Strony

czwartek, 25 września 2025

Klasztor w Rywałdzie (2381)

KTO: Obserwator Toruński
CO: Indywidualna pielgrzymka do klasztoru o.o. Kapucynów
GDZIE: Rywałd
KIEDY: 25.09.2025
JAK: Rowerem
DLACZEGO: 

Zainspirowany organizowaną przez parafię o.o. Redemptorystów pielgrzymką do Rywałdu wybrałem się tam sam. Sprawy osobiste zadecydowały, że wyruszyłem dwa dni wcześniej od całej grupy.

Z uwagi na znaczną jak dla mnie odległość i nieobjeżdżony jeszcze rower (uczę się dopiero na nim jeździć) zaplanowano przejazd na dwa dni. Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że zamierzenie uda się zrealizować w jeden dzień!

Dla wytrawnych szosowców to banalna odległość, ale dla mnie - jak dotąd - to maksymalny przejazd.

Miałem sporo szczęścia, bo przyjeżdżając w dzień nieświąteczny mogłem liczyć na nieśpieszne oprowadzenie po sanktuarium. Tym wyżej cenię sobie to staranne oprowadzanie, że akurat Klasztor odwiedzała jakaś niezwykle ważna delegacja oficjalna. 
 - Czy warto przed przyjazdem tam się zapowiedzieć? TAK.

Gdyby ktoś chciał tam dotrzeć to proszę sobie zarezerwować trochę więcej czasu na zapoznanie się z tym niezwykłym miejscem. Historia Zakonu O.O. Kapucynów, etapy powstawania Klasztoru czy opowieść o cudach tu uczynionych za sprawą Figury  naprawdę potrafią wciągnąć! Oprowadzany (a nawet szkolony z tych tematów) przez o.Stefana jestem mu  po prostu wdzięczny za poświęcony mi czas.









Teraz kiedy już wydyszałem zmęczenie pojawiło mi się o wiele więcej pytań niż podczas spotkania mogłem z siebie wydusić. Trzeba więc będzie za rok tu przyjechać. Ponieważ pokonanie tej drogi (133 km) to był dla mnie spory wysiłek zobaczymy czy za rok jeszcze dam radę :-)

Kiedy spotkanie dobiegło końca miałem jeszcze krótką możliwość rozejrzenia się po świątyni. XIV wieczna figura była już zasłonięta. 

Jeszcze tylko spojrzenie na sufit...



...jeszcze tylko podejść do Frasobliwego i...

...można było zrealizować drugą część swojego pobytu w tym miejscu.

To tutaj przez trzy tygodnie komuniści więzili ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Stosowne materiały informacyjne znajdują się w Sali.

I proszę wpisać się do Księgi pamiątkowej czego ja sam nie zrobiłem! Presja czasu wynikająca z  kiełkującej, nieśmiałej nadziei, że może dam radę w jednym dniu... . 

Samą celę Prymasa oglądałem spokojnie i w skupieniu.












Na zakończenie miałem możliwość nawet rzucić okiem na wewnętrzny dziedziniec...



...a także na zakonną salę jadalną (refektarz).



Już chociażby z uwagi na sympatyczną osobę o. Stefana (ale przecież nie tylko!) chciałbym tu za rok wrócić! 



Fisharmonia z popiersiem ks. Prymasa St.Wyszyńskiego.

Jeszcze ostatni rzut oka na spis Braci Zakonnych i...

...żegnałem Klasztor ruszając w Drogę.

Wąbrzeźno pokazało się nawet dosyć szybko! Może dlatego (a nawet na pewno!) że już nie błądziłem jak było to o poranku.

(UWAGA! Do konserwatora zabytków chyba nie dotarła wieść o tym jak chałupniczym sposobem została przeprowadzona "renowacja" pomnika zaprojektowanego go przez Ignacego Zelka). 

Przejeżdżając końcowy odcinek jednak nie ustrzegłem się dziwnie miękkiej nawierzchni :-)

Ostatni dłuższy odpoczynek pod kapliczką w Sierakowie - wraz z krótkim dojazdem do domu - zakończył rowerową pielgrzymkę do Rywałdu.

wtorek, 23 września 2025

Co słonko widziało? (2380)

Od czasu jak się zaopatrzono w nowy środek transportu intensywnie uczę się na nim jeździć.

Żeby nie było, że wszystko mi się udaje uprzejmie informuję KT (Kogo Trzeba), że odnoszę nieustannie, ale raczej umiarkowane sukcesy. 

Kolega daleki który mnie dawno nie widział (obejrzał to zdjęcie na telefoniku) zapytał się mnie z której strony stoję... . 

 Kolarstwo romantyczne które uprawiam (z ambicjami, ale bez większego zacięcia sportowego) zobowiązuje mnie do tego by Turzno razy kilka w roku odwiedzać.

Dementuję plotkę jakobym tylko po gładkich ścieżkach rowerowych oraz innych szosach wyasfaltowionych na gładko jeździł.

Łykając kilometry w ostatnich promyczkach dojrzałego lata cieszą mnie one dość.

Jak na moje stare kości oraz ich nikłe możliwości przez ostatnie 2 tygodnie ujechano zaledwie coś tam koło 300 km. Niestety!
- Czy widać krokodyle łzy?!

Niemniej jednak lista - jak dla mnie ambitnych - celów do przejechania się tworzy. Rywałd, Papowo Biskupie czy Ostrowąs - pamiętając o Wąbrzeźnie -  stoją w kolejce. Ktoś chętny pojechać tam?

UWAGA: Planowane od dawna Chełmno jakoś nie może dojść do skutku! Ludzie mieli się masowo zgłaszać do wspólnej podróży, aleć im przeszło! Nic to: sam kiedyś tam pojadę! ...bo lubię miasto te.

Póki co widać widać wyraźnie gdzie dotąd docierano! (Nadal podają tam pożywną zupę gulaszową!)

Po drewnianym mostku na Drwęcy w Złotorii nadal nie wolno jeździć, albowiem zostanie wyremontowany on. Kiedyś.



Pobyt w okolicach Chaty Kantora zaobserwował następującą zgryźliwą uwagą. Ciekawe, co prędzej się stanie: zbudują normalną drogę (zamiast tej upiornej betonki od Osieka w kierunku Włęcza) czy z wielką pompą wreszcie kiedyś otworzą dawno zbudowany przejazd pod stacją kolejową "Katarzynka"?

PS. Pocieszającym jest fakt, że piaszczysty (chyba 2 kilometrowy) odcinek przed Chatą Kantora po niedawnych deszczach lada jak przejezdny był. Tym bardziej, że gdzieniegdzie podłoże litościwie wzbogacono drobnymi kamyczkami.

Sprawdź moją aktywność w Garmin Connect Droga do Włęcza

Byliśmy u wód (2379)

Dawno nie widziałem tak dużej ilości wody w jednym miejscu!

Bez wdawania się w szczegóły... . Nasza Szeroka jest piękniejsza niż ten przeładowany / przereklamowany Monciak.
- Niemniej jednak zabytkową latarnię mają ładną.

Na każdym kroku łowcy skarbów.




 







Czy i tu warto tu wpaść?

WARTO.

Karmią smacznie i dowcipnie. A że drogo?! Dzisiaj nic nie jest tanie!

Na dodatek pozwalają zdjęcia robić.

PS. Czy to prawda, że nie wszyscy jeszcze przeczytali nowelkę "Ilustrowany człowiek"? (Zamieszczona w książce "K jak Kosmos" written by Ray Bradbury)







Tydzień zleciał nie wiadomo kiedy.

Jak było?
Tak jak widać!