Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spichrze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spichrze. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 września 2021

13 setka: Druga młodość Grudziądza (2233)

Ten Grudziądz chodził mi po głowie od dawna. Onieśmielała mnie jednak odległość i dawne wspomnienia. Pamiętam to miasto jako czyste chociaż zaniedbane i niedoinwestowane. Te widowiskowe acz zmurszałe spichrze, te kamienice ze śladami kul od czasów wojny... . 
- Zamiast zajmować się czymś pożytecznym, ale mając świadomość uciekającego lata wreszcie wyruszono!

Po drodze (wcześniej przywitawszy się ze Shrekiem) natrafiono na Płużnicę. Sprawdziło się stare przysłowie, że jak na wiosce nie ma nic ciekawego to ciekawy zawsze jest kościół (jeśli jest) i cmentarz.

To datowanie zawsze kojarzyłem z kolejną renowacją, a faktycznie to jest data budowy tej neobarokowej wieżycy! Wcześniejsza była drewniana i w uwidocznionym roku ówczesny proboszcz pobudował tą murowaną dobudówkę. 

No przyciężkawą ta wieża wygląda i jakoś tak niepasująca do gotyckich murów jest.
- No ale skoro jest to... jest!

Zaciekawiła mnie ta kropielnica cichutko sobie stojąca w kruchcie. Znaki na niej jakby runiczne, bezbożnie sugerują na jej (być może) pogańskie jeszcze korzenie.

Czy na pokładzie jest historyk, który mógłby opowiedzieć zapewne fascynującą historię tego ciekawego elementu wyposażenia kościoła?!

Pedałując raźno dalej przejechano tereny nadzwyczajnej piękności, których w tamtych płaskich okolicach wcale się nie spodziewano.

I wtedy wjechano do Grudziądza! Przywitała mnie wypasiona ścieżka rowerowa, która jak się potem doczytałem jest fragmentem większej rowerowej infrastruktury Miasta.

Żądny zobaczenia Bramy Wodnej brnąłem przez Grudziądz, który został  rozkopany na kilka metrów w głąb!  Sądząc po rozmiarach inwestycji drogowych, to na miasto runęła lawina pieniędzy przywracając Grudziądz do stanu używalności, czego można się spodziewać za jakiś czas.

UWAGA! Ogromnego zakresu prac budowlanych, zerwanych nawierzchni, gigantycznych wykopów nie dokumentowano, bo jest to temat na inną niż moja a osobną relację.

Po pokonaniu licznych przeszkód, których na przekór nie pokazuję dotarto w okolice Starego Miasta. O tym jak zachwycające jest to teraz miejsce można się przekonać nawet na podstawie tych paru zdjęć.

Myślę, że w następnym sezonie Grudziądz stanie się modny!

Jest tu gdzie zaczerpnąć świeżego powietrza, nacieszyć oczy rozległymi widokami, jest gdzie pospacerować... . 

Odnowione spichrze cieszą i cieszą a prowadząca do nich Brama Wodna wprost zachwyca urodą swą.

Czasu miałem tyle, żeby przespacerować się tylko wzdłuż arkady spichrzowej.

Do niekiedy pięknie odnowionych miejsc nie wchodziłem, bo czas uciekał, uciekał i uciekał... .

Nie mogło się obyć i bez ułanów grudziądzkich. Z uwagi na rubaszny wydźwięk nie zacytuję żurawiejki (a co to jest?!) grudziądzkiego wojska. Z tym większą przyjemnością pomagam rozszyfrować napis na tym pomniku:

Bo serce ułana gdy położysz je na dłoń
Na pierwszym miejscu panna 
A przed nią koń!

Gen Bolesław Wieniawa - Długoszewski.

Krótki spacer po mieście skończył się nadspodziewanie szybko!



Ostatnim akcentem był rzut oka na pomnik stojący na rynku. Nie udało mi się dowiedzieć komu jest poświęcony (brak tablicy!) trzeba więc będzie poszperać i... jeszcze raz przyjechać! 


W Dębieńcu zaciekawiła mnie kaplica nad stawem z pięknie kutą bramą. Sam pałac okazał się niedostępny (własność prywatna pilnie strzeżona!). Później i tak uznałem go za nieinteresujący z uwagi na nieładną eklektyczność. 

A potem była wesoła zapowiedź dożynek w Wiewiórkach. Pozdrawia się spożywców piwa w miejscowym sklepiku! 

Krajobraz ze skrzyżowania zapowiadającego dożynki w Dziemionach... . 

Księżyc już zaszedł i psy się uśpiły gdy dojeżdżałem do Torunia. Tak zakończyła się wycieczka do Grudziądza: miasta które po licznych remontach już niedługo zacznie przeżywać drugą młodość.



wtorek, 11 lipca 2017

Odkrywanie miasta Bydgoszcz 1/3 (1849)

Wszystko (powtarzam wszystko) było jak u Hitchcocka! ...i zaczęło się tak jak widać. W miarę przebywania drogi nastrój grozy pogłębiał się: jechaliśmy do miasta co się Bydgoszcz nazywa. 

Zapadające w środku dnia egipskie ciemności i popadujący deszcz dopełniały reszty scenerii.

Po drodze z pewnym (przyjemnym) zdziwieniem zaobserwowano wysoki akwedukt kolejowy w stylu około rzymskim w bliżej nam nieznanej miejscowości.

Przydrożne rondo zapowiedziało nam rychły wjazd do Miasta co stało się szybciej niż myśleliśmy.

Mimo tej zapowiedzi: naraz Bydgoszcz - naraz zaskoczenie! Piękne nad wyraz i smaczne dla oczu jednocześnie: reklama stylizowana.

Nasz toruński Literołap (et consortes) pewnie też by się rozradował widząc takie cudeńko!

Od tego kręcenia głową z podziwu aż mi się w kręgach szyjnych coś tam, bo za chwilkę zobaczono Łuczniczkę 2.0 czyli model współczesny nijak mający się do szlachetnego w swej klasyczności pierwowzoru... .

Zgodnie z prawem serii w niedalekiej przyszłości zapewne spodziewać się możemy "Klęczącej Łuczniczki" a rychło potem "Łuczniczki Leżącej" niewątpliwie równie ozdobnej.. W tym miejscu proszę sobie wyobrazić jak ona do jastrzębia strzałę wypuszcza... .

Nie było czasu litować się nad sobą (i artystą toże!), bo w chwilkę potem olśnił nas "Nordic Heaven". 18 kondygnacji w szkle i terakocie... . Całość jego otulona jest ogrodami na rozległych tarasach.

Pierwszy apartament na 15 pietrze został już dawno sprzedany za 2 mln zł. Gdyby więc ktoś chciał sobie kupić jakąś komórkę mieszkalną to proszę się pospieszyć, bo prawie wszystkie lokale zostały już wyprzedane... .

Dla nas zwykłych ludzi, dyrektorów banków, artystów, dziennikarzy i architektów poniżej tych 66 metrów wzwyż jest houseboat czyli barka mieszkalna. Z uwagi na panujący reumatyzm nie będziemy się jednak nią dzisiaj zajmować.

Powolny spacer  po ładnie odrestaurowanych miejscach nadbrzeżnych zawiódł nas na teren startującej właśnie imprezy, ale nam głupstwa nie w głowie były.


I wcale nas nie frapowało pytanie: Co to u licha może być?! Kto zna odpowiedź na to pytanie to może ją kierować gdzie chce.

O wiele bardziej martwi nas fascynacja Leonem Wyczółkowskim tak właściwa dla Bydgoszczan a przez nas nie odczuwana. No nie rozumiemy malarstwa Starszego Pana, nie rozumiemy.
- Jak dotąd i na razie.

Pójdzie się kiedyś (jak to już raz obiecano) do Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego, ul. Gdańska 4 to dowiemy się co i jak oraz dlaczego doceniać i kochać Go mamy. Na razie jakoś wrażliwości i wiedzy nie starcza, mimo, iż w Świętym Gaju raz i drugi się było.

Pierwsza część spaceru po Bydgoskiej Wenecji łagodnie dobiegała końca.

Jeszcze tylko romantyczne przejście przez garbaty mostek (tak się u nas takie kładki nazywa!) i spacer po Bydgoskiej Wenecji dobiegał końca... .

AKURAT! Jeszcze czego! SPACER TRAWA! Trwa i ciśnienie nam jeszcze nie raz ładnie podskoczy nie tylko na widok tablicy "Miłośników Miasta Bydgoszczy", których samozwańczo w imieniu "Towarzystwa Miłośników Torunia" ładnie pozdrawiamy.

...ale o tym jutro, jutro będzie!


sobota, 5 marca 2016

RETROSPEKTYWA - Bydgoszcz 6/24 B (1588)



Kontynuując wczorajsze opowieści bydgoskie przedkłada się szanownym
oczom PT Obserwatorów serię końcową. No choćbym chciał kontynuować
ten pasjonujący bydgoski wątek to przecież nie mogę się narażać "swoim",
czyli chłopakom z Bydgoskiego albo co gorsze z Kozackich Gór... .






















Niemniej jednak stawiam na swoim i udowadniam, że miasto Bydgoszcz
kozie spod ogona nie wypadło i swoje piękne zakątki ma! 
- Niewiarygodne, ale tak jest.











Podziel się