Po powrocie z Podlasia do kujawskiej rzeczywistości, aby nie stracić
wrażenia natychmiast do Lasku Piwnickiego udano się uroczyście
na ucztę dla oczu. A tam podawano: czaplę siwą sauté (w locie), pnie
omszałe (powiedzmy, że stuletnie) a także blaski i błyski różne.
- Lukullusowe to było obżarstwo!
PS. Kwiczoły były także.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTHrNrvJw4Hspbir3tGwAdoSxS7qzvg1nX6-NDTGjM029x29OytoWvl09_L-5ar2tcFdp4gqLS8htlIfhlEUyfwOmL2MAAhdeSrAupaQWXWtPe6SHPMo1-tAg27rd1D8tXpJGgOANw2fu8/s400/IMG_0949---Promienie.jpg)