sobota, 15 października 2011

Bocznymi drogami (701)

Obecnie - proszę wycieczki - jesteśmy we wsi Stanisławki.



Teraz wykonujemy rzut oka na prawą stronę gdzie widać "Muzeum wiejskie".
Zapewniam, że interesujące, ale dzisiaj nie mamy na nie czasu.
- Zresztą już kiedyś je pokazywałem.

A kawałeczek dalej - o, już! - widzimy staw należący do męża pani dr. Ireny Szymion,
która wspomniane "Muzeum" prowadzi i rozwija. Tam warty uwagi jest przede wszystkim Gospodarz.
Skory do kontaktu, miły w obejściu i zapraszający do odpoczynku.



W otoczeniu pięknego stawu - jak nakazuje dobre wychowanie - rozmowę toczymy
niespiesznie podziwiając wypielęgnowane otoczenie.



Przebywając na ganku mikroskopijnego domku letniskowego miałem wrażenie,
że jest mi aż za dobrze! Kiedy zdałem sobie z tego sprawę - odjechałem natychmiast.
Jeszcze długa droga przede mną!
- Wiem, że powrócę tu.



Następny etap był już tuż przy pomennonickim kościele w Jarantowicach.



Uwaga! Słowo "mennonici" proszę starannie zapamiętać!
Już niedługo, będzie ono intensywnie używane.

* * *

...że co? ...że u mnie wsi spokojna oraz wesoła,
a na świecie bankierzy - wojna - politycy - protest.
Idyllicznie mi zbyt?
- Tak ma być!

Sam wybieram co z tego świata należy do mnie.
Dopóki jeszcze mogę wybierać.
W związku z tym polecam.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Podziel się