poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Sprzedam skaner - (Sprzedano) (2017)

Sprzedam SKANER na gwarancji, po obniżonej cenie 

EPSON PERFECTION V550 PHOTO.

Stan urządzenia: nowe, kompletne, bez śladów eksploatacji.
Czas użytkowania: kilka godzin w niewielu sesjach
Powód sprzedaży:
  • dotychczasowe słabe wykorzystanie
  • ustanie potrzeby używania go.
Czas trwania oferty: 28 sierpnia - 4 września 2018r. 
Po tym terminie ogłoszenie zostanie usunięte.
Oferty proszę kierować na: obserwatortorunski@gmail.com
Odbiór: osobisty
Płatność: gotówką

Typ skanera: Płaski
Maksymalny format dokumentu: 216 x 297 mm (> A4)
Rozdzielczość optyczna [dpi]: 6400 x 9600

Przyciski:
  • Skanuj 
  • Skanuj do E-maila 
  • Skanuj do PDF
Zastosowane technologie: Digital ICE ReadyScan
Prędkość skanowania - b/w [s]: 15
Prędkość skanowania - kolor [s]: 43

Inne:
  • Automatyczna zoptymalizowana kontrola ekspozycji
  • Derasteryzacja z optymalizacją struktury
  • Gęstość optyczna: 3.4 Dmax
  • Korekcja podświetlenia
  • Korekta barw
  • Korekta odcienia za pomocą histogramu
  • Maska nieostrości z redukcją szumów
  • Narzędzie palety kolorów do łatwej korekty barw Print Image Matching II
  • Redukcja ziarna
  • Skanowanie kliszy (35 mm klisza filmowa: 2 x 6 klatek; 35 mm klisze w uchwytach: 4 klatki; 120/220 Medium format (Max. 6 x 22cm))
  • Usuwanie pyłków
Kodowanie koloru [bit]: Kolor: wejście 48 bit Kolor: wyjście 48 bit
Formaty plików: JPEG PDF
Obsługiwane systemy operacyjne:
  • Mac OS X 10.5
  • Windows 7 Windows 8 Windows Vista Windows XP

Dołączone oprogramowanie:
  • ABBYY FineReader Sprint 8.0
  • ABBYY FineReader Sprint 9.0
  • ArcSoft Scan-n-Stitch
  • Deluxe Epson Copy Utility
  • Epson Easy Photo Scan
  • Epson Event Manager
  • Epson Scan
Interfejs: USB 2.0
Wysokość [cm]: 11.8
Szerokość [cm]: 28
Głębokość [cm]: 48.5
Waga [kg]: 4.1
Linia: WorkForce
Kolor: Czarny
Załączone wyposażenie:
  • Płyta CD z oprogramowaniem i sterownikami 
  • Przewód zasilający
  • Instrukcje
  • Dowód zakupu z Media Markt:
    - kwota: 904,99 zł (kwota do negocjacji: 750 zł)
    - z dnia: 15.11.2017r.

sobota, 25 sierpnia 2018

Historia jednej wyprawy (2016)

To było tak: przyjaciel ogłosił wszem i wobec, popierając swoje twierdzenie licznymi zdjęciami, że znalazł piękne miejsce czaplowe. No takie, gdzie te królewskie ptaszki  występują w dużych ilościach i sfotografować dają się.

Zainspirowany wyruszyłem (wiadomo, że rowerem!) na poszukiwanie tego magicznego zakątka z rzadka (i na chybił trafił!) rejestrując coś z mijanych krajobrazów.
- Tak, pierwsze zdjęcie jest z Torunia!

Zadziwiła mnie pływająca (nie wiadomo dlaczego) wyspa w Porcie Drzewnym.

Zoczywszy tamże dwóch panów w łódce - nie licząc ich wędek - wielce zawiedziony czaplowym brakiem porzuciliśmy lewobrzeże.

Wobec braku rezultatów ptasich te parę kilometrów które zrobiłem po wale p. powodziowym zupełnie się nie liczy!

Odwiedzony taras widokowy na Kępie Bazarowej zaowocował sympatycznym spotkaniem z konstruktorem własnoręcznie zrobionego monstra: 1K mocy i 50 km/h zrobiły na mnie mocne wrażenie!

Silnik tego urządzenia cichutko i pięknie buczał gdy stamtąd odjeżdżaliśmy.

Jechałem szybko, jak zerwany z łańcucha, tak że nowego mostu nie było jak sfotografować! Powodu nawet nie było by patrzeć na boki, bo ptasia pustka na Rzece panowała.

Za to zauważono w Grębocinie najprawdziwszy kamienny krąg! Nasz własny, toruński, zupełnie niedawno zrobiony ku uciesze... .

No właśnie! Ku uciesze nie wiadomo kogo, bo (prawdopodobnie) lokalsi z Olsztyńskiej już wcześniej pozbawili obiekt ławek... . Ale kamieniom nie dali rady!

Nastawieni na czaple obraliśmy kierunek MŁYNIEC i okoliczne wyrobiska. Część z nich jest już nieczynna to może tam owe (teraz już mityczne) ptaki tam sobie gniazdują!?

Pokręcenie się po okolicy pozwoliło mi się zapoznać z aktualnymi i byłymi kopalniami żwirów, piasków i innych kruszyw, ale z ptaszków to widziano nic.. . Zupełne.

No to kierunek "lasami na Okonin"! Poruszając się tym razem bez Przewodnika może jednak gdzieś po drodze znajdę tam białe czaple owe?!

Po drodze minięto kem (kto wie co to jest?!) i ukrytą w lesie Drwęcę. Ludzie tu bywali wiedzą gdzie to zdjęcie zostało zrobione! Dosyć długo siedziałem na tej znanej wszystkim kłodzie odpoczywając. Gorąc i piaski leśne dały się we znaki niemiłosiernie.

Zanim Lasami Danielowymi dojechano do jeziora w Okoninie odbyło się jeszcze piramidalne wręcz błądzenie wzdłuż Drwęcy po okolicznych bagnach, torfowiskach a rozlewiskach.

Nie zobaczywszy nic z pożądanych ptaków spojrzano na mapę: a tam stało wyraźnie, że do Golubia - Dobrzynia tylko 10 km!

No, to (porzuciwszy wszelką nadzieję na czaple białe) udano się w tym kierunku. ...bo jakże to tak: być tak blisko i nie, nie odwiedzić!?

A miasteczko przywitało mnie zielenią i swoim majestatycznym zamkiem panującym nad okolicą.

Porzuciwszy myśli o białych ptakach zanurzono się w miasto.

Nasyciwszy oczy i matrycę aparatu głodny jak chart próbowałem bezskutecznie coś zjeść, ale miasto okazało się dla mnie niełaskawe.

...albo jedzenie nie było godne zaufania, albo zmęczona Pani Sprzedająca nie miała dla mnie czasu! Info o menu zostało mi przekazane w taki sposób jakby chciała mnie zniechęcić, co jej się skutecznie udało! Dziwne.


Posiłek w nie obfotografowanym Kowalewie dostarczył mi na tyle energii (a dzień był jeszcze jasny!), że odważyłem się sporymi boczkami a kołem do domu zdążać.

Odcinek końcowy to było: Kowalewo, Zelgno, Ostaszewo, ścieżka rowerowa na Unisław a nawet osiedle JAR... .

Po drodze powrotnej zauważony witacz dożynkowy (vide: SŁOMA - ART) jednoznacznie wskazał, że większą połowę lata mamy za sobą... . Czyżby niedługo jesień?!

Ogółem tego dnia przejechano 125 km, o czym z dumą - osoby tu łaskawie przebywające - zawiadamiam.

A co z  białymi czaplami w bezowocne poszukiwanie których włożono aż tyle wysiłku?!

No cóż, może przyjaciel zdjęty litością - zobaczywszy jak wiele jestem w stanie dla nich poświęcić - osobiście mnie do nich doprowadzi?!

A na zakończenie parę spraw prywatnych:

- Dziękuje się Pani w Kowalewie, która pozwoliła mi wejść z rowerem do lokalu, abym strzegąc swego pojazdu mógł spokojnie najeść się.

- Pozdrawia się Panią która uprzejmie odprowadzała mnie (choć starą a jednak coraz bardziej nową!) drogą do Ostrowitego.

- Panie Janku! Państwo Nowak ze znanej leśniczówki serdecznie pozdrawiają przypominając, że już dwa miesiące ich Pan nie odwiedzał!

PS. A przy okazji spraw prywatnych: ma ktoś pomysł, gdzie w okolicach Torunia znajdują się możliwe do sfotografowania czaple białe? 

piątek, 24 sierpnia 2018

STRZELNO - Romanizm 2/2 (2015)

Jak we wcześniejszym wpisie wspomniano jest co w Strzelnie oglądać!

Kościół pw. św. Krzyża wraz z zabudowaniami klasztornymi (nie mieszkających tu) norbertanek zaprasza barokiem.

Stojąca tuż obok Rotunda św. Prokopa uzewnętrznia to co dla obu zespołów jest najważniejsze: skarby z okresu romańskiego.

Obydwa obiekty poszkodowane przez wojny (jak to w Polsce!), wielokrotnie (jak i obecnie) modernizowane są. Bez wątpienia skarby romańskie tu się znajdujące są tym głównym powodem dla którego odwiedza się Strzelno.

Pogański ołtarz ofiarny zdał mi się tuż pod klasztornymi murami jakby nie na swoim miejscu... .

Urokliwy malutki dziedziniec i już można było rozpocząć procedurę zakupu biletów.

Dalej nie będę już nawet próbował odwzorować czy streszczać tego co oczy widziały a uszy słyszały. Panu Przewodnikowi chleba nie zamierzam odbierać!

Ot, popatrzmy razem na romańskie kolumny pełne znaczeń (body language przedstawionych postaci się kłania ze swoim symbolizmem!).





Ołtarz relikwiarzowy? Ze smutkiem zauważam, że tak bogatego to nawet w naszem miasteczku nie mamy! Tym bardziej cieszyły mnie opowieści o nim.


O malowidłach konfesjonałowych i wymagających uwagi na nich przedstawieniach nawet nie wspominam!

Warto przeczytać maksymy umoralniające na nich zamieszczone (...i może jeszcze wziąć je sobie do serca?!)



Ze spraw które mnie tu zachwyciły to ŚWIATŁO. Piękne, mięciutko otulające i zachęcające by w nim pobyć, by doceniając jego satynowość korzystać z niego zachłannie, nieustannie, nieumiarkowanie... .


Przeciążeni wiedzą przekazywaną przez Pana Przewodnika przeszliśmy do Rotundy św. Prokopa.

Tu już nie ma co się silić na próbę przekazania udostępnionej nam wiedzy. Na długo przedtem zanim looknąłem przez to biforium bufor pamięci mi się przepełnił... .

Nie ma rady: czyś mieszczanin czy kmieć, historyk sztuki czy barbarzyńca z obcego kraju - każdy musi sam przez to zwiedzanie przejść!

Aby w głowie więcej zostało z należną czcią trzeba więc zaopatrzyć się w niejeden papierowy przewodnik o tym miejscu (czego o zgrozo nie zrobiono!)

I tym otrzeźwiającym akcentem wrócono do rzeczywistości.

PS. Światło, zapamiętam to światło na długo i jeżeli jeszcze kiedykolwiek tu wrócę to po to by w ciszy kąpać się w jego wspaniałościach, co bez emfazy stwierdzam. 

Podziel się