środa, 8 października 2025

Dwa żubry w jeden dzień (2382)

Od razu pierwszego dnia poszedłem na polowanie. I nic! Nawet złamanego żubra nie było.  Jeździłem tak od polany do polany, przepatrywałem znajome kąty i NIC.

Poszczęściło się dnia drugiego. Zobaczyłem go od razu jak stał sobie niczym wmurowany w polanę. I żuł.

W żadnym wypadku nie przeszkadzaliśmy sobie. 

Ot, on spokojnie sobie podjadał...

...a ja mu dyskretnie w oczy zaglądałem. Dzieliło nas na pewno więcej niż 50 metrów - czyli odległość która dla zwierza jest komfortowa a i fotograf ma szansę coś tam zarejestrować.



Cisza była i spokój.


I wtedy przyszli ONI. Nie, nie zachowywali się jakoś tak dramatycznie. Tylko ten 50-metrowy dystans osobisty był przekroczony.



Żubr na nich się obejrzał i od razu wiadomo było, że to koniec sesji.

Niespiesznym krokiem odszedł do Wielkiego Lasu i tyle co go widziano... .





Spakowałem ekwipunek, ale jadąc z patrolową szybkością w kierunku Hajnówki nie traciłem czujności na to co się dzieje na poboczach.

I ta czujność się opłaciła! Szybkie uzbrojenie aparatu i można było utrwalać to krótkie z konieczności  spotkanie. Mrok nadchodził.

A ON stał przy samej drodze na gęstniejący przy szosie tłumek nie zwracając najmniejszej uwagi.

Przyzwyczajony do ludzi zachowywał się godnie nie zauważając tych z długimi i krótszymi obiektywami... . 

Tutaj nikt nie próbował go głaskać -  każdy robił swoje.

Cisza była jeszcze większa gdy już większość aut odjechała. 
- Tak, to był dobry dzień.

Brak komentarzy:

Podziel się