawie trzydzieści kilometrów więc jaki tam ze mnie redaktor. Tacy biurowi to samochodami jeżdżą a ja jak widzisz rowerem zasuwam... . Jeżdżę sobie po małych miasteczkach, po wioseczkach jeżdżę i zdjęcia ptaszkom albo i ludziom robię. Teraz wypadło na ciebie.

A czegoś ty się do mnie przy...? Nie masz lepszych celów? Jedź ty se do swojego Torunia Kopernika fotografować! Tu nie jesteś nikomu potrzebny.

Masz swoją rację ale mylisz się. Jeszcze raz mówię ci mówię odsuń się ode mnie i nie popychaj mnie! Jak widzisz nie jestem żadnym wielkim fotografem: jeżdżę rowerem i robię zdjęcia. Dla siebie i dla tych paru przyjaciół co ich mam. I wiedz, że jeszcze nigdy i nikomu nie zrobiłem krzywdy moimi obrazkami.

A nawet jakbym zrobił zdjęcie komuś - gdy ktoś źle na nim wyszedł - to kasuję. Wycinam je i tyle. Najpierw jednak muszę zrobić to cholerne zdjęcie. Dopiero potem na dużym ekranie oceniam, czy się nadaje. I dlatego teraz będę fotografował właśnie Ciebie!

Mówię ci zabieraj się z tym gównianym aparatem do tego swojego Torunia. Zabytki fotografuj, turystom zdjęcia rób tak jak inni, a nie tutaj... . Won mi stąd!

Ty mi nie gadaj co ja mam fotografować. Wiem o tym lepiej od ciebie. Dwa lata uczyłem się fotografii za granicą i nie ty będziesz mi podsuwał tematy, tym bardziej że są do bani. To ja się znam na fotografii, a nie Ty!

Myślę też, że Ty pewnie umiesz robić takie rzeczy o których ja nic nie wiem. Jeszcze nic nie wiem. Jak poznamy się, to będę fotografował to czego nie widzę teraz. ...ale póki co zapamiętaj sobie: ja to nie jestem "wszyscy'" Nie mam zamiaru robić tego co wszyscy robią, a tym bardziej tak jak "wszyscy" fotografować.

To czego ty w ogóle ode mnie k... chcesz?! Dlaczego żeś uparł się akurat mi robić zdjęcia?!

Robię ci zdjęcia, bo uważam że warto, że trzeba. Dlaczego? Zwróć uwagę jestem jedynym człowiekiem który o to zabiega. Pomyśl chwilę - kogo obchodzi Twój los, kto się interesuje Tobą, kto chce dla Ciebie zrobić coś za darmo?!

Jestem jedynym którego Ty obchodzisz - jedynym, który ujął się za tobą! Tym któremu zależy aby pokazać jak pieskie masz życie. Jaki brudny jesteś w tej chwili, jaką podłą masz pracę, jaki jesteś z twoim kumplem naharowany... .

A co cię to obchodzi? Nie kradnę - uczciwie pracuję tak jak umiem! I właśnie mi o to chodzi! Chcę pokazać, jak ciężko i uczciwie pracujesz. W jak podłych warunkach, i jak mało ci za to płacą... . ...ale się nade mną nie wywyższaj! Nie tylko ty uczciwie robisz co do ciebie należy!

I nie myśl sobie że jakąś karierę zrobię tym twoim zdjęciem! Ludzie będą odwracać głowę od tego obrazka! W najlepszym razie przelecą nad nim niewidzącym wzrokiem. ...bo nikt nie chce widzieć jak bardzo inni są na dnie!

... a gdyby nawet, gdyby ktoś tym jednym jedynym zdjęciem się zainteresował, gdyby zapłacił mi za nie (a wiedz, że nikt nie kupuje moich zdjęć) to ja już ciebie znajdę! Niebo i ziemię poruszę i ciebie znajdę. Choćby za 10 czy 20 lat... . Znajdę Ciebie i dostaniesz swoją połowę tego co ja dostałem. Ale nie próbuj się domagać ode mnie więcej. Dostaniesz równo połowę. Mój czas, mój aparat i moja wiedza też mają swoją cenę... .

A jaką mam, gwarancję, że mnie nie oszukasz?
Żadnej. Musi wystarczyć ci moje słowo.

* * *

Potencjalnego marszanda, który za niewątpliwie ciężkie pieniądze chciałby kupić to zdjęcie muszę uprzejmie rozczarować. Fotografia ta powstała w czasach gdy jeszcze nie miałem w zwyczaju zostawiać sobie oryginału i obrazek ten występuje tylko w takiej formie i rozdzielczości jak ta istniejąca na ekranie. Proszę więc cieszyć się tym co jest - skoro lepiej być nie może.

Podziel się