środa, 7 grudnia 2011

Król przyszedł (754)



Dzisiaj nie po raz pierwszy będę ganił i łajał w sposób niesprawiedliwy, oraz
wysoce naganny. I mam do tego święte prawo, bo jestem królem.
Dokładnie to jestem KLIENTEM, bo - jak prawdziwie mówi stare polskie
przysłowie:
Client is our king!

W tej to właśnie królewskiej roli wkroczyłem do Ratusza Miejskiego oczekując
tego co mi się od poddanych należy. Zawiodłem się jednak - oj zawiodłem! - na
chwilowych zarządcach obiektu tego! Potraktowano mnie jak zwykłego
śmiertelnika. Brak czerwonego dywanu i panów w liberiach i perukach
a z lichtarzami jakoś jeszcze zniosłem, ale... .
- Nawet opłata za wejście mnie nie wzburzyła!

Poruszyło mnie to, że w miarę przemierzania pustawych sal nic tu
od lat wielu, wielu się nie zmieniło! Tak mnie to wdiabliło, że uruchomiłem
kolejną zakładkę która kolić w oczy swą prawdziwością winna stale tych,
co zapomnieli kto dla kogo w tym naszym dumnym mieście jest!

Wspomniana zakładka ("Ukradli nam Ratusz!") dzisiaj myli się
w paru sprawach, że o niepotrzebnych już dziś kapciach nie wspominam.
Wydźwięk ogólny jednak jest nadal aktualny! Instytucja zarządzana
marnie jest, a jakość świadczonych przez nią usług ma się nijak
do ponoszonych na nią podwójnie kosztów. Raz, bo - wraz z rzeszami wielu
niewinnych podatników opłaciłem je - oraz po wtóre, bo wyłożyłem kasę
jako pełnopłatny biletobiorca a' 5 zł od nogi.

Tylko oczywistości

W tej filipice w żadnym wypadku nie zamierzam silić się na obiektywizm
czy sprawiedliwy osąd całości. Od tego są specjaliści z (...) oraz inni fachowcy
w mowie, piśmie i zaniedbaniu.



Zajmę się tylko trzema sprawami którymi zostałem przez Muzeum Okręgowe
w Toruniu osobiście poszkodowany: światłem, rzeźbą i donatywą.
- O windzie będzie na dodatek.

Światło



Tak jak i w innych toruńskich przybytkach światło to element tu zbędny,
przeszkadzający z którym nasi "specjaliści" zupełnie sobie nie radzą. Także
i w Ratuszu wali ono wściekle po oczach powodując trojenie się i czworzenie
licznych punkcików świetlnych na obrazkach. I guzik mnie obchodzi, że to
jest najnowszy wytwór dostępnej techniki.
- Biedny profesor Jamontt i inni fatalnie oświetleni nieszczęśnicy!

Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że już jedna sala ma oświetlenie bezcieniowe.
Od dobrych paru lat.
- I na tym się stanęło.




A na dodatek proszę nie śmieszyć mnie tym, że nie było pieniędzy na szkło
bezodblaskowe! Firma (instytucja to też firma!) miała pieniądze na głupią
windę (która z prawdziwie barbarzyńską pewnością siebie rozpruła
bezpowrotnie zabytkowe wnętrza!
) a na szkło do obrazków nic nie starczyło!?
- Takie oświetlenie to proszę barbarzyńców w prosektorium może sobie być.

Zresztą do MOOZI ta atmosfera pasuje jak znalazł! Cicho i spokojnie jest.
Od czasu do czasu ktoś w białym kitlu z dala przemknie, mumie eksponatów
spoczywają w spokoju wiecznym, a nieliczni odwiedzający jakoś tak chyłkiem
przemykają świadomi swojej niestosownej obecności... .



Nawet krypta z panarembrandtowskim arcydziełem dostosowana została
do tego nastroju. Tylko czemu u licha opis sztandarowego obrazka wisi
w drugim kącie sali?!


Pokazując powyższego "Samarytanina" wyświadczam innym wielką przysługę!
Nie muszą się już kompromitować i Strażnika Mienia pytać "
...a gdzie
tam panie ten Samarytan jest, bo po ciemku nie widać
"... .
- Autentyczne, sam słyszałem ;-)




A czemu takie dziwności się zdarzają? Na to pytanie akurat znam odpowiedź.
Przedsmak daje początek zwiedzania. Przy płaskorzeźbie wołami wszak napisano,
że jej twórca to "nieokreślony malarz"... .
- Może on i malarz ten rzeźbiarz jak napisał o nim muzealny pan pisarz.



Na tymże samym początku wita niespodziewanie nowy Kopernik świeżo
do nas z Warszawy przybyły. Podstarzały nieco (utył sporo od czasu jak
wyjechał był młodziankiem z Torunia!) w rajtuzach i tureckim półkożuszku
puentuje tą przydługą opowieść opierając swą szanowną nogę na księgach... .



O starcy! Przyjmijcie te gorzkie me myśli jak Zuzannę! Zachwyćcie się
ich urodą, ale baczcie, aby swych łap za bardzo do niej nie przybliżać!
Wnioski wyciągnijcie z prawdy zionącej z mych słów!
I nie próbujcie zbliżać się, bo jak widać krzepka kobita ze mnie
i jak się nie odwinę :-)
- Wystarczy popatrzeć.



Jutro pewnie jeszcze coś dodam od siebie.

Podziel się