środa, 31 października 2018

My fleksitarianie (2034)

Po wczorajszym zobaczeniu Chwast - Bus'a zachciało nam się - jak to braminom - weganizmu w najczystszej postaci.
- I tak odwiedziliśmy restaurację: CHWAST - PRAST.  Bydgoskie to ma dobrze!

Było tam: kameralnie, z właściwą muzyką oraz publiką (lubię być hipsterem!) a przede wszystkim smacznie. Smakowała mi falafela, chociaż nie wiem co to było.

Po przyjściu do domu spojrzałem na dysk i - jak to klasyczny mieszczanin - uświadomiłem sobie, że mówię prozą. Znaczy się dotarło do mnie, że od dawna - wcale o tym nie wiedząc - jesteśmy rodzinnie przynależni do kasty fleksitarian.

Mięsiwa jakoś tak samoczynnie zeszły u nas na dalszy plan. Warzywa spożywa się nagminnie i w sporych ilościach. A całość z rzadka okraszana jest a to jajcem, a to serem... . Z rzadko powiadam.

...ale takie jajo awokadowe (po witariańsku!) to - nie chwaląc się obcym słowem - u nas stały element wyżywienia!

Żeby nie było, że jakiś show off robię to oświadcza się co następuje. Zdjęcia do dzisiejszej notki powstawały spontanicznie i przez dłuższy okres czasu.

Robiłem je przy okazji, bardziej dla siebie, aby - mając krótką pamięć - mieć w razie czego do czegoś  smacznego się odwołać obrazkiem.

No i dzisiaj przydały się!

Dla porządku przypominam tylko, że zgodnie ze stanem na dzień 27 października 2018r. nadal wypiekany jest u nas chleb domowy.

Ostatni egzemplarz nosi numer 285 i ważył 1012g. Był to chleb mocno żytni, ze smakowym dodatkiem mąk: pszennej, jaglanej oraz płatków owsianych.

Na tym kończę to Wam - O Szanowni Obserwatorzy - zostawiając trud domyślania się składników pokazywanych tu potraw.
- Nie mam czasu dalej pisać: zgłodniałem!












Brak komentarzy:

Podziel się