czwartek, 10 sierpnia 2017

Elektrownia "Żur" 2/2 (1880)

Jako osoby mocno upoważnione do hali maszyn wkroczyliśmy śmiało, tym bardziej, że elektrownia była chwilowo wyłączona.

Wiedząc o tym, że nic nas nie kopnie (po cichu, acz z zabobonnym lękiem) dotykaliśmy tych wszystkich kranów, pokręteł, zaworów wystrzegając się tego by któreś z nich nie zadziało pod naszym bezpośrednim wpływem :-)

Potężne generatory obchodziło się z szacunkiem wnikliwie przyglądając się detalom.

I - proszę mi wierzyć - była to czysta i cichutka radość wynikająca z możliwości bliskiego kontaktu z tymi wszystkim zaworami, manometrami, korbami i pokrętłami.

A do tego dochodziła świadomość, że gdy wyniknie zapotrzebowanie to wszystkie te maszyny mogą naraz ożyć!

Ta cała steampunkowa atmosfera (w której miedziane rurki odgrywają tak istotną rolę!)  naprawdę działa na wyobraźnię.




Przejście do nastawni dostarczyło nam nowych wrażeń.





I zdarzyło się pięknie tak, że po uzyskaniu zgody naszego Przewodnika (w imieniu całej grupy) dostałem prawo uruchomienia elektrowni!!!

Z drżeniem serca (ale śmiało!) ująłem w mą spracowaną dłoń (?!) najważniejszy przełącznik i płynnym ruchem przesunąłem go w pozycję OTWARTE.

I nic się nie stało! ...co nie powinno dziwić. Nikt mi przecież nie obiecywał, że elektrownia ruszy. A że sobie coś tam coś tam na poczekaniu wymyśliłem to już była zupełnie inna bajka :-)

Organizatorom, naszemu Przewodnikowi i koledze Bogdanowi się pięknie dziękuje za możliwość odwiedzenia elektrowni "Żur"!


Podziel się