poniedziałek, 9 stycznia 2012

Parada toruńskich królików (787)

Wykorzystując pretekst, że były święta Trzech Króli w miasteczku naszem
odbyła się parada. Nie "Orszak Trzech Króli" a parada, a właściwie pochód.
W moim - zapewne mylnym - odczuciu była to parada próżności i arogancji.
Także niekompetencji.
...ale po kolei.



Imprezę firmował swoją twarzą jakiś Jacek Borkowski, którego nie znam
i jako niemiołośnik seriali nawet znać nie chcę. To on był najważniejszą postacią
na tej paradzie i to Jego szanownej osobie służyła cała machina propagandowa.
- Królowie ze swoim świętem dla promocji Jacka B. byli tylko pretekstem.

A w ogóle to nieprawdą jest jakoby to było święto tylko Trzech Króli.
Tych dodatkowych królów - łatwych do odróżnienia w tłumie - było więcej.
Jeden schowany w aucie dał się nawet czytelnie oznakować.
- Nie zgadzam się na to graffiti! Tylko człowiek nie rozumiejący
symboliki tego napisu mógł wpaść na tak żenujący pomysł.



A zupełnie dodatkowo się pytam uprzejmie: co robiło to auto o amerykańskich
barwach na takim wydarzeniu? Jaki - skądinąd sympatyczni niekiedy -
Jankesi mają z n a s z y m świętem związek?

O inne auta nie pytam, bo wiadomo, że WŁADZA nimi jechała. I tu moje
delikatna sugestia: takimi pojazdami to się do żłoba jedzie a nie do żłóbka!

Z tego wszystkiego wyszło, że dobrych zdjęć tejże władzy nie mam! Po prostu
szczęka mi opadła na JEJ widok, a precyzyjnie rzecz ujmując na to co ona
władza rozdawała, a jeszcze dokładniej na sposób w jaki to robiła.

A rozdawano publice dobrotliwe uśmiechy, szeroko rozglądając się po kłębiącym
motłochu i pozdrawiając szare masy uniesioną - jakże spracowaną - dłonią... .



Oj! Użyłem bardzo mocnego słowa. Co mam na swoją obronę? Ano przy okazji
rozdawania słodyczy rozdawano coś jeszcze więcej: pogardę. Otóż wysoko
postawiony Łaskawca z głębin luksusowego cabrio r z u c a ł w tłum szklaki... .
- ON ich w swym dobrodziejstwie nie rozdawał: on je po prostu rzucał... .

Deszczyk popadywał nieśmiało a owe podłej jakości cukierki i lizaki lądowały
a to pod butami zbitego tłumu maszerującego z pochodem, a to w kałużach... .

W związku z powyższym faktem apel mam do Pana Prezydenta Michała
Zaleskiego. Na następny raz - gdy znowu będzie Pan niedysponowany
z powodu
jakiegoś tam mostu - proszę oddelegować na taką imprezę
kogoś z klasą.

Natomiast do Łaskawego Rozdawcy piszę tak:

Szanowny Panie Wiceprezydencie,

Rozrzucać podczas takiej parady to można złote monety, a nie słodycze!
Za ten wielkopański gest przyznaję Panu w pełni zasłużony pseudonim: "LIZAK".
- ...i nie dziwię się formie rozdawnictwa: jaka władza takie dary.

I nie usprawiedliwiają miny uśmiechniętych maluchów! Wiadomo przecież,
że Dzieci Starówki podniosą nie takie słodycze z ziemi... .
- I podnosiły.

Po takim dictum całkiem włochaty (sic!) anioł spojrzał na mnie badawczo:



Surowy wzrok jakim mnie zaszczycił nie pozostawiał wątpliwości kto tu dla kogo.
Filuternie przymknięte oczy Trzeciego Króla też nie pozwoliły zmienić tego zdania.
Ten nawet wzrokiem zaszczycić mnie nie zechciał ino trwał w swym błogostanie.
I trwał! I trwał! I trwał!



Próbowałem go jakoś sprowadzić na ziemię i po głośnym wezwaniu go do
otwarcia oczu... to mi się udało! Poczułem się biblijnie: "Proście a będzie
wam dane"
- jednak działa!



Rozbestwiony tym odkryciem uprzejmie i pokornie proszę o jeszcze:
o rozważenie założeń takiej imprezy.



Sam pomysł "Orszaku" jest świetny i wart rozwijania. Stosunkowo
niewielkim kosztem można przyciągnąć wielkie telewizje i inne szumne media
tworząc z "Orszaku Trzech Króli" medialnie nośne, ogólnopolskie wydarzenie,
także radujące młodocianych torunian.



Pytanie tylko o sensowność obecnego kierunku. Poraziło mnie gdy zobaczyłem
dziwadła jak "Babe w czarnym", "Zielonego Stwora" i "Śnieguroczkę".
I przypomniało mi się przysłowie "Co Hiszpan wymyśli to Polak polubi".

Jak już potrzeba było przebierańców to co swoich kolędników nie mamy?!
Za komuny też co rusz tworzono z niczego nową tradycję. A czasami bezkrytycznie
powielano obce wzory z czego powstawał tylko - delikatnie mówiąc - zamęt... .



"Pardą" - cytując klasyka - jeden był, taki kolędnik dla ubogich z gwiazdą
z dykty szpagatem napędzaną! I co?
To ma być o g ó l n o p o l s k a promocja miasta?




I jeszcze do tego te nieszczęsne, plastykowe zwierzaki... .



Nawet "Rzeczpospolita" dała się nabrać. W artykule zamieszczonym tutaj:
http://www.rp.pl/artykul/10,787984-Cala-Polska-swietuje-Trzech-Kroli.html
podano: "Nie zabrakło żywych zwierząt. Wielbłądy pojawiły się m.in. w Warszawie,
Poznaniu i Toruniu. Były też konie, owce, osły, a nawet słoń."

Wiem wiem, w reklamach stało, że "będą duże zwierzęta"! Całość podawano
jednak tak jakby to miały być żywe, ŻYWE zwierzęta... . To naprawdę nie było
śmieszne słuchać pomstowań na ewidentne oszustwo. - A dzieci żal.



Kiedy na scenie wygłaszano po raz kolejny szumne a NUDNE mowy (Panie,
utnij wreszcie jęzor temu co to cholerstwo na każdej miejskiej imprezie
ponad wszelką cierpliwość uskutecznia!
) nad sceną na chmurce był... Anioł!?

Nie! Nad całością panował patron naszego miasta, św. Jan Chrzciciel,
nie wiadomo dlaczego o wyglądzie herodowego żołdaka!
- Ot i rozumowanie 1-Majowe... .



Nie takich symboli i darów spodziewali się zgromadzeni w szopce i wokół.
Nie tylko mi - jak widać - na takie bezeceństwa szczęka opadła... .



Aby nie było wątpliwości: nie domagam się żywego słonia! Rozumiem
przecież, że świeżo wyremontowany deptak by mógł tego nie zdzierżyć.
Chcę tylko poszanowania polskiej tradycji i szacunku dla tych wszystkich
ludzi których zaproszono.
- Tylko tyle i aż tyle.

Za dużo?

Podziel się