Potem przyszedł następny dewastator
(jeszcze gorszy od wspomnianego komucha) który ostatecznie zabił to miejsce rozbierając przepięknej urody drewniany budynek, który był ośrodkiem życia towarzyskiego, posiadał pomieszczenia dla ratowników, kabiny plażowe
(cóż za luksus!) i przechowalnię sprzętu pływającego jednocześnie. Kiosk z lodami, lemoniadą i watą cukrową w nim też był!
Obiekt ten przepięknie swą zielonością i gabarytami wpasowany w otoczenie był i fantastycznie spełniał swoje funkcje społeczne czyniąc z Wąbrzeźna miejsce naprawdę niezwykłe. To dla tego obiektu się przyjeżdżało na wywczasy z odległych nawet stron!
Ku mojemu głębokiemu żalowi nie słyszałem, aby ktokolwiek z wąbrzeźnian upomniał się o przywrócenie tego miejsca do życia. Może niekoniecznie w dawnej technologii, ale w kolorystyce, proporcjach i
(co równie ważne!) funkcjach jakie pełnił i pełnić na nowo mógłby.
O szacunku samych wąbrzeźnian dla tego obiektu świadczy fakt, że nawet dobrego, powojennego zdjęcia nie udało się znaleźć!

Nie słyszałem więc o ruchu społecznym, który by popierał odtworzenie Kąpieliska, nie ma komitetu odbudowy tej architektonicznej perełki, która przydawała miastu niepowtarzalności. Paryż ma swój Luwr, Londyn ma swój Parlament a Wąbrzeźno miało właśnie Kąpielisko, ten obiekt plażowy, który został zabity samych wąbrzeźnian rękoma... . Bez żadnego protestu.

Do głów lokalsów nie przyszło, że amfiteatr to obiekt tylko dla Władzy, aby organizując igrzyska dla mas mogła na oczach ludu komuś coś wręczać, odznaczać a nagradzać prezentując tym samym swoją ważność i zaspokajając swoje chore ambicje.
Kapielisko natomiast jest
(tylko) dla ludzi: aby mogli:
- być strzeżeni podczas pływania przez ratowników
- mieli na czym pływać wypożyczając:
kajaki, żaglówki, katamarany,
- przebrać się w godziwych warunkach bez krycia się po krzakach
- coś sobie kupić:
lody, napoje, pamiątki
- załatwić swoje pilne sprawy w europejskich warunkach
- gdzieś się spotkać na miłym łonie natury do tego przystosowanym.

Teraz dokonywana jest kolejna przebudowa
(tylko amfiteatru!) i
- spraw Dobry Panie - aby to nie była kolejna katastrofa dobijająca to niezwykłe miejsce. Póki więc co
Podzamek (a więc serce Wąbrzeźna) jest w przebudowie.

Kolor nowobudowanego mostu każe domyślać się najgorszego... . Miejmy nadzieję, że moje krakanie jest bezpodstawne i to co widzimy to tylko podkład pod prawdziwy zielony kolor pozwalający harmonijnie wtopić się mostkowi w otaczającą zieleń.
-
Miejmy nadzieję, miejmy!
* * *

Obecna, nieco przysadzista
"Bonanza" trzyma się nieźle. Dostawszy w spadku filmową nazwę od swej barakopodobnej i niechlubnej w okalające wydarzenia poprzedniczki nieźle spełnia swoją gastronomiczną rolę. I niech tak dalej a z klasą będzie.

Aby nie było nazbyt ponuro znalazłem nie tylko wisienkę na torcie, ale prawdziwą perełkę której taki dumny Toruń małemu Wabrzeżnu mógłby pozazdrościć!
SAMOOBSŁUGOWA STACJA ROWEROWA to jest dopiero TO!
Nie dość, że liczy bywających tu rowerzystów
(ogółem i dziennie) to jeszcze życzliwie użycza narzędzi do drobnych napraw rowerowych. Samej stacji też by się serwis przydał
(pompki!) ale ten pomysł i sposób realizacji wydał mi się oszałamiający! Tak, takich obiektów użyteczności Toruń może tylko pozazdrościć.
ERRATA: Toruń ma ponoć takich stacji
TRZY. Wyszło na to, że cudze chwalicie... ." Aby odszczekać com niebacznie napisał przyjdzie mi więc rzeczone stacje zwizytować.
Końcowe -
a tak często odwiedzane -
Turzno także nawiedzono, pospiesznie do Torunia zdążając. Odprowadzany spiżowym wzrokiem Pana Fryderyka po 11 godzinnej wyprawie dotarłem do Torunia.
- THE END.