wtorek, 13 października 2015

Życie odświętne (1559)
















No czaiłem się z tymi paroma zdjęciami co to w zanadrzu cicho tkwią.
I dilemma przyciskała mnie: o jesieni najpierw czy lepiej o dzieciach?
- I ten temat kusi, a i tamten nęci... . 

I wreszcie sentencja: "Ludzie są najważniejsi! - rozwiązuje kłopocik.
Tym to sposobem dzisiaj o dzieciach. A wzięły się one z serdecznego
spotkania rodzinnego, gdzieś tam na wioseczce hen... .

Albowiem odbyła się wielka uroczystość! I jubilatka osiemnastoletnia była
(a nie pokażę, nie pokażę!) i gonitwa za dzieckami, aby ich dziecięcość
- tak szybko mijającą! - na chwilę chociaż w kadrze zatrzymać... .

I oszołomiły mnie - aż nazbyt dorosłego - te maluchy swoją świeżością
istnienia! Poraziły czystością przekazu w wyrażaniu się, zachwyciły
precyzją i jednoznacznością swych pragnień.

Na początek "Marzycielka", która podbiła moje serce!
- I jeszcze "fruwające dzieci".










































A potem?!



































Pies był bardzo serio oraz okropnie poważny. I zupełnie nie rozumiał
dlaczego dzieciaki tak szaleńczo chichoczą!



















Na koniec otrzymałem trzylistną koniczynkę. Że co?! Że jednego listka
do pełnego szczęścia brak? Nie listki, nie listki się liczą a szczere intencje
z czystego serduszka płynące!






















W końcu - kochanemu wujkowi - pieśń pożegnalna została odśpiewaną... .























A potem chmury przyprowadziły wieczór, aż ten nadszedł nieodwołalnie.
- I wracać było czas. 




Brak komentarzy:

Podziel się