Kiedy media zaczęły pisać o "Ruchu Oburzonych" przyglądałem się zjawisku
ciekawie. Wielkie koncerny i znienawidzone banki wywołały kryzys za który
zapłacili zwykli ludzie.Tak sobie na komendę pomyślałem.
 ..a prezesi dotowanych z kasy państwowej banków - jakby nigdy nic - wypłacili 
sobie milionowe pensje i nagrody... . A w myślach szybko przekonany dodałem.
Tak było w Nowym Jorku, Londynie i w Warszawie pewnie też. W końcu i u nas 
słowo "kryzys" usprawiedliwia już wszystko. 
Tak więc jako "jeden z wielu" pomyślałem sobie po sznurku dodatkowo tak: 
jestem z Wami światowcami, chociaż u nas w Toruniu to wsi spokojna jeszcze
oraz bardzo wesoła jest. 
Gdy powstał ruch "Anonymous" sytuacja się powtórzyła. Elementarne poczucie
przyzwoitości nakazało mi - nie akceptując wszystkich stosowanych metod - być
razem z tymi którzy powiedzieli: nie zgadzamy się na cenzurowanie Internetu.
Bez sądu, bez policji bez praw wynikających z demokracji również i moja iluzoryczna
ale jednak prywatność zniknie całkowicie na rzecz samowoli wielkich koncernów
na straży interesów których  i tak zresztą stoi nasze państwo. 
- Tylko, że tym razem już bezwstydnie i bez kamuflowania się na tej straży stać
będzie.
Rozgrzany tymi myślami po wolnomyślicielsku dodałem: Jestem z Wami o wy 
którzy macie odwagę słowami i czynami bronić swoich ideałów... . Tak właśnie
mocno dodałem stanowczo powiewając sztandarem wolności nieskrępowanej
wypowiedzi, która już za chwilę taką może nie być.
Trochę mnie zmęczyło to machanie. Przysiadłem więc na przyzbie i  pomyślałem
tym razem  s a m o d z i e l n i e  tak: Coś  mi to oburzenie za łatwo przyszło! Jakoś
tak na komendę. Bez żadnych wątpliwości... . 
- O co więc w tym wszystkim chodzi!?
*   *   *
Kiedy zobaczyłem to graffiti z poprzedniego rozpędu pomyślałem: drżyjcie
toruńscy tyrani, ONI TU JUŻ SĄ! Jednakże w chwilę potem - gdy zacząłem 
znowu samodzielnie myśleć - nie byłem już tak pewien swego oburzenia.
Bardzo Starszy Pan o Nobliwym Wyglądzie zapytał mnie widząc, że fotografuję: 
A co to jest?
- Po chwilce namysłu odpowiedziałem Mu: to jest taki... dzisiejszy Kostka
Napierski! Pan ku mojemu zdumieniu odrzekł: A tak, tak! Znam! To był ( ...)
I tu Pan zacytował mniej więcej to co można znaleźć w Wikipedii na temat
hardego górala - buntownika.
Wypowiedź zakończono kolejnym pytaniem:
...ale, ale! To było przecież w XVII wieku!
To co on robi tutaj na naszym skromnym toruńskim murze?
On - proszę Pana - protestuje sobie. W Internecie.
No jeśli w  t y m  Internecie to mnie nie dotyczy!
- A tak przy okazji: kto na tym proteście naprawdę zarobi!?
Tak był odrzekł mało idealistycznie ów Nobliwy Pan i szybko odszedł.
- I wtedy zrozumiałem zagadkę bytu.
Ogień na Świętej Górze zgasł.
W kaloryferze zaszumiało a od góry zapłakało dziecko u sąsiadów.
Opadła żółta wstążka owinięta wokół starego dębu.
Mamy poniedziałek: pierwszy dzień chińskiego Nowego Roku.
Witajcie!
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Anonimowy i Oburzony (801)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Podziel się
 
 
 

