Zawsze kiedy Jonathan Carroll przyjeżdża do Polski sięgam po "Krainę chichów".
Dostałem ją kiedyś przypadkiem od Ewy i powtarzam czytanie jak mantrę, jak zaklęcie
przeciw płaskiej naleśnikowatości tego świata... .
- Czyli dość często.
* * *
Christopher - rasowy amerykański fotoreporter mieszkający kiedyś przez dłuższy czas
w Toruniu - kiedyś powiedział mi o marzeniu. No więc jemu się marzy, aby być tak na pół
godziny wcześniej przed Wydarzeniem. Obojętnie katastrofa kolejowa, pęknięcie tamy czy
wybuch wulkanu o którym wszyscy myśleli, że się już nigdy nie obudzi.
I wtedy mając takie pół godziny on by sobie światło pomierzył, osie widokowe ustalił oraz ogólnie
plan całej sesji dokładnie by sobie zaplanował. Tu sobie leży na początku i z poziomu ziemi
fotografuje. O za tą kupą kamieni! Potem jak już się to coś się zderzyło, wybuchło czy wylało
wygodnie z balkonu sobie zdjęcia robi wgląd z lotu ptaka w całą tą katastrofalną sytuację mając.
No i na końcu musi być tu, tu i tu aby porobić trochę detali - szczegółów nieco - aby
fotografowane story swoją odpowiednio mocną moc miało.
W myśl mitu oraz w wyniku tego marzenia ma się zapewnione dożywotnie publikowanie
w każdym numerze National Geographic (wersja amerykańska!) oraz stos pierwszych nagród
na World Press Photo. Co roku zresztą, bo tam się przydziela nagrody w ciasnym kółku,
z przyzwyczajenia raczej.
A na rachunku bankowym - jak to obowiązkowo w amerykańskim marzeniu - brakuje cyfr
do opisania niezmierzonego bogactwa jakie musi ono konto pomieścić.
* * *
Stałem sobie spokojnie przed willą na Mickiewicza 20 (to jest ta) i z przyjemnością patrząc na
ruinę wyobrażałem ją sobie odnowioną. Wszak radosna nadeszła wiadomość, że kupiła ją firma
konserwatorska, która - niewątpliwie dysponując olbrzymim kapitałem - podźwignie to padło.
- Ku radości wszystkich zainteresowanych.
I tak dumając usłyszałem głos syreny strażackiego wozu! Aż podskoczyłem i przypomniało mi
się marzenie Ch. Ach gdybyż tak mi się jaka piękna katastrofa przytrafiła! A syrena się zbliża
i zbliża! Nagle kątem oka (naprzeciw budynku upadłej "Telekomunikacji" ukradzionej przez
francuzów) widzę kłęby dymu wydobywające się z piwnicy. A więc spełniło się! Radośnie
zaczynam robić zdjęcia.
Straż pożarną słyszę, chociaż jeszcze jej nie ma.
Kłęby dymu przesłaniają już niebiosa.
- W ten oto sposób.
W chwilkę potem ogniomistrze już są! Węże sprawnie rozciągane są, pośpiech starannie
wyważony jest i akcja gaśnicza - wraz z rozwijanymi wężami- rozwija się sprawnie też.
- Nadal jest dym chociaż ognia brak.
I kiedy już dzielni strażacy byli w ogródku celując strumienicą w piwnicę, zabrzmiał po trzykroć
homerycki okrzyk:
NIE LAĆ!
NIE LAĆ!
NIE LAĆ!
Chwila wahania, strażacy znieruchomieli i w chwilę potem wszystko się wyjaśniło. W "Lasach
Państwowych" (do nich należała feralna piwnica) wysiadł z jakiegoś powodu prąd. No i włączyło
się awaryjne zasilanie napędzane agregatem dymiącym sobie tęgo w piwnicy.
- No to ktoś zaalarmował wiedząc, że nie ma dymu bez ognia... .
Oto całe story o prowincjonalnym Wielkim Wydarzeniu, które nie tylko mi się przytrafiło.
- Jakie miasto takie story.
* * *
A czemu akurat takie podsumowanie? CSW "Znaki czasu" w piątek organizuje pogadankę
z ciekawym człowiekiem na temat pani Nieznalskiej i jej podobnych pokrzywdzonych istot.
Wspomniana instytucja nie mając wartościowego pomysłu na swoją działalność postawiła na
skrajną sensację, sztuczne problemy i inne tanie - obecnie nieco zwietrzałe - temata zresztą.
Tym sposobem budzi tylko upiory i złe emocje.
- Beze mnie proszę!
To środowisko coraz bardziej zaczyna mi przypominać słusznie minioną komunę: tworzy
problemy, by potem miała się czym zajmować.
- Za pieniądze podatników zresztą ta zabawa się odbywa.
* * *
Kto to jest POSTĘPAK?
... i o tym za niedługo będzie też!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Straż Pożarna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Straż Pożarna. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 14 czerwca 2012
Kraina chichów (929)
Autor:
Obserwator Toruński
o
14:08
0
komentarze
Etykiety: CSW "Znaki Czasu", Jonathan Carroll, Straż Pożarna
czwartek, 23 czerwca 2011
Straż Pożarna (622)
Od czasu do czasu czyli z okazji wyborów - lokalni rozpalacze nastrojów - dla własnych interesików odgrzewają stare kotlety na ostrzu noża a pod hasłem:
- "Toruń znowu coś nam ukradł", lub
- "Bydgoszcz znów nam zaszkodziła".

Nie wchodząc w zawiłe i celowo gmatwane szczegóły liczą się fakty.
- Straż ogniową to my mamy ładniejszą!
Może dlatego, że jeszcze bydgoskiej nie widziałem?
Autor:
Obserwator Toruński
o
05:35
2
komentarze
Etykiety: Straż Pożarna
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Podziel się
