czwartek, 2 października 2014

Bajka na zamówienie (1415)
















Ostatnio zacząłem bywać pośród ludzi. No i zdarzyło się, że pewna młoda
dama ujęta moim brylowaniem w pewnym szacownym towarzystwie
(powinienem się wstydzić za tak nadto barwne szarże słowne!) rzekła
była do mnie zachwyconym głosem tak:  
- Pan to powinien bajki pisać.

Odparłem skromnie, że jej domysł się spełnił już parę razy temu. Wystarczy
wklepać do wyszukiwarki wewnętrznej "Obserwatora" słowo "bajka"
i coś tam gotowego zaraz na ekranie się pokaże. Nie, nie, nie! Pan mnieś
wcale nie przekonał, mi chodzi o taką bajkę od razu, na osobne zamówienie
me napisaną. Natychmiast. I tylko dla mnie.

- Hm, - rzekłem. - Jeśli tak...? To tak!
A nawet proszę bardzo. 


Bajka o młodej damie

Pewna młoda dama poprosiła mnie o to abym napisał dla niej natychmiast
bajkę. Tak więc usiadłem za mym dębowym stołem a złotego "Mont 
Blanca" (limitowana seria pisarska z własnym numerem!) starannie
napełniłem. Nadmieniam, iż używam tylko oryginalnego atramentu
w kolorze bardzo błękitnym.
- I zacząłem okrągłymi literami pisać.

O pewnej młodej damie która (ujęta roztaczaną przed nią magią słów)
bardzo chciała przekonać się o tym czy możliwe jest napisanie bajki od
ręki i zwróciła się z tym do pewnego Starego Pisarza.

"...bo jakże to tak - powiedziała do starca - na początku nie ma nic 
a potem ktoś pisze coś i jest zaraz ta cała zasłona z bajkowego
świata... . "

- O nie - nie - nie! - Odpowiedział on pośpiesznie. Nieprawdą jest jakoby
na początku nie było niczego! Oczywiście, że najpierw jest słowo, a gdy 
idą za nim następne świat zaczyna powstawać. Wiadomo przecież, że 
gdy coś jest nie nazwane to tak jakby w ogóle nie istniało... .

Stary Pisarz przyświecając sobie lampą naftową, która stała na jego dębowym
stole staranie poprawiając zakrętasy zamaszyście piórem z obsadką
dalej pisał tak.

Jeżeli by kiedyś mnie młoda dama poprosiła o napisanie natychmiastowej
bajki, bo bym jej odpowiedział, że owszem owszem i proszę bardzo ale
za ile? Oczywiście nie chodzi tutaj o banalne pieniądze, gdyż mi staremu
pisarzowi z dębowym stołem i piórem z obsadką do niczego potrzebne one
są. Otóż zapytałbym się jej za ile czasu ta bajka napisaną być ma? No i przede
wszystkim do czego taka bajka ma jej posłużyć.

I stąd dochodzimy do sedna. Bo jeśli bajka miałaby posłużyć jej do wystąpienia
w roli kochanej ciotuni co to siostrzeńcowi na noc usypianki opowiada to taka
bajka musiałaby zaczynać się od słów: "Za siedmioma górami... " i tak dalej.

Gdyby zaś bajka miała dotyczyć mamy, która z niepokojem w głosie zapytuje
się a w jakim klubie toś córko ma niespokojna bywała ostatniej nocy, to bajka
winna zaczynać się od słów:  
- Kiedy wczoraj całą noc mieliśmy babski wieczór... .

Inna rzecz ma się, gdyby bajka owej zachwycająco dwudziestoparoletniej
damie miałaby się przydać do osobistego zasypiania, to wtedy owa natychmiastowa
bajka miałaby się zaczynać od tego, że był sobie Stary Pustelnik, który miał
kacze pióro. I pewnego razu tenże samotnik ni stąd ni zowąd napisał taką oto
bajkę zaczynająca się do słów:"Był sobie piękny królewicz co jeździł na białym 
koniu."

No i poszłaby opowieść o tym człowieku wysokiego urodzenia który nigdy nie
zsiadał z owego białego konia. A ponieważ jest to pozycja średnio wygodna
to ten królewicz od tego długotrwałego siedzenia krzywe nogi zaczął mieć.

I koniem zalatywało od niego nawet jak się porządnie wykąpał a choćby i jeszcze
na dodatek wykwintną perfumą się był skropił. I taki to książę choćby nie wiadomo
jakie bajki opowiadał to nigdy wiarygodnym być nie może z uwagi na te krzywe
nogi i w ogóle końską woń.

No i w zakończeniu tejże smutnej bajki byłaby taka puenta, że dzisiaj nawet jak
się kto na jakim białym koniu pokaże to nie ma co się łudzić: niekoniecznie z niego
jakiś książę jest mimo iż na białym koniu on. Napisawszy to pustelnik postawił
swym kaczym piórem zamaszysty podpis i niezrażony ozdobnym kleksem który
się niespodziewanie pojawił sapnął z zadowolenia zakończywszy dzieło.

Napisawszy to Stary Pisarz starannie osuszył bibułką stalówkę ze swego pióra
z drewnianą obsadką i szeroko ziewnął.
- Młoda dama chciała mieć natychmiast bajkę? To ma!

Mało - sam do siebie - nie parsknąłem ze śmiechu kiedy kreśliłem te końcowe
słowa. I z tego starego pisarza z lampą naftową, i z tego pustelnika o kaczym piórze... .
Kreacja - psze pani - kreacja! Wszystko jest kreacją.

Na drugi dzień odczytałem młodej damie ową bajkę. Proszę zauważyć odczytałem!
Na pytanie dlaczego nie może dostać jej w formie pisanej moja odpowiedź spiżowo
zabrzmiała tak. Bajkę to można od ręki a na kolanie napisać, ale co to będzie za bajka?
- Nic zupełne i zwykłe opisanie rzeczywistości.

* * *

Drogi Anzelmie,

Spieszę Ci żywo donieść, iż obecnie parę spraw się u mnie radykalnie
zmieniło i być może teraz na pewno będę miał więcej czasu aby z Tobą rozmawiać.
Będę się starał. Naprawdę.

Spotykajmy się tam gdzie zawsze.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie
Twój stary przyjaciel

Obserwator Toruński

PS. Dobrze, że jesteś.

Brak komentarzy:

Podziel się