poniedziałek, 28 stycznia 2013

Lech Majewski - Reżyser 2/2 (1139)

Kiedy do takiego ciasnego miasteczka jak Toruń przyjeżdża Wielki Artysta trzeba słowa ważyć jeszcze
staranniej niż na co dzień. Jeśli na prezentację (a choćby i fragmentu) dorobku Wielkiego Artysty
przychodzi Człowiek z Ulicy to w pokorze winien on Dzieł dotykać wzrokiem i ocenami.

Mając to w pamięci w odpowiedzi na prezentację Lecha Majewskiego "Telemach" mówię z całą
odpowiedzialnością: LIPA.

*   *   *
Jeśli głupstwo i pustota ubiera się w purpurę, gdy banał pretenduje do filozoficznej głębi a pozłota łuszczy
się w momencie kiedy na nią się spojrzy to  n a l e ż y  o tym głośno powiedzieć: LIPA.

Co mi po tym, że w Museum of Modern Art ktoś tym się zachwycał? Powiewa mi że Tate Gallery
w Londynie ktoś na te wideoarty zacmokał z zachwytu. I na koniec ważę  sobie lekce "opowieść pełną 
symboli, wizji i ukrytych znaczeń" skoro jest to towar przeznaczony dla klienteli, która nigdy mi wzorem
nie była i nie będzie. 

Oczywiście koneserzy i konezerowie zakrzykną: jak śmiesz Waszeć swymi nieuczonymi sądami kalać 
wielkość. A śmię, śmię! Od człowieka który stworzył "Młyn i krzyż" mam prawo i obowiązek oczekiwać
czegoś więcej niż tylko odcinania kuponów od swojego dorobku. I to w tak podłym wydaniu.
- Ten zestaw wideoartów, traktuję jak (w pełnej ciszy) głośne puszczenie smrodliwego bąka na eleganckim
   przyjęciu.
















Byłby sens wielki w tym żeby zająć się wspomnianym już filmem. Eksploatacja beughlowskich
wieloznaczności, szczegóły z realizacji, pokazanie myśli i trudności które towarzyszyły produkcji to byłoby
coś!
- A w tej odsłonie zamiast zwycięstw z "Młyna i krzyża" dostałem do oglądania: zażenowanie i wstyd.

Gorąco zachęcam do odwiedzenia wystawy (prezentacji) Lecha Majewskiego "Telemach" w toruńskim 
Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu".
- Ja Was zapraszam: Parafianin z miasta Toruń.

Tylko potem proszę nie mieć do mnie pretensji, że znowu mam rację!
















































A przy okazji trzy uwagi techniczne (za które proszę mi być wdzięcznym!), a których nikt oprócz mnie
Wam nie powie:

a) jak się już kogoś zaprasza na konferencję prasową (dziękuję!) w wyniku czego ma się dostać coś za
     darmo (gratisowa promocja wydarzenia) to nie każcie sobie za to płacić! I wcale nie chodzi tu o te
     trzy zeta za garaż, tylko o jakąś tam przyzwoitą organizację. To samo dotyczy wernisaży, na których
     bywają ludzie znaczniejsi ode mnie... .

b) proponuję ustawić stolik konferencyjny inaczej niż dotychczas, gdyż światło z tła wali po oczach
    niemiłosiernie uniemożliwiając zrobienie przyzwoitego zdjęcia.

c) obecność włączonego nawet mikrofonu wcale nie gwarantuje, że to co się do niego mówi będzie przez
    Gości zrozumiana.

I żeby już dobić temat CSW: rezygnację z pokazywania zdjęć z World Press Photo (co roku to było 
wydarzenie!)  uznaję za duży błąd! Uzasadnianie tego jakimiś tam liniami programowymi jest smutne.
Zlekceważono 18 tysięcy widzów, bo tyle oglądało poprzednią edycję!

A co w zamian?

Brak komentarzy:

Podziel się