niedziela, 23 października 2011

Niezwykłe miejsce 2/3 (709)

Przypominam, że jesteśmy na rowerowej wyprawie początkowo planowanej do Brodnicy, a po drodze skróconej (z bardzo ważnych względów!) już tylko do Golubia - Dobrzynia.

...ale i do tego miasta nie dane mi było dojechać!
Na drodze stanął mi kościół pomennonicki w miejscowości Ostrowite Golubskie, które oglądane z lotu Googla znajduje się tutaj.

Przydomek "Golubskie" dla tej wsi ma rozstrzygające znaczenie. W Polsce znajduje się 20 obiektów geograficznych (wsie, miasteczka, jeziora) o tej właśnie nazwie.

A w tejże wsi najważniejszy okazał się - dawno przez wiernych opuszczony - kościół ewangelicki, a dokładniej pomennonicki.

Ten - zaledwie 100 letni - ongiś protestancki kościół spośród suszonych badyli kukurydzy wzywał mnie do siebie swym zielonym hełmem.
- Przez tą kukurydzę zresztą wzrostu mu na zdjęciu mocno ubywa!

A sam obiekt - jak widać - urodziwy jest na tle naszych stron niezwykle!

Niby barokowy, ale nie tak po naszemu. Jakiś taki inny niż te wszystkie nasze baroki. Przysadzisty taki bardziej, fundamentalny jest i zaparty w ziemię.


W całości rozłożysty, bo obudowany zabudowaniami mieszkalnymi (pastorówka) i gospodarskimi.



I na dodatek obstawiony drzewami, zarośnięty zielenią wprost.
- Zdradliwą zielenią.

Obchodziłem tą stertę niezwykle ułożonych cegieł (obiekt jest mocno zdekapitalizowany) co raz to z innego boku. I nijak nie dawało się zrobić "właściwego" ujęcia!

A to szeroki kąt obiektywu by mi zdał, aby zrobić tą scenę. Innym razem dokładnie widziałem inną porę dnia właściwą dla danego ujęcia. A jeszcze inne ujęcie wymagało by na coś wysokiego się wskrabać... .


Mówiąc "właściwe ujęcie" mam na myśli tylko takie co to jednym rzutem oka obejmuje wszystko, dając pojęcie o wielkości, urodzie i stanie obiektu... .

To sama uwaga dotyczy istotnych części tematu: korpus główny, pastorówka, zabudowania gospodarskie, otoczenie parkowe czy wreszcie detalu architektonicznego.


Wiem w końcu co to takiego sweet point i dla tej niezwykłej budowli szukałem go wytrwale. Bez rezultatu. I w ten właśnie sposób - skoro nie mogłem zrobić tego co powinienem - zrobiłem to co jak widać mogłem: tylko garść impresji.

Magicznie rozświetlone główne wejście, aż zapraszało aby wejść do środka.
- I wszedłem!

Zdjęć jednak z wnętrza nie pokazuję. Po nieco męczącej trasie rowerowej, przy nieobecnym statywie, przy braku czasu na solidne przyłożenia się do zadania mogły powstać tam - i powstały - tylko marne kopie rzeczywistości.

A pokazywaniem (koniecznych przecież!) z d j ę ć p r ó b n y c h nie zwykłem był moich Obserwatorów absorbować!

c.d.n.

Podziel się