Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurs dla Przewodników po Borach Tucholskich. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurs dla Przewodników po Borach Tucholskich. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 września 2017

Inowrocławianie w Tucholi - Skutki nawałnicy 2/3 (1904)

Program wycieczki grupy inowrocławskiej obejmował - po zmodyfikowaniu w ostatniej chwili - także zapoznanie się ze skutkami po nawałnicy.

Nie dla pustej ciekawości tam pojechano... . Wszyscy byliśmy waszymi oczami.

Skromny dochód z tej wycieczki przeznaczony został na pomoc poszkodowanym.




















piątek, 25 sierpnia 2017

W poszukiwaniu Kosznajdrów 2/2 (1895)

Miłe złego początki! W odróżnieniu od poprzedniego pobytu w Chojnicach zauważono fontannę której wcześniej tu nie było!

Ciekawe jaką to legendę można by do niej doczepić?! Lepiej byłoby aby mi jakiś chojniczanin opowiedział coś wyczerpującego na temat dziewcząt goło pląsających po Rynku! ...inaczej trzeba będzie wam osobiście wymyślić coś stosownego :-) ...albo i nie!

Jednakże nie na płoche rozrywki czy nawet poważny artystycznie festiwal mokrego podkoszulka tu przyjechano!

Wizyta w Muzeum miała odpowiedzieć mi na pytanie: co zostało po Kosznajderii i Kosznajdrach ze zbiorów pochodzących z chaty w Silnie.

No i dowiedziałem się, że na temat południowych Kaszub etnograficznie coś tam jest, ale wydzielonych zbiorów z tytułem KOSZNAJDERIA to NIE NIE całkowicie jest nam brak... .

Zamurowało mnie nieco i po dofotografowaniu wcześniej podjętego tematu odmaszerowano na z góry upatrzone pozycje.

No i nadal nie wiadomo: kim tak naprawdę byli i co w się stało z Kosznajdrami... .



PS. Komu nie wiadomo temu nie wiadomo!

1. Kosznajderia - kraina i ludzie między Chojnicami a Tucholą ((XV-XXw)

2. Kosznajderia: Fenomen tożsamości

3. Losy Kosznajdrów poległych w I wojnie światowej.

4. Kosznajderia: Dzieje niemieckiej enklawy osadniczej na Pomorzu Gdańskim.

5. Kosznajderskie miscelanea

czwartek, 17 sierpnia 2017

PODSUMOWANIE (1887)

STATYSTYKA:
Ilość sporządzonych notek; 80
Ilość zamieszczonych zdjęć - 1387

Pierwszy notka z 24.04. - Czas na Bory Tucholskie (1795)
Ostatnia notka z 16.08. - DŁUGI POWRÓT - Kolegiata (...) (1886) 

Podziękowanie: Organizatorom i Wykładowcom - dzięki którym i z którymi - miałem możliwość poznawać piękno i bogactwo Borów Tucholskich serdecznie dziękuję!

Osobne podziękowania należą się tym którzy bezpośrednio kibicowali "Obserwatorowi Toruńskiemu" w opisywaniu przebiegu Wydarzeń.

Lechu: wiedz, że Ciebie podziwiam i że jesteś dla mnie wzorem jako Przewodnik, Kwalifikowany Turysta i Człowiek.

Elżbieto: wiedz, że razem z Markiem (Prawdziwym leśnikiem!) Wasza życzliwa obecność wielokrotnie dodawała mi skrzydeł. Cieszę się, że mogłem korzystać z Waszego profesjonalizmu i dobrej aury!

Alicjo - wiedz, że dzięki Tobie zacząłem inaczej patrzeć na Krajobraz. Imponują mi: Twoja konsekwencja zawodowa, szerokie horyzonty myślowe i wrażliwość na wskazane mi (a dotąd niedoceniane!) światy.

Wszystkim Przyjaciołom których spotkałem na Kursie jestem wdzięczny za stałą troskę o mój rozwój i dopingowanie mnie do poznawania Borów Tucholskich. To właśnie przez was rzadko kiedy wracałem prostą drogą do domu :-) i chcę abyście wiedzieli, że i za to jestem Waszym dłużnikiem.

*     *     *

Są takie trzy kultowe ponad wszelką wątpliwość momenty:

Stoję na słupku, lekkie ugięcie i odbicie. Pomiędzy, w powietrzu jeszcze przed chlupnięciem do wody to jest ten pierwszy moment.

Drugi moment to wtedy gdy - grzejąc na absolutnego maksa - klepię ostatni słupek tryumfalnie w myślach odliczając: 50-ty!

A trzeci kultowy moment? To jest to wszystko co jest pomiędzy nimi!

*     *     *
Co odpowiedzieć gdy za jakiś czas Dobry Pan spojrzy na przybysza i zapyta się:
- No i jak tam ci było w niebie?!

środa, 16 sierpnia 2017

DŁUGI POWRÓT: Kolegiata w Koronowie 3b/3 (1886)

Czas deptał mi po piętach coraz bardziej!

Czułem jego oddech na plecach. Nie było możliwości delektowania się oglądanymi obrazami!

"Święta Trójca" i "Madonna" w mandorli - symbolu boskości przedstawianej w niej Osoby - w tamtym czasie to były tylko zadania do utrwalenia... .

I jeszcze druga madorla i dramatyczna scena kamienowania.

Zaaferowany tym aby najlepiej jak można wypełnić dany sobie czas naraz usłyszałem ciche: PAN POZWOLI!

Zatrzymany w trakcie fotografowania tonda...

...spojrzałem na (starannie ubranego)  Starszego Pana, który kiwał do mnie bym podszedł do bocznego ołtarza, który - z braku czasu -  już chciałem sobie odpuścić.

Proszę sfotografować ten obraz! To jest naprawdę rzadkie przedstawienie Jezusa, który udziela komunii swej Matce... .

Cały wdzięczny za podpowiedź zrobiłem co do mnie należało... .

I wierzcie mi poczułem się tak jakbym dostał wielką nagrodę. Widocznie mój szacunek dla miejsca, liczenie się z uczuciami innych i zrozumienie dla ważności realizowanego zadania były na tyle widoczne / niewidoczne, że otrzymałem jakby podziękowanie i wsparcie zarazem.

Dobrze jest się czuć właściwym człowiekiem na właściwym miejscu... .
- Pozostałe zdjęcia zostały wykonane migiem.





Równo gdy byłem już przy wejściu zabrzmiała sygnaturka: zaczęła się msza.

PS. Kiedy fotografowałem kościół z zewnątrz jakiś człowiek przyglądał mi się podejrzliwie, cały czujnie zjeżony: chyba wiem dlaczego.

Podczas gdy ja fotografowałem kościół on widział (przecież wyraźnie!), że ja fotografuję więzienie.
- ...a to już jest podejrzane!


W taki to sposób moja 4-miesięczna przygoda na "Kursie dla Przewodników po Borach Tucholskich" zakończyła się.

niedziela, 13 sierpnia 2017

DŁUGI POWRÓT: Lubiewo 1/3 (1883)

Kurs się zakończył. Było wręczenie dyplomów, przemówienia oraz miłe zgromadzenie końcowe gdzie się jadło, piło i pieśni śpiewało.
- ...a tu 100 km do domu!

A tu zobowiązanie towarzyskie: "Pamiętaj abyś wracając do Torunia pojechał inaczej niż zwykle: promem po Zalewie Koronowskim popłyń se... ." 

Przypomnienie było na czasie, ale nietrafne w tym sensie, że rzadko kiedy wracałem zwykłą, prostą drogą do domu :-)

Łatwo mnie było nakusić, bo Kolegiatę w Kornowie (zgodnie z wcześniejszą obietnicą) i tak chciałem zobaczyć i przeżyć... .

I tym sposobem, po raz drugi mogłem odwiedzić neoromański kościół pw. św. Mikołaja w Lubiewie, który po drodze mi był.

Zatrzymałem się w tej świątyni tym chętniej, że deszcz okrutny padał i zmęczenie porządnie dawało się we znaki. W ten sposób miałem okazję zadumać się pod dwoma obrazami o nierozgryzionej przeze mnie symbolice.

Na pierwszym z nich patron kościoła chmurnie marszczy brew. On który zawsze taki łagodny i podarki rozdający... . DLACZEGO?!

Na drugim zaś bliżej mi nieznany kapłan w jednym ręku trzyma palmę męczeństwa a w drugim ręku trzyma "coś".

Bezradnie rozglądając się za radą - w dotychczasowej ciszy wielkiej -  wołam wielkim głosem: pomoże ktoś mi objaśnić, przybliżyć, pomóc zrozumieć?!


PS. Na tą okoliczność Osobie Zainteresowanej podesłać mogę zdjęcia w większej rozdzielczość.






Podziel się