sobota, 20 października 2018

Jesienna włóczęga w poszukiwaniu Nieszawy (2031)

Zaczęło się niewinnie. Pogoda piękna była, czas niespodziewanie zrobił się swobodny a tu rower naładowany, więc może by gdzieś... .

Pomykając wzdłuż Wisły natrafiono na:
- tajemniczy znak wodny
- ulubione stworzenia
- bardzo historyczną tablicę.






Ten właśnie obiekt, dedykuje się "Skołowanym", bo podczas naszej wyprawy do Ciechocinka jakoś umknął mi temat aby go palcem pokazać.

Włócząc się nad Rzeką w końcu odnaleziono Nieszawę. A tam jak wiadomo nawet niewtajemniczonym turystom ważne są trzy sprawy:
1. Prom
2. Kościół pw. św. Jadwigi Śląskiej
3. Dom Pana Sobieraja Władysława







Czy ja się kogoś zapytałem do kogo ten herb należał?!
TAK.


Jeżeli na sali znajduje się historyk sztuki to proszę o objaśnienie, w sprawie krucyfiksu. Klasyczne przedstawienia Ukrzyżowanego zwykle pokazują przebity bok prawy, a tu jest... inaczej.

Ciekawe jakie względy kierowały - ludowym niewątpliwie - rzeźbiarzem gdy odstępował od kanonu.

A sam kościółek szacowny i godny odwiedzenia jest nie tylko w celach turystycznych.


Parę razy byłem w tym miasteczku, ale jakoś nigdy nie zauważyłem tego obiektu, który stoi w samym centrum! No - shame on me - i już!
- A on jest klasycznie piękny, patriotyczny i taki w odpowiedniej do otoczenia skali.

To rowerowe docieranie do Nieszawy - tak kapitalnie podnoszące samopoczucie - obniża jednak próg uważności.. .

Ciekawe co się da odkryć następną razą... .





Podziel się