Strony

czwartek, 17 czerwca 2021

Kąkol i "Kąkol" (2216)

Tu Wielka Nieszawka! Powtarzam: Wielka Nieszawka. Drogę rowerową tu budują. Powtarzam Budują. Drogę rowerową!

Dojazd do stacji Cierpice / Kąkol przypomniał mi, że nie samym rowerem człowiek żyje. Spieszę donieść, że ostatnio odkryłem Zośkę Papużankę. KOGO?! No przecież mówię, że ona Zośka Papużanka się nazywa. Naprawdę! Teraz jej książkę czytam. Tytuł tego czytadła jest właśnie: "Kąkol".
 
Jestem tak skołowany tym Jej pisaniem, że nie wiem co o tym stawianiu liter myśleć. Jak tylko przeczytam parę recenzji "Kąkola" to dam własny głos.

Zobaczywszy ten znak zrobiłem psikusa grupie rodzinnej przechadzającej się po leśnych ostępach w okolicach Cierpic.

Na zadane im pytanie co ten znak oznacza wykazali się niewiedzą, skutkiem czego mogłem wygłosić płomienną przemowę na temat Drogi Jakubowej i mojego z niej związku.

Przydługa wypowiedź została przyjęta ze zainteresowaniem a nawet ze zrozumieniem. Z ich min można było wyczytać, że dziwnych ludzi można spotkać także w środku lasu.
 
Przy tym kamieniu dopadło mnie oficjalne ostrzeżenie (komunikat RSO) o nadchodzących wichurach, burzach z piorunami oraz tornadach. Całość zapowiadano, że ma się odbyć w towarzystwie deszczu o charakterze monsunowym i (być może nawet) gradu!

W panice uciekając do domu mimo wszystko natrafiłem na jedyne w okolicy bezpieczne przejście (sygnalizacja świetlna!) przez trasę nr DK 10, która jak wiadomo jest bez poboczy i grozi śmiercią lub kalectwem każdemu rowerzyście który odważy się po niej jechać.  

Na wszelki wypadek (żeby nie było wypadku!) podaję współrzędne tego punktu ratującego nie tylko zdrowie ale i życie. Znajduje się ono pomiędzy Chałupą "Jadło z grilla" oraz Barem "Żurek na wynos", czyli  dokładnie tu: 52.9938794, 18.4692146.

Dalej było tak, że igrałem z Losem! Zamiast pognać ścieżką rowerową luksusową prosto do Miasta poniosło mnie obok "Olendra" do wałów przeciwpowodziowych.

"Zielona strugę" przekroczono wesoło pogwizdując płucami z wysiłku. Wszak spieszyło mi się, bo przecież już za chwilę burza -  już za chwilę grad mnie dopadnie... .
   
I tak gnałem na łeb, na szyję, na złamanie karku wzdłuż wałów tych. Droga gliniasta na wiór wyschnięta była. A burza się chmurzyła, a burza wciąż ostrzegała i groziła!
 
W końcu zrobiłem to zdjęcie o które mi chodziło i spokojnie już na luzie a bez pośpiechu powrócono do domu. 

Deszczu żadnego tego popołudnia (ani wieczora!) nie było.

PS. Wspomniana książkę pt. "Kąkol" napisała Zosia Papużanka, teatrolog z wykształcenia, nauczycielka języka polskiego z zawodu a pisarka z wyboru.
 
No cóż: jedni z zamiłowania jeżdżą na rowerze a inni piszą książki aby ci rowerowi mieli co czytać.
c.b.d.u.