wtorek, 22 sierpnia 2017

Po własnych śladach (1892)

W ramach wycieczki rodzinno-towarzyskiej odwiedzono miasto Świecie. Będąc tam proszę pamiętać o tym, że Świecie to Kociewie a nie Kaszuby. ..bo Oni się obrażą!

Dla mnie akurat była to podróż sentymentalna: było się tutaj kiedyś.

Pokazując to co do zaoferowania turystom ma Świecie zaczęto od kościoła św. Józefa by w chwilę potem przejechać do Zamku.

Na Wodnym Zamku witają nas dekoracyjnie przy wejściu ustawione śmietniki i - bliżej nam nieznana co do symboliki - Głowa.

Tych niby-stolemowych głów w mieście napotykano więcej, ale nie chciało mi się ich fotografować. Za to nie wiadomo dlaczego zachciało się nam wchodzić na wieżę.

Wiedziony owczym pędem pewnie tam się wskrabałem. Jako Jezioranin i lowlander z zasady gór nie lubię - nawet jeśli to jest tylko góra wieży.

Pewnie wszedłem na górę by zobaczyć jak na dole jest ładnie... .
- Chociaż z góry.





A potem to już był ryneczek, taki ładny po naszemu, chełmiński :-)



Kątem oka złośliwie zauważono "Pałac Urzędu Skarbowego" majaczący w osi ulicy...

...i wreszcie "Klasztorek". Miejsce ciche, gdzie stary czas w murach mieszka, gdzie zadumać się można.





Brak komentarzy:

Podziel się