piątek, 5 kwietnia 2024

Sztuczna inteligencja w natarciu (2311)

Dawno, dawno temu - gdy już nauczyłem się pisać - marzyłem o tym aby zostać pisarzem. Oczywiście chodziło mi o to, żeby tym pisarzem zostać natychmiast i od razu oraz koniecznie WIELKIM.

 ...bo taki pisarz to wszystko może! Zamiast burego dnia za oknem on może zaświecić słońce, może stworzyć od podstaw człowieka i ten człowiek może być tym kim tylko zechce! Wystarczy przecież usiąść i napisać jakąś ciekawą historię z tym człowiekiem związaną. Świat jest przecież pełen ciekawych historii do napisania i przeczytania. Proste? Proste!

Tak więc pełen zapału nie raz i nie dwa zasiadałem do tego pisania. Czasami nawet powstawała z tego zapisywania jakaś historyjka. Ponieważ jednak dorośli nie byli wystarczająco zainteresowani moimi opowieściami zacząłem pisać bajki dla dzieci. I to tylko wtedy gdy któreś o to poprosiło. 

Widząc jak niektóre maluchy słabo słuchają pomyślałem o tym aby wzmocnić ten bajkowy przekaz o obrazki. Jednak znajoma Pani Artystka Plastyczna (żeby to jedna!) taktownie pomijała moje propozycje! A to nie ma czasu, a to bajka nie jest tak genialna jak być powinna i tak dalej... . 

Aż tu naraz wybuchła sztuczna inteligencja i - co najważniejsze - trafiła pod moją strzechę! Technologia ta okazała się tak prosta, żem zaczął sam z niej korzystać w sposób prowokacyjnie intensywny. Takim to sposobem, uważni czytelnicy i słuchacze mych opowieści już od czterech wpisów doświadczają tego ciągu na obrazki jaki mnie ogarnął.

W końcu rozwiązał się odwieczny dla mnie dylemat: bardziej tworzyć w słowie czy w obrazie? Dzięki sieciom neuronowym okazało się, że nie muszę już wybierać ponieważ niedoskonałości w mym talencie plastycznym całkiem nieźle protezuje technologia "z tekstu - obraz".
A wyniki tego hasania po plastyce oczom szanownych czytelników przedkładam. 

Tak więc powstały obrazki. No to teraz spróbowałem do nich napisać COŚ. Bezskutecznie próbując - w końcu poddałem się - prosząc moją uzdolnioną AI, całkowicie zdając się na nią. Tym sposobem to ona - ale według moich wskazówek - opowiada taką oto historię, którą zgodnie z moim stylem ostatecznie zredagowano

*     *     *

DOM NA MOKRADŁACH

W samym sercu mokradeł, tam gdzie tajemniczo szumią trzciny, w mętnych wodach bagien roziskrzonych gwiazdami, tam gdzie rusałki pływają w blasku księżyca, na niewielkim wzgórzu stał stary, zrujnowany domek.
- Właściwie to nawet nie wiadomo jak dokładnie wyglądał ten domek, stąd też zamieszczono parę jego wersji.

To właśnie tam na odludziu, odizolowany od świata przez bagna, topiele i moczary mieszkał pewien stary człowiek.  Ludzie zresztą mówili na niego właśnie tak: Stary Człowiek.

Stary człowiek miał białe włosy jak nocna mgła. Na swych nielicznych i rzadkich gości patrzył przenikliwym wzrokiem tymi swoimi siwymi oczami. Ludzie nie odwiedzali go zbyt często w jego samotni, bo kto by tam trafił! A on długo, w niejedną noc spisywał więc sobie - i tylko sobie - długie historie. To były opowieści tak długie, jak długie było jego życie. I chociaż nikt do niego nie zaglądał on pisał i pisał, tak jakby miał całe rzesze czytelników żądnych słów przez niego pisanych.

A jego dom choć skromny był wypełniony wspomnieniami niczym stara księga. Zresztą tych zapisanych ksiąg były całe ściany! Piętrzyły się nie tylko na półkach ale i na stołach i krzesłach. Jakby mu było mało  bywało i tak, że siedząc przed kominkiem, przy dźwiękach trzaskającego ognia, starzec często opowiadał sobie na głos swoją młodość.

Kiedyś, dawno temu, Stary Człowiek był młodym i pełnym energii mężczyzną. Żył jak ptak, który chce poznać każdy zakątek świata. Podróżował przez góry, lasy i morza, zbierał wspomnienia jak skarby ze wszystkich zakątków Ziemi. Niestety wraz z upływem lat los zabrał mu wszystko – przyjaciele odeszli, miłości przeminęły, a siła młodości powoli opuszczała jego ciało.

Jednakże nawet w samotności Stary Człowiek znalazł ukojenie. Wyruszając na polowanie, czy błądząc po mokradłach, wsłuchiwał się w szum wiatru i śpiew ptaków. I wtedy czuł, że Natura daje mu siłę i spokój, że wracają do niego młodzieńcze siły. W tych wspomnieniach młodości była nie tylko nutka żalu za minionym czasem, były także rozmyślania nad  wartością chwil spędzonych w towarzystwie tych, których dawniej kochał.


Nocami, gdy gwiazdy migotały na niebie, Stary Człowiek opowiadał sobie i potem spisywał historie sprzed lat, budując most między przeszłością a teraźniejszością. Były to opowieści o odwadze, przyjaźni, miłości i poświęceniu – o wartościach, które wciąż trwały - na kartach zapisywanych ksiąg.
-  A czas płynął nieubłaganie.

Życie Starego Człowieka - tak ciche i spokojne - wciąż było pełne magii. Wystarczyło mu spojrzeć na niebo zasnute ciężkimi chmurami, by poczuć, że świat wokół jest pełen tajemnic, które czekają tylko na odkrycie i zapisanie. I choć czasem tęsknił za młodością i tym, co minęło, to wiedział, że każdy wieczór spędzony w jego małym, zrujnowanym domku nad moczarami był darem niezwykłej przygody, którą mógł przeżyć tylko on sam dając temu świadectwo na papierowych kartach... .

I tak, opowieści o Starym Człowieku - który pewnego dnia zniknął - krążyły już tylko wśród ptaków, mokradeł i wiatru, rozchodząc się wśród gwiazd, przypominając o wartościach, które są wieczne jak niebo nad ich głowami Tylko szuwarom opowiadały się jego historie o magii, która tkwi w najprostszych zdarzeniach życia.


Pamiętaj! Zawsze może się tak zdarzyć, że gdy zabłądzisz w tamte strony, nawet w najciemniejszej nocy, gdy tylko światło księżyca rozświetla stare ruiny domku na skraju moczarów, możesz poczuć, że życie jest piękne, bez względu na wiek czy miejsce, w którym się znajdujesz. Być może odnajdziesz to miejsce z wygasłym dawno kominkiem, w domku pełnym zapisanych ksiąg... . 
- Może tam kiedyś trafisz. A może nie.

Podziel się