poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Przerwa (1391)























Informuje się Osoby zainteresowane, że wyjechałem do wód.
Internetów tam brak, głusza jest zupełna chociaż ludzi życzliwych
tam moc. Będą dbali o mnie w dzień i w nocy.
- I to jest krzepiące.

Uprzejmie proszę trzymać kciuki za mnie.

Pozdrawiam z Torunia

Obserwator Toruński


PS. Mam nadzieję pokazać się znowu przed końcem miesiąca.
Myślę, że chodzi o sierpień.


piątek, 8 sierpnia 2014

A nie mówiłem?! 2/2 (1390)

Tego co się działo wewnątrz obiektu nie było możliwości ogarnąć.
A przecież i na zewnątrz było sporo rodzinnych atrakcji.







































Mimo, że już jedną nogą byliśmy poza obiektem coś nam kazało się
cofnąć a tam.... wczoraj poznany pan Grzegorz Porowiński!























Z konieczności pospieszne przywitanie i On mógł już spokojnie
pełnić swoją rolę jako instruktor kalisteniki, który najpierw
udzielił wywiadu a potem poprowadził pokaz treningu.











































































Opuszczając pospiesznie halę (czas na pobyt się gwałtownie skończył!)
kręciłem głową powtarzając znaną sentencję:
- A nie mówiłem, że Toruń to małe miasteczko?!




czwartek, 7 sierpnia 2014

A nie mówiłem?! 1/2 (1389)

A nie mówiłem, że Toruń to małe miasteczko?!
















Onegdaj poszło się nową halę sportową obejrzeć, co to ją się tuż
po zbudowaniu intensywnie promuje. Bez większego przekonania
obserwowałem tą nowość jak spod igły. Patrząc przez wizjer z rzadka
a przypadkowo naciskano spust migawki.























Hala okazała się być wypasiona i wyposażona we wszystko co trzeba
łącznie z całą masą nowoczesnych pomieszczeń dodatkowych i treningo-
wych ściankę wspinaczkową w to włączając. Szczegółów tych pysznych
podczas pobytu tam nie zauważyłem ze wspomnianego wcześniej powodu.

Mimo iż wysoko sobie cenię historyczne Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół"
mimo, że sam czasami nogami przebieram zamiłowania do sportu jakoś
nie udało się we mnie obudzić.



















Ambicja, żeby zrobić ważne i niepowtarzalne zdjęcia, urzekające
profesjonalizmem i pięknością spłynęły ze mnie wraz z hektolitrami
potu. No, zdechły nad wyraz wtedy byłem.


















Obiekt więc zastano nowoczesnym i jak to bywa na promocjach sporo
się w czasie imprezy działo.




















































Słabo odbierając rzeczywistość wzorem starych zgredów pomyślałem
że te wdzięczne dzieweczki zachwycające młodością i urodą, powinny
raczej w tym miejscu swe (naprawdę profesjonalne!) czirliderstwo
pokazywać dopiero po skończeniu 18 lat... . Do tego czasu powinny
jednak tylko na terenie swojej szkoły się tanecznie udzielać.
- Na szczęście myśli moich nikt nie usłyszał i obeszło się bez skandalu.























Były także hipohopy zbiorowe z indywidualnymi wstawkami.
A młoda damska bokserka (yyyy?!) to już zachwyciła mnie całkowicie!























No i tak to się snułem po obiekcie co raz to zauważając szczegóły
organizacyjno - wyposażeniowe.
























Trzeba przyznać, że impreza miała świetną oprawę promocyjną.

Pokazywali się także mini-samochodziarze ze swymi wspaniałymi
maszynami, które potrafią nawet i 60 km/h po bieżni dookoła hali
zapychać!

































































cdn

środa, 6 sierpnia 2014

Ilustrowany człowiek (1388)

Jednym ze sposobów dotarcia na taras widokowy za Wisłą jest konstrukcja
na Kępie Bazarowej przystawiona do mostu drogowego. Imponuje i od razu
zwraca uwagę, że tęgi murarz ją zaprojektował. Chyba jednak tylko dla swoich
kumpli po fachu.























Nie wyobrażam sobie wycieczki szkolnej, która bez strat w stanie osobowym
mogłaby pokonać te (marne, bo marne ale jednak!) 36 niepewnie ze sobą
powiązanych schodów.



























































Zszedłszy na dół po tej chwiejnej budowli tak sobie na gumowych
nogach cienko dumając pomyślałem: Ho! Ho! O parę długości
przeskoczyło 
toto most kolejowy!

Tematu nie będę rozwijał, bo:

  • inni już wcześniej podejmowali ten temat
  • nie kopie się leżącego.
I tak to rozmyślając moją uwagę przykuł ruch: ktoś z rowerem (sic!)
schodził po tych gołych rurkach!























No i tak zaczęła się nasza znajomość.
- "Grzegorz jestem!"



























































Pan Grzegorz od razu ujął mnie swoim bezpośrednim sposobem bycia
a ja pomagałem mu ujawniać informacje o sobie zarzucając Go niezliczoną
ilością pytań. A czasu było mało.

I poszła opowieść o:
- zainteresowaniach muzycznych (Straight Edge) i związanym z tym
  stylem życia: no drugs / alcohol, no accidental sex, only healthy way
  of life.
-  hodowli węży - jest uznanym "łowcą węży" i niekwestionowanym
   autorytetem w ogólnopolskiej skali. Sprawdziłem - potwierdzam. Jest
   także autorem poradnika o tym "Co zrobić gdy ugryzie wąż".
- wychowywaniu 3 pięknych bull terrierów
- stylu życia do którego zalicza się także kalistenika (a nie kalenistyka!).

Z dumą pozwalam sobie zauważyć, że dzięki nowo nawiązanej znajomości
poznałem również takie słowa (a nawet ich znaczenie!) jak: egzotarium,
crossfitt, ofidofobia, street workout oraz bouldering
.

O tym, że rozmawialiśmy i o tatuażach, to chyba widać!





























































































































































































Kiedy spotkanie już minęło uświadomiłem sobie, że zapomniałem zapytać
Go czy zna opowiadania Raya Bradbury'ego "Ilustrowany człowiek". Nic to!
Odrobię zaległość przy najbliższym spotkaniu. Pewnie też przypadkowym
(a może nie?), boć przecież Toruń to małe miasteczko jest!























PS. Czy coś mówiłem, że pan Grzegorz jest z zawodu fotografem, 
a obecnie zajmuje się projektowaniem witryn internetowych?!


Podziel się