środa, 17 marca 2010

Paryżanka (162)

Na co dzień jestem z przyzwyczajenia daltonistą.
Z klapami na oczach mam szanse niczym koń widzieć tylko znaki drogowe.
I to tylko te jaskrawe!

Przemierzam więc swoje ostępy drobnym truchtem
z rzadka rozróżniając szczegóły mijanej w pośpiechu rzeczywistości.



I zdarza się (oj często zdarza się!) że pędu nabieram i
- chociaż potykając się - wpadam jednak w ekscytujący aż do utraty tchu galop!
- Cóż za euforia... .



I nawet wtedy (o dobry Losie!) czasem kątem oka Coś / Kogoś zauważę.

(...)

Pani była jesiennie nostalgiczna,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca... .
Czy mogę zrobić zdjęcie?
- Zdjęcie? Ach tak! Proszę... .

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

znalazłam siebie, to miłe

Obserwator Toruński pisze...

Świat jest mniejszy niż sobie to wyobrażamy! Czasem jest taki jak skorupka orzecha (do którego niekiedy chciałoby się schować). A czasami jest tak wielki jak ziarnko maku które wraz z innymi trzeba oddzielić od drobin popiołu.

Powyższa uwaga wcale nie zmienia prawdziwego przekonania, że mijamy się jak galaktyki odległe od siebie o miliony kilometrów... .

Anonimowy pisze...

czasami następuje wybuch, musi nastąpić i wtedy drobinki się spotykają

Obserwator Toruński pisze...

NIECH TAK SIĘ STANIE!

Podziel się