sobota, 19 listopada 2016

Londyn - 5,5/07 - Miasto i Twierdza (1708)

















Zachłystując się architekturą, gorączkowym tempem miasta,
pośród wszystkich tych kamieni, szkła i betonu chce się czegoś
ludzkiego, żeby już głowy nie zadzierać, by wreszcie podnieść
opadniętą w zdumieniu paszczękę... .
















No i wtedy pojawia się on: zakątek dobrych myśli, miejsce gdzie
można się schować coby odpocząć w środku dnia, zjeść coś
podczas przerwy na lunch.


















Już samo dojście sprawia sporą frajdę!























Świadectwo wojny służące pokojowi. Wieża dzwonna się ostała
a resztki to zabezpieczone ruiny porośnięte bluszczem... .
























Jest gdzie usiąść, jest na co popatrzeć - można odpocząć.



















Nabrawszy sił wyruszyliśmy na zdobycie Twierdzy! Nic to, że
mury nieprzystępne, zwierzęta dzikie a bilety bezlitośnie drogie.





















Tuż przed zwiedzaniem Fortecy jeszcze rzut okiem na to co za Rzeką.
- Proszę zapamiętać ten obły budynek z lewej.
















YEOMAN WARDER - kto to jest to sobie każdy sam wystuka
w Wikipedii. Zapewniam, że warto. Od siebie mogę tylko dodać,
że trafił się nam wyjątkowy Przewodnik!






















Co ciekawe barwnie oprowadzając po zakamarkach posługiwał
się (zresztą stosownie do sytuacji) także  k r z y k i e m !!!

Przychodziło mu to z łatwością, bo przewodnikiem może zostać
tylko osoba po 20 latach nienagannej służby w armii. I stosownym
medalem to musi być potwierdzone!
















Całość jego wystąpień była świetnie wyreżyserowana z odpowiednim
rozłożeniem akcentów.


















Wśród pokazywanych nam wspaniałości była też izba tortur
stanowiąca istną chlubę tego warownego zespołu. Wychwalano
ją pod niebiosa ponieważ: nie było we zwyczaju narodu angielskiego
torturom poddawać skazańców... .

Podniósł mnie na duchu fakt, że tylko kilkanaście osób oddano
tutaj w ręce Strasznego Mistrza... .






















Niemniej jednak zdarzało się iż żądny władzy stryj bratanków
poduszką zadusił i pod schodami zamurował. Bywało też nierzadko
i tak, że królowej - jednej z drugą - głowę ucinano.


















Zafascynowani opowiadanymi historiami i oglądaniem ichniego
Marienburga co raz to podnosiliśmy głowy: samoloty niezmordowanie
krążyły nad głowami... .



















Co raz to widoczne na murach małpy przypominały czas gdy
cały obiekt stanowił pierwotny ogród zoologiczny. Gdy królowi
poddani z zakątków imperium w darze lwa podarowali, to gdzieś
tą małpę czy innego kota trzeba było umieścić!
- Trzymano je więc w Twierdzy Tower.
















Kierując wcześniej uwagę na przewodników warto dodać, że
do ich obowiązków należy nie tylko oprowadzać turystów, czy
strzec klejnotów koronnych tu przechowywanych.

Tych ostatnich zdjęć (mojego autorstwa) się tutaj nie pokaże, albowiem
zakaz fotografowania tam srogi był. Aby dostarczyć nieco przyjemności
z oglądania jubileriów załączam parę wydłubanych z Internetu.

























Drogi turysto! Jeżeli w mieście Londyn jest coś wartościowego
do zobaczenia to na pewno ten zestaw klejnotów koronnych
przechowywanych i chronionych przez Przewodników
w Twierdzy Tower!

Aby nikt nie blokował innym (np wpatrując się w "Kkoh-i-noor'a")
całość tej kilkunastometrowej ekspozycji ogląda się z ruchomego
chodnika umieszczonego po obu stronach gablot... .

Czujne obiektywy niewidocznych kamer i widoczne oczy Przewodników
strzegą, aby wszystko odbywało się zgodnie z ustalonym regułami.
















Dodatkowym zadaniem Przewodników jest także karmienie kruków,
co do których legenda się wypowiada, iż: "Brytyjskie imperium będzie
istnieć tak długo jak długo żyć będą kruki w twierdzy Tower"
.... .
















Przywilejem tych szczególnych przewodników jest prawo
do mieszkania na terenie Twierdzy.

















PS. Podczas pobytu w Tower of London z krukami ma się styczność
wielokrotnie i to na wyciągnięcie ręki. I zdarzyło się tak, że któryś
z niefrasobliwych turystów użył z takiej odległości lampy błyskowej... .

Brak komentarzy:

Podziel się