wtorek, 27 lipca 2021

7 setka: Kościół w Ryńsku i Obieżyświat (2223)

Pojechało się do Wąbrzeźna rowerem. No, benzyny było szkoda. Trochę się wahano, boć to w przededniu stukilometrowego Rajdu Szlakiem Jakubowym... ale co tam! Pojechano.

Po drodze pejzaże wiejskie i sielskie. No, lato w pełni, sianokosy trwają. Tyle razy tam jechano, że nie byłoby o czym wspominać gdyby nie dwa tematy.

Wracając natrafiłem na otwarty kościół w Ryńsku. Gościnnie otwarty wręcz zapraszał!

Skwapliwie z tego skorzystałem, bo jeszcze nigdy nie udało mi się natrafić na możliwość zobaczenia wnętrza. Jak wiadomo Ryńsk pyszni się swoim średniowiecznym kościołem parafialnym, ale ma i drugi poprotestancki. 

Świątynia jest zadbana, ale tylko z rzadka w nim odbywają się jakieś uroczystości. Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że natrafiłem na przygotowania do ślubu.

Ta dawna protestancka świątynia pamięta czasy Bismarka. Nie znam dokładnej daty, ale swego czasu podczas jego otwarcia odbył się w Ryńsku największy zjazd ziemiaństwa niemieckiego w okresie zaborów.

Wydarzenie było huczne, zasadzono (co było wtedy często praktyką) dąb dedykowany właśnie von Bismarckowi.

Rzecz mogłaby interesować głównie historyków gdyby nie... .  Otóż w czasach Kulturkampfu okoliczne do Wąbrzeźna wioski miały zostać wykupione przez Komisję Kolonizacyjną. 

W Prusach to był eksperyment narodowościowy na niesłychaną skalę i dotyczył trzech miast: Wąbrzeźna, Kowalewa i jeszcze jakiejś miejscowości na północ.
- Okolice Elbląga?

Zamysł był taki aby miasto Wąbrzeźno otoczyć pierścieniem wsi kolonizacyjnych a utworzony wtedy powiat wąbrzeski zasilony niemieckimi urzędnikami wyprzeć miał polski żywioł z całej okolicy. Głównie chodziło o rzemieślników, którzy (oprócz urzędników, duchowieństwa i wojska)  byli podstawą życia społecznego w małych miasteczkach. 

Konkurencja narodowościowa była tak zaciekła, że ceny ziemi na wsi poszybowały pod niebiosa... . Szale zwycięstwa przechylały się na różne strony. 

I tak na przykład okolicznego Pływaczewa nie udało się Niemcom wykupić. Polscy ziemianie zrzucili się na wykup zadłużonych dób i w ten sposób nie udało się zamknąć Wąbrzeźna w szczelnym pierścieniu wsi kolonizacyjnych. 

Śladem tych zmagań są wsie dookoła Wąbrzeźna (często) z dwoma kościołami.

Tak przy okazji... . Ta zaciekła walka to był spory impuls do rozwoju tych ziem. Komisja Kolonizacyjna po wykupieniu danego terenu na nowo parcelowała wykupiony obszar, stawiano kościoły i mleczarnie, gorzelnie czy inne fabryczki.

Na dobrze przygotowane gospodarstwa (budowano całe siedliska od podstaw!) sprowadzano rolników pochodzenia niemieckiego z Besarabii.

Różnie to tam z ich aklimatyzacją bywało, ale jest faktem, że sporo wsi dookoła Wąbrzeźna do dziś nosi ślady dwukulturowości.

I tu dochodzimy do tego potężnego postumentu, który dźwiga nieproporcjonalnie małą figurę. Otóż pierwotnie stał na nim pomnik Otto von Bismarcka. Odsłonięto go będąc w czasie (wspomnianego na początku) ogromnego zjazdu mniejszości  niemieckiej.

Kiedy z konieczności krótka tam wizyta dobiegła końca bystro ruszyłem nadrabiając opóźnienie. Nie dano mi było jednak pilnować planu wyprawy... . 

Przyciągnął moją uwagę rower stojący na zabiedzonym przystanku autobusowym. Zobaczywszy skierowany do słońca panel słoneczny zorientowałem się, że widzę prawdziwego Obieżyświata!

Ten wielkiej skromności człowiek nazywa się Heini Räämet. Jest byłym żołnierzem zawodowym w stopniu kapitana  - obecnie na emeryturze. Prawdziwie nie zależy Mu na promocji swoich osiągnięć. Jego relacje na You Tube (Cycling Estonia) mają szokująco niską oglądalność. 

Podczas pospiesznej rozmowy (język angielski, rosyjski, camino i polski)  ustalono, że jest podróżnikiem, który od iluś lat (trzech?) jest w drodze.
- A był chyba wszędzie!

Objechał świat dookoła (5 kontynentów!), pielgrzymował także po Drodze św. Jakuba do Santiago  de Compostela. Żal (wielki żal!), że nie mogliśmy dłużej porozmawiać... . 

Pożegnalny uścisk dłoni i pogoniłem do Torunia.

PS. Za każdym razem gdy będę nazbyt dumny ze swoich "osiągnięć rowerowych" obiecuję Go sobie  przypominać.
- Nazywa się Heini Räämet.
 

Brak komentarzy:

Podziel się