środa, 19 października 2011

Amber One: wyprawa roku (705)

Promocyjne otwarcie autostrady nie wypaliło jak należy.

Firma która zbudowała inwestycję za kilka miliardów mogłaby postarać się zrobić to bardziej
profesjonalnie. Karteczki formatu A-4 wskazujące drogę pokazały biedę w myśleniu na temat
promocji takiej inwestycji. Tak mały kazio, zdzicho i rycho muszą sobie wyobrażać promocję
potężnej inwestycji.
Amen.

* * *



Na ten widok zabłysnęła mi refleksja, że pobliską nam Chełmżę ktoś próbuje zaorać.
Na szczęście okazało się to tylko nawiązaniem do kieleckiej szkoły krajobrazu.
To tylko mi się tak jakoś nieszczególnie skojarzyło.

Chełmża jednak nie odpuściła mi i przytrzymała na swoich rogatkach patriotyczną tablicą
oraz kopcem o czym szczegółowo informuję.




O tym miejscu usłyszymy pewniej jeszcze nie raz!
I to w całej Polsce.
- Obiecuję!

* * *

Następnym etapem był kościół w miejscowość Wabcz.

Młoda pani miejscowa kręcąca się w pobliżu nie była w stanie wytłumaczyć mi
dlaczego postać na cokole wskazuje na swoją obnażoną nogę.



Gugiel mi podpowiedział: to św. Bartłomiej przypomina o swojej męczeńskiej śmierci.
A jak On zginął? Strasznie! Tego jednak w szczegółach niech każdy dowie się sam.
G. podpowie życzliwie.

Zdezorientowany mylnymi oznaczeniami wjechałem na autostradę pomiędzy Malankowem a Nowymi Marzami. Stąd też (niejako pod prąd) docierałem do tych ostatnich, które - chcąc nie chcąc - stały się dla początkiem promocyjnego - teraz już oficjalnego - przejazdu.



Co raz to byłem zatrzymywany przez Osoby Funkcyjne i każdemu niczym dobremu
człowiekowi tłumaczyłem powód mojego pod prąd jechania (No, bo ja dojeżdżam!
Do oficjalnego startu imprezy).



Nie byłem pierwszym, który to mówił im, stąd już bez przeszkód mogłem jechać wolno,
aż do następnego posterunku.
Mimo tych przeszkód starałem się pedałować szybko.
Zapowiedziany start na g.11:00 z Nowych Marz zbliżał się jeszcze szybciej!



Ni rzece ni mostowi czasu nawet nie miałem jak się przyjrzeć!



c.d.n.

Podziel się