środa, 22 listopada 2023

Cud we Włęczu (2305)

Poranek starszego pana rozpoczął się klasycznie i nic nie zapowiadało ciekawego wydarzenia.

Czas na porannej pływalni upłynął - jak zwykle - z  szybkością 50 basenów na godzinę. Norma wyrobiona.

Do porannej kawy trafił rogalik marciński. Ten akurat w odróżnieniu do lidlowej glumzy nie miał posmaku gliny zmieszanej z cukrem... . A tuż za oknem słońce się pokazało! Decyzja mogła być tylko jedna: na rower. 

Cel wyprawy sam się znalazł, bo już na wiosnę obiecałem sobie, że powrócę do Chaty Kantora, czyli do Włęcza.

Nie można było sobie odmówić chwili odsapki przed dalszą drogą!

Jesienna Drwęca jak zwykle zachwycała co podziwiało się stojąc na znanym, drewnianym mostku.

Jak po sznurku trafiono do Włęcza, gdzie punkt docelowy przyjemnie mnie zaskoczył!

Mając sporego węża w kieszeni szybko policzono ile dotąd kosztowała ta inwestycja. 

Trafiłem jak widać w oko budowlanego cyklonu. Ucieszyła solidność w podejściu do restaurowanego obiektu.

Ta więźba dachowa, ta piwniczka... . 


Jeszcze dużo roboty i sporo bałaganu do usunięcia, ale - jak widać - idzie ku dobremu.


Opuszczając teren budowy zmartwiono się solennie. Przy samym wjeździe w obręb Chaty postawiono kiedyś małą kapliczkę jakiegoś ludowego twórcy.

Zabiedzony ten Chrystusik jest! Jeszcze całość nie została odnowiona a już człowiek bez serca okaleczył figurkę Frasobliwego... .
 
...a Chata nie ma ogrodzenia! Nie wiadomo nawet czy jakieś kamery pilnują terenu. (...)

Zatroskanie i radość: takie to były myśli towarzyszące w drodze powrotnej.

Nasłuch informuje, że obecnie wokół Chaty Kantora trwają intensywne porządki! I to cieszy. Ponoć za niedługo ma się tam dziać! DUŻO.

Historia Chaty Kantora moimi oczami w siedmiu odsłonach:

1. 4.06.20212– TAK TRZEBA (1535)

2. 27.03.2015– Przez mękę do Włęcza (1535)


4. 20.09.2018r-Requiem dla Chaty Kantora (2022)


Podziel się