niedziela, 17 lipca 2022

Dzień 13: Fulda (Lehnerz) - Fulda (Lehnerz) 00 km (2269)

Niedziela: dzień święty, przeznaczony na odpoczynek. Plan na dziś to odpoczywać, odpoczywać, a potem odpoczywać! …i o 10:00 na mszę.
- A potem to już tylko planować Drogę i nieco poodpoczywać!

Co jakiś czas w momentach kryzysowych pojawia się myśl a może by znaleźć jakiś wiarygodny pretekst i zrezygnować? Coś w rodzaju: skończyć to pielgrzymowanie na jakimś charakterystycznym punkcie i tak dalej.

Takie myślenie jednak prowadzi do otrzeźwiającego pytania: i co wrócić przed telewizor, wrócić przed komputer? A co z ludźmi którzy we mnie uwierzyli? Znowu pędzić takie zwykłe życie emeryta w którego życiu już nic ważnego się nie wydarzy? Tutaj przynajmniej jestem kimś wyraźnym, tutaj coś znaczę przynajmniej we własnych oczach. 

Oczywiście, że za bycie pielgrzymem płacę solidną monetą. Składa się na nią zniewalające zmęczenie, ból rąk i nóg i czego tam jeszcze. Dochodzi sapanie, dyszenie i charczenie. Wliczają się do bilansu także: przepocone koszulki, brudne gatki, skarpety i tym podobne rzeczy. Lekceważące wzruszenie ramionami, potraktowanie jak powsinogę i pełne politowania spojrzenia też należy położyć na szalę... .

W romantycznym, oderwanym od życia pojęciu wyraża się zdanie które już parę razy słyszałem. Ty to masz dobrze! Zwiedzasz sobie piękne miejsca, masz tyle ciekawych przygód! TAK, widzę czasami piękne miejsca! A dodatkowo w pielgrzymowaniu piękne (i czasami koszmarne też!) jest to, że nigdy nie wiadomo co za chwilę się zdarzy :-)

Na mszę dotarłem 10:05 ale i tak zaczęła się kwadrans później. Wczoraj grały organy a dzisiaj (mimo, że niedziela!) był pan z gitarą i jeszcze ktoś kto towarzyszył mu śpiewem. 

Podczas mszy wyświetlane są na ścianie numery pieśni a wierni odnajdują je korzystając z pobranych w kościele brewiarzy.

A tutaj jeszcze komunię podaje się do ręki! Widziałem jak małżeństwo przed jej przyjęciem dezynfekowało sobie ręce z własnej, małej buteleczki. Ludzi było w kościele około 2 razy więcej niż wczoraj.

Czuję się zupełnie skołowany, bo nie wiem w jakim kościele się znajduję: protestanckim czy katolickim?! Na dobrą sprawę nie ma to większego znaczenia - jestem pielgrzymem na Drodze Ekumenicznej, która przecież nie zakończyła się dla w mnie w miasteczku Vacha.

Zapowiada się upalny dzień, w szczycie ma być 26 stopni. To dobre coś co zjadłem przed chwilą (Gemüsesalat) to jest pasta kanapkowa. Pyszna. Jestem bogaty, bo mam jeszcze śledzie! Na koncie Orange mam 90 zł i 26 gr. oraz 468,93 GB. Te gigabajty to do wykorzystania chyba tylko w Polsce. Roamingu mam zero. Miałem po mszy o 10-tej zgłosić się po pieczątkę do ks. proboszcza, ale zapomniałem. Przez cały dzień biedzę się nad zaplanowaniem trasy.

A ks. proboszcz przychodził do mnie kilka razy troskliwie dopytując się czy mi czego nie trzeba. Wręczył mi także gazetkę parafialną. Dostałem od niego również mapę z wyznaczoną drogą R3 która doprowadzi mnie do Mainz. Jestem mu prawdziwie wdzięczny za okazane mi zaufanie, życzliwość i szczodrą pomoc.


Od Niego też otrzymałem (oprócz mapy) figurkę świętego, którego od razu nie zidentyfikowałem. Wysokość ok. 10 cm, niespodziewanie ciężka, bo wykonana jest z litego mosiądzu. Opatrzona została sygnaturą opactwa Maria Laach. Później zorientowałem się, że to jest święty Bonifacy: patron Niemiec. To właśnie ten Anglik ochrzcił całe Niemcy.

Pod koniec wieczoru na koncie Orange mam jeszcze 85,96 zł. Pewnie po tych trzech złotych z konta za intensywne korzystanie z Internetu dojdę do całych 5 zł za całą niedzielę.

Tradycyjnie na zakończenie pobytu w danym miejscu bądź czytam z telefonu - jak było dotąd - bądź zostawiam karteczkę z podziękowaniem w języku niemieckim jak zrobiłem teraz. Jutro z rana położę ją na biurku w przyległej do "mojego pokoju" kancelarii parafialnej.

Podziel się