poniedziałek, 31 października 2016

Londyn - 2,5/07 - East Market, pub i miasto (1702)















Poranne rozleniwienie podsumowane pyszną kawą w koty
polegało na kombinowaniu: "No skąd by tu wziąć ładowarkę
do aparatowej baterii skoro się jej w podróż nie zabrało?"
... .
Dumanie nic nie pomogło trzeba było ruszyć w miasto. I już
po połowie dnia rozwiązanie się znalazło!






















Odwiedzenie East Market przypomniało nam gdzie jesteśmy!
Oglądając zawieszone kury - o urodzie jak z kreskówki - chłonąłem
straganową egzotykę.

A w oddali leciał blues, albo inny gospel. Pokazałem gościowi
z daleka okeja. Ten czarnoskóry gość uśmiechnął się oślepiając
życzliwością. I pewnie obydwoje równocześnie pomyśleliśmy:
- Dobrze jest spotkać kogoś kto lubi dobrą muzykę, taką od serca... .





















Londyńskie metro to temat na osobne a rozległe story! 
Zauważmy drobiazg: na jednej ze stacji - codziennie tuż przy
wejściu -
publikuje się myśl dnia.

Dzisiejsza brzmi:
"Przyjaciel wszystkich jest przyjacielem nikogo"
.




 

Być w Anglii i pubu nie odwiedzić?! W tym akurat zamówiono
piwo Guinness z kija. Pianę wyrabiano (ubijano specjalną szpatułką!)
dość długo. Barman już o to zadbał, aby to było kultowe wydarzenie!























Wpatrując się w ludzi można ni stąd ni zowąd natknąć się na Pokemona.
- Żywego.


Brak komentarzy:

Podziel się