sobota, 9 stycznia 2010

Mam wybór... (102)

...bo nie mam czasu do stracenia!

Mogę uważnie posłuchać ulicznego kaznodziei...



albo też te same dwa kwadranse spędzić na wystawie.



- Ale co to za wybór?! Przecież nie można przeciwstawiać sobie tfurczości niejakiego Ziomka ze światem idei wzniosłych, a w Jego wykonaniu jakby mniej słusznych... . Przynajmniej dla niektórych.



No cóż, z dawnych lat do upojenia pamiętam te wielkie, na czerwono straszące płótniszcza. I niezdarnie namalowani chłopaczkowie biegający po nich. Z czerwonymi choragiewkami.

Na razie wybrałem kaznodzieję.



(Zimno było!)

Podziel się